Artykuły

Teatr tęskni za poezją

Poezja w teatrze kojarzy się głównie z obchodami rocznicowymi. Gdy trzeba coś uczcić lub upamiętnić, szykuje się w pośpiechu tak zwany montaż poetycki. Zwykle dobiera się utwory tak wchłonięte i "upupione" przez system edukacji, że nie wywołują już głębszej refleksji - pisze Paweł Sztarbowski w Metrze.

Ale bywało inaczej. W latach osiemdziesiątych poezja Miłosza, Herberta czy poetów Nowej Fali służyła jako wyraz buntu wobec obowiązującego systemu. Zbudowało to niestety praktykę wygłaszania poezji jako patetycznej odtrutki na szarą i marną rzeczywistość. Wiersz mówiony ze sceny nie mógł już być po prostu wierszem, ale musiał urastać do rangi co najmniej patriotycznego zawołania. Dlatego po 1989 roku tego typu widowiska przestały interesować artystów. Nie były już potrzebne. Zdarzały się oczywiście spektakle oparte na poezji, ale miały raczej charakter lekturowy. Jako żywa, chętnie przez różnorodnych widzów oglądana forma, wieczory poetyckie powróciły za sprawą Anny Dymnej i Józefa Opalskiego, którzy w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie stworzyli Salon Poezji. Przyciąga on tłumy widzów. Z pomysłu zaczęły korzystać teatry w innych miastach, najczęściej również - z powodzeniem. Zasada jest prosta - żadnego udawania, że oto robimy montaż poetycki czy naprędce zmontowany spektakl. Salon Poezji polega na tym, że zapraszany jest wybitny aktor, mistrz słowa, który czyta interpretacje wierszy jakiegoś wybitnego poety. Kluczowym elementem dla całego przedsięwzięcia jest troska o słowo.

odświeżają mistrzów

Jeszcze inny walor miał cykl Ostry Dyżur Poetycki, który odbywał się w Teatrze Narodowym. Polegał na rym, że młodzi reżyserzy tworzyli niemal gotowe spektakle na podstawie wierszy jakiegoś autora. Często awangardowego, mniej znanego szerokiej publiczności. Całe przedsięwzięcie podejmowało wysiłek stworzenia nowych form teatralnych, ale było też próbą odbrązowienia poezji w teatrze, pokazania, że można cieszyć się po prostu jej konstrukcją i opisywać przez nią świat nie tylko w aspekcie narodowym. Wśród reżyserujących znaleźli się Maja Kleczewska, Natalia Korczakowska, Michał Zadara czy Dorota Sajewska.

Teatr tęskni za poezją

Pamiętać należy, że działo się to w teatrze, w którym Jerzy Grzegorzewski przygotował genialną "Duszyczkę" na podstawie poematów Tadeusza Różewicza, a widzenie chaosu świata przez poetycką formę nie było mu obce również w innych spektaklach. Skąd aż taka popularność tych projektów? Powie ktoś, że wieczory poetyckie to rzadkość czy wyjątek i gdyby odbywały się częściej , to sale świeciłyby pustkami. Że uczestniczą w nich tylko ciotki kulturalne. Być może. Ale mimo wszystko popularność tego typu projektów świadczy o jakimś społecznym zapotrzebowaniu. Przede wszystkim na sztukę, która jest po prostu ładna, pozwala ująć świat w kategoriach piękna czy wzniosłości, która nie chce z nikim i niczym walczyć. Chce być po prostu ulotną sztuką, opartą na wrażeniu, przemawiającą do emocji widza.

To nie musi być dodatek

Czy jest więc szansa, by poezja trafiła do teatru nie tylko jako okazjonalny dodatek? To się już dzieje. Po teksty poetyckie sięga prawie zawsze Michał Zadara, tworząc z nich niezwykłe, odarte z patosu światy, gdzie poezja ma szansę oddziaływać nie tylko niezwykłą formą, ale staje się wyzwaniem intelektualnym. Tym samym Zadara, choć sam zapewne nigdy by się do tego nie przyznał, stał się naturalnym spadkobiercą poetyckiego teatru Jerzego Grzegorzewskiego. Podobnie jest z Krzysztofem Garbaczewskim, co najwspanialszy wyraz znalazło w "Odysei" w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu, przepisanej zresztą przez młodego poetę - Marcina Ceckę. Utwór Homera stał się dla autorów pretekstem do pytań o nasze zakorzenienie w kulturze europejskiej. Na swój sposób poetyckie są teksty pisane przez Pawła Demirskiego czy Małgorzatę Sikorską-Miszczuk. Poezja w teatrze powraca na różnych polach. Z jednej strony zaspokaja potrzebę eleganckiego, salonowego mówienia o sprawach wzniosłych, odrywających od okrutnej i chaotycznej rzeczywistości, a więc po prostu porządkuje świat. Z drugiej jednak strony, coraz silniejszy staje się we współczesnym teatrze nurt poezji, która nie daje łatwych emocji, ale jest intelektualnym wyzwaniem, próbującym zmierzyć się z tym, co w dzisiejszym świecie niezrozumiałe. Na razie to dwa osobne światy. Ale gdyby tak puścić wodze fantazji, ciekawa wydaje się próba przeczytania kiedyś w ramach Salonów Poezji tekstów Demirskiego czy Cecki. Podobnie jak fascynujące mogłoby być sięgnięcie przez młodych reżyserów po wiersze Miłosza czy Herberta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji