Artykuły

Jednorazowa taka obecność

Napisałem "Narty Ojca Świętego", sztukę o czekaniu na papieża, w moim zamierzeniu hołd dla tej postaci. Temat był zbieżny z pewną moją obsesją literacką - motywem czekania na wielką postać, mitycznego przybysza. Poza tym zdumiewająca była dla mnie nieobecność papieża w wysokiej sztuce - mówi Jerzy Pilch.

Bohater Pana ostatniej powieści pt. "Miasto utrapienia" wspomina: "Urodziłem się w roku 1976 - dwa lata po największym w dziejach triumfie polskiego futbolu i dwa lata przed wyborem polskiego papieża. Przez całe dzieciństwo, a może i później, byłem absolutnie pewien, że Polska jest odwieczną piłkarską potęgą oraz że papież zawsze jest Polakiem".

- To nie jest wcale wymyślone, takie słowa słyszałem od ludzi dorosłych, urodzonych tuż przedtem, nim Karol Wojtyła został papieżem. Ten pontyfikat objął połowę mojego życia, tę od młodości, przez dojrzałość aż do progu starości, że tak łagodnie powiem. Gdy został wybrany, miałem dwadzieścia sześć lat, teraz jestem po pięćdziesiątce.

W tej chwili nie ma miejsca na inne zdania niż patetyczne. Od początku miałem poczucie, że obecność polskiego papieża jest jednorazowa w dziejach, że tym, którzy zaznają tego pontyfikatu, podarowano wyjątkową szansę. Przecież od samego Jana Pawła II pochodzi anegdota, że Pan Bóg zapytany, kiedy Polak po raz kolejny zostanie papieżem, odparł: Nie za mojego życia.

Napisałem "Narty Ojca Świętego" - sztukę o czekaniu na papieża, w moim zamierzeniu hołd dla tej postaci. Temat był zbieżny z pewną moją obsesją literacką - motywem czekania na wielką postać, mitycznego przybysza. Poza tym zdumiewająca była dla mnie nieobecność papieża w wysokiej sztuce. Był obecny w kultowych rzeźbach i ikonografii, ale żadne dzieło literackie - poza jednym retorycznym wierszem Czesława Miłosza - nie zostało Mu poświęcone.

Czy więc chodziło mi o wypełnienie jakiegoś obowiązku społecznego, pisarskiej powinności? W jakimś paśmie tak. Tym bardziej że jako ewangelik miałem większą swobodę, nie byłem tak skrępowany nabożnością, ale z kolei moja czołobitności uwielbienie mogły być większe.

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "Narty Ojca Świętego" w reż. Piotra Cieplaka, Teatr Narodowy, Warszawa 2004 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji