Artykuły

Inne spojrzenie na Śląsk

Taki spektakl to jak dobrze wypełniony kupon totolotka - mówi o "Cholonku" Teatru Korez reżyser Mirosław Neinert. Czy to prawda, mogą się przekonać warszawscy widzowie

Już w czasie przygotowań do premiery "Cholonka" w 2004 roku było głośno. Potem, nie tylko na Śląsku, przedstawienie przyjmowano bardzo gorąco.

Powieść "Cholonek, czyli Pan Bóg z gliny", której autorem jest Janosch, stała się na Śląsku utworem wręcz kultowym. Władze PRL zgodziły się w latach 70. wydać jej polskie tłumaczenie, uznając, że to doskonała satyra na Ślązaków. Dla autora była zaś próbą rozliczenia się z krajem lat dziecinnych, którego nie przedstawił sielsko-anielsko.

Janosch (naprawdę nazywa się Horst Eckert) urodził się w 1931 r. w Zabrzu, jego ojciec był hutnikiem. On sam w wieku 13 lat zaczął pracę jako ślusarz. Po zakończeniu II wojny światowej rodzina Eckertów została wysiedlona do Niemiec. - Ta powieść przypomina nieco scenariusz filmu "Odrażający, brudni, źli" - mówi Mirosław Neinert. - W przeciwieństwie do pięknych i szlachetnych z filmów Kazimierza Kutza Ślązacy Janoscha ukazani są jako ludzie mający swoje słabostki, a ich filozofia życiowa nie każdemu może przypaść do gustu. Dzięki geniuszowi pisarza okazało się jednak, że te wredne i, wydawałoby się, wstrętne typy poprzez swe ułomności wydają się prawdziwe i bardziej ludzkie. Co więcej, publiczność zaczyna się z nimi identyfikować i darzyć sympatią.

- Gros Ślązaków uważa "Cholonka" za powieść kultową, bo podobnie jak prezentowani tam bohaterowie z powodu bycia Ślązakiem czują pewne rozdwojenie jaźni - mówi Robert Talarczyk, aktor, autor adaptacji scenicznej utworu. - Nie utożsamiają się do końca ani z Polakami, ani z Niemcami. Czują się ludźmi stąd. Janosch, w przeciwieństwie do Kutza, ukazał Śląsk z żabiej perspektywy. Sam jestem Ślązakiem i te dylematy od lat są mi bliskie. W mojej adaptacji ludzie są nieco bardziej szlachetni niż w literackim pierwowzorze, na pewno natomiast zdają sobie sprawę ze swego położenia i wiedzą, że aby przetrwać, muszą czasem podejmować decyzje dwuznaczne politycznie. I o tym jest spektakl.

"Cholonek" katowickiego Teatru Kortez pełen jest plebejskiego humoru i anegdot powtarzanych z pokolenia na pokolenie, które dają Ślązakom siłę przetrwania. Na każdy spektakl publiczność wykupuje bilety z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, każde przedstawienie przyjmuje entuzjastycznie.

- Śląscy widzowie bardzo nas rozpuścili, zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że w innych regionach Polski może być różnie. Ale publiczność w Lublinie reagowała w podobny sposób. Było to o tyle zaskakujące, że spektakl pokazywaliśmy podczas konfrontacji teatralnych i na widowni byli głównie cudzoziemcy. Sam Janosch, który niezbyt dobrze zna polski, po obejrzeniu premiery wszedł na scenę, długo milczał, a potem nie wiedząc, co powiedzieć, siarczyście przeklął po rosyjsku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji