Artykuły

Dwa spektakle z Nowej Huty

TEATR Ludowy z Nowej Huty - popularny "teatr Skuszanki" - pokazał dotych­czas na gościnnych wystę­pach w Warszawie dwa przedsta­wienia, dalekie od siebie tematem, ale bardzo sobie bliskie stylem, podejściem do tematu, wyrazem artystycznym: "Radość z odzys­kanego śmietnika" (przeróbka znanej powieści Kaden-Bandrowskiego "Generał Barcz" w reżyserii Jerzego Krasowskiego) oraz "Oresteję" Ajschylosa w reżyserii Krystyny Skuszanki i J. Krasowskiego. Groteskowe, satyryczne widowisko o pierwszych latach przedwojennej niepodległości, ob­raz generalskich kłopotów z odzys­kanym w 1918 roku polskim śmietnikiem - i obok tego klasyczna grecka tragedia, jeden z najstar­szych dramatów świata, sztuka li­cząca sobie dwa i pół tysiąca lat, numer jeden światowego reper­tuaru teatralnego. W teatrze z Nowej Huty oba te przedstawie­nia są na właściwym miejscu, podporządkowane wspólnej idei artystycznej i wykorzystane jako przemyślana manifestacja artysty­czna i polityczna.

"Radość z odzyskanego śmietni­ka" to wielkie, pełne drwiny i pożytecznej nauki widowisko polityczne. Groteskowy, ironiczny komentarz do niedawnej przeszłości naszego kraju. Grozę i przerażenie wywołuje poczucie prawdziwości tego obrazu a zarazem wielki op­tymizm, poczucie, że to już jed­nak historia. Wstrząsające i bar­dzo mądre przedstawienie. Nie jest to łatwa, jednostronna satyra na pułkowników i komendantów rządzących przedwrześniową Pol­ską, szarpiących na wszystkie stro­ny odzyskany po latach niewoli oj­czysty śmietnik. Jest w tym wido­wisku - w trafnym, uderzającym skrócie - pokazany niejeden se­kret ze skarbnicy naszych rodzi­mych polskich tajemnic: choćby sekret radości z odzyskania tej za­śmieconej ojczyzny; choćby sekret narodowego charakteru dżygitujących na białych koniach ojców oj­czyzny. Jest tu także odkryty i dydaktycznie przedstawiony nie­jeden sekret z tajemnic władzy i rządzenia: tajemnice polskich za­machów stanu, politycznych prze­wrotów bez przelewu krwi i dys­kontowanie ruchów ludowych w generalskich gabinetach. Pouczająca historia kariery najsprytniejszego wśród głupców, mniej słabe­go niż inni a może tylko bardziej bezczelnego. Historia nie na tyle ukryta w aluzjach do zapomnianych już czołowych osobistości dwudziestolecia, by nie były dla nas jasne aluzje do sprężyn i me­chanizmów, gdzieś tam może jesz­cze w naszym społeczeństwie do dziś drzemiących - na szczęście chyba już mocno przerdzewiałych. "Radość z odzyskanego śmietni­ka" prócz nauk politycznych i spo­łecznych, dostarcza jeszcze prawdziwego zadowolenia z dobrego żywego, dynamicznego teatru. Swoboda dramaturgiczna, pointy i parabole, odważne skróty dow­cipne i złośliwe obrazy, uderzająco trafnie skojarzony z myśleniem tok akcji - to wszystko daje w efekcie pasjonujące widowisko. Gigantyczne dekoracje skompono­wane przez Józefa Szajnę, prowa­dzące na równi z tekstem i reżyse­rią swój tok point i wniosków - nadały przedstawieniu rozmach i skalę. Ta sztuka to jeszcze jeden sukces teatru, jego własne i bar­dzo indywidualne osiągnięcie. Cze­goś takiego właśnie należało z No­wej Huty oczekiwać, pamiętając całą tradycję tej sceny.

"ORESTEJA" uzupełnia ten obraz teatru i podkreśla jego stylową i artystyczną odrębność. Wiadomo, jakie trudności nastręcza klasyczna grecka tragedia w dzisiejszym teatrze. Patos tekstu, długie monologi, surowość postaci, krańcowość postaw, wreszcie moralizacja i dydaktyzm - to są bardzo trudne orzechy do zgryzienia dla teatru i rzeczy nie łatwe do strawienia dla widza. Na szczęście "Oresteja" to jedna z bardziej rozwichrzonych i rozhukanych pozycji z tego repertuaru. I tak ją właśnie pokazał teatr z Nowej Huty. Stworzył widowisko - nie kameralizował, nie klasycyzował, nie ściszał tonu, by wydobyć głębsze, wewnętrzne podteksty - ale wprost przeciwnie, postępował nawet dość brutalnie jakby świadomie anty-estetycznie. Nie powiem, by mnie wszystko w tej inscenizacji przekonało: zwłaszcza kostiumy, po prostu bardzo oszpecające aktorów i natrętnie aktualizujące (Grecy w spodniach w plastykowych płaszczykach, z kanalizacyjnymi rurami zamiast broni, bez ładu i bez sensu, byle wyglądali jak formy z nowoczesnego malarstwa). Dwie pierwsze części były mimo wielu ciekawych rozwiązań reżyserskich potężnie nudne - za to część trzecia, scena sądu nad Orestesem - matkobójcą z udziałem Ateny i ludu ateńskiego była wspaniale przejrzysta i ła­dna, estetyczna - a jednak i no­woczesna, i widowiskowa, i dydak­tyczna. W dużym stopniu zasłuży­ła się tu Krzesisława Dubielówna w roli Ateny, która z wielkim wdziękiem i mądrze, prosto powie­działa swój tekst, w pierwszej części doskonale zagrała Anna Lutosławska w roli Kasandry prorokującej zabójstwo Agamemnona i własną śmierć.

Aktorzy na ogół nie są najmoc­niejszą stroną teatru, w "Radości z odzyskanego śmietnika" wyróż­nili się Franciszek Pieczka jako generał Barcz, Zdzisław Klucznik jako generał Wilde i doskonały Witold Pyrkosz w roli majora Pycia. Ale też teatr z Nowej Huty nie stawia na kreacje. Polityczne i ar­tystyczne ambicje jego widowisk wymagają zespołu. Przydałoby się więcej techniki aktorskiej, mniej zbyt prostych, zbyt banalnych charakterów, a także trochę lepszej dykcji - ale jest to, co najważ­niejsze: ambitny, rozumiejący swą drogę zespół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji