Artykuły

Obecny w oku kamery

- Pisząc swój dramat niebywale głęboko zobaczył splot problemów XX w. Karol Wojtyła przestrzegał, że rewolucja bez miłości, oparta tylko na gniewie, nie wzniesie człowieka wysoko. Była to genialna, jak na młodego wikarego, diagnoza tego, co stanowi wielki problem nędzy na całym dzisiejszym świecie - mówi reżyser KRZYSZTOF ZANUSSI.

W ostatnich dniach świat przeżywa niezwykłe doświadczenie - duchowej odnowy, skupienia. Co Pana w tym najbardziej porusza?

Potrzeba wspólnoty i refleksji. Ludzie chcą być razem. Nie zważając na uprzedzenia i całkiem niedawne starcia. Wiadomość o śmierci Ojca Świętego zastała mnie w Rzymie. Widziałem spontaniczną reakcję włoskiej młodzieży - młodzieży bogatego kraju, żyjącego bezpiecznie, w zamożności, która przybyła tłumnie na plac Świętego Piotra, by czuwać i modlić się. Papież miał im do zaoferowania znacznie więcej niż świat dóbr materialnych, jakim są otoczeni.

W czasie żałoby i powszechnej refleksji TVP przypomina m.in. "Brata naszego Boga" - Pana film na podstawie sztuki Karola Wojtyły. Jak dziś odbiera Pan wczesne teksty przyszłego papieża?

Sztuka, o której mówimy, była głosem bardzo młodego księdza. Jednak pisząc swój dramat, przede wszystkim niebywale głęboko zobaczył splot problemów XX w. Karol Wojtyła przestrzegał, że rewolucja bez miłości, oparta tylko na gniewie, nie wzniesie człowieka wysoko. Była to genialna, jak na młodego wikarego, diagnoza tego, co stanowi wielki problem nędzy na całym dzisiejszym świecie.

Jan Paweł II wracał do tych wczesnych refleksji w swoich wystąpieniach, m.in. w czasie pielgrzymek do Ameryki Łacińskiej. Nie chciał Pan o tym opowiedzieć na ekranie?

Papież swoim życiem i posługą najpełniej wyraził siebie i swoje przesłanie. Nie potrzeba do tego żadnych dopowiedzeń ani pośredników.

Dwadzieścia cztery lata temu zrealizował Pan film pokazujący papieża "Z dalekiego kraju". Czy dziś nie czuje Pan potrzeby dopełnienia tamtej historii?

To, co się dzieje, jest piękne. Trzeba czerpać z tego radość, ale nie trzeba tego komentować. Na szczęście dla nas i naszego odbioru jego osoby i nauki, potrafił wykorzystać do tego celu media. Był człowiekiem mediów. Obecnym w świadomości społecznej.

Powstało wiele dokumentalnych filmów o papieżu. Jak ocenia je Pan jako filmowiec?

Coś, co rzuciło mi się w oczy w ostatnich dniach, kiedy tak wiele materiałów o papieżu pojawia się w telewizji, to niepokojący stan nagrań z najwcześniejszego okresu pontyfikatu. Część z nich, na polecenie władz stanu wojennego, zostało skasowanych - widzimy, jak ich brakuje, a te, które pozostały, zapisanona nietrwałych taśmach. Nawet w Watykanie jeszcze nie zadbano o przepisanie ich na trwalsze nośniki. Polacy powinni zrobić w tym kierunku wysiłek i co można, zachować.

W filmie "Z dalekiego kraju" kreśli Pan panoramę losów narodu od lat 20. do 80. Czy nie warto pokazać przemiany, jakie zaszły w Polsce w kolejnych latach pontyfikatu Ojca Świętego?

Najciekawsze jest to, co wykracza poza doczesność, co się nie zmieniło i nigdy nie zmieni.Papieżuświadamiał nam ciągle przesłanie Ewangeliio tym, że jest zbawienie i życie wieczne. Troszkę się krzywię na myśl, że trzeba ten pontyfikat podsumowywać. Niema co podsumowywać. Ewentualnym sukcesem papieża jest to, ilu ludzi przekonał, czy natchnął do lepszego życia. I do odnalezienia wieczności. Jeśli to zrobił, reszta nie ma już żadnego znaczenia.

A jednak podsumowania są nieuniknione. I nie zawsze mogą korespondować z naszymi odczuciami. Już pojawiły się głosy krytyki.

I przyjdzie parę lat także takich ocen, często bardzo niesprawiedliwych, podobnych do tych, jakie pojawiły się jużwniemieckim "Spieglu". Papież ze swojego posłannictwa musiał być znakiem sprzeciwu i ten sprzeciw ma swoich antagonistów. Musimy się przygotować na negatywne oceny i na ruchy depolonizacyjne, jakie nastaną w Watykanie. Ważne, byśmy nie dali się sprowokować, nawet jeśli będą to doświadczenia bardzo bolesne. Nie oddalili się od Kościoła powszechnego i niewymyślili, że będziemy kościółkiem narodowym, bo to sprzeczne nie tylko z posłannictwem, które Jan Paweł II niósł, ale w ogóle z istotą chrześcijaństwa, które ma być uniwersalne.

Na zdjęciu: scena z filmu "Brat naszego Boga" w reż. Krzysztofa Zanussiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji