Artykuły

"Dziady" w Słowackim

Kiedy w 1995 r. Jerzy Grzegorzewski przedsta­wił w Starym Teatrze swoją wizję "Dziadów", wydawało się, że jeszcze długo nikt nie odważy się na nową lekturę te­go tekstu. Z zaawansowanych pla­nów zrezygnował sam Andrzej Waj­da. Nie licząc spektakli lekturowych dla szkół, zapadła głucha cisza.

Dopiero trzy lata temu w Kaliszu po narodowy dramat sięgnął Maciej Sobociński, młody reżyser po krakowskiej PWST. Spektakl został do­brze przyjęty przez krytykę, zdobył kilka nagród na opolskim festiwalu Klasyka Polska. Dwa lata temu, w stu­lecie prapremiery w inscenizacji Wy­spiańskiego w Krakowie, Sobociński przygotował "Obrzęd" z miejscowy­mi aktorami. Tym razem pokaże ca­łość dramatu. Zapowiada, że jego Konrad będzie współczesnym, mło­dym człowiekiem, który w czasie upadku wartości nie wie, jakimi zasa­dami się kierować. Już podtytuł "Gustaw-Konrad" sugeruje przeniesienie akcentu na indywidualne rozterki poety. Główną rolę zagra Krzysztof Zawadzki - to duży kredyt zaufania ze strony reżysera i dyrekcji.

Wystawienie tego arcydramatu zawsze wzbudzało wielkie emocje. W "Dziadach", jak w każdym wybit­nym dziele, można odnaleźć mate­riał na różnorakie interpretacje. Tak­że na powyższą, choć ryzyko jest ogromne. Warto kibicować ryzykantom w teatrze, zwłaszcza jeśli mierzą się z klasyką. Dopóki jednak nie od­najdziemy się znowu w dramacie Mickiewicza jako naród, jako wspól­nota (wbrew utyskiwaniom, że po­jęcie narodu jest martwe), "Dziady" pozostaną dla nas zamknięte. I nie pomogą natchnione pomysły. Umarli nie wracają do tych, którzy nie chcą słuchać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji