Artykuły

Pepe Romano

BOHATERA na scenie nie ma, nie oglądamy go w ogóle ale nie schodzi on z ust gramadki kobiet, mieszkających w domu Bernardy Alba. Pepe Romano staje się przyczyną dramatu: miłość do niego przynosi śmierć. Wszystko tu zresztą kojarzy się ze śmiercią, już sama woń kadzidła, która snuje się po scenie i widowni, bicie dzwonów, palące się gromnice, chóralna modlitwa, odmawiana przez gromadkę czarno ubranych kobiet przypomina słowa: "memento mori". Spektakl zaczyna się i kończy śmiercią. Ten hiszpański motyw śmierci tkwi w wielu utworach autora, tkwi być może w przeczuciach, w wizjach, jakie go nawiedzały i które sprawdziły się: genialny pisarz hiszpański, Federico Garcia Lorca ginie w okresie największego szczytu swojej twórczości zamordowany przez faszystowskich falangistów.

Teatr Powszechny w Warszawie wystąpił z premierą sztuki "Domu Bernardy Alba" Federico Garcia Lorca w przekładzie Zofii Szleyen, reżyseria Janusza i Wiśniewskiego (warsztat PWST), z kostiumami według projektu Ireny Biegańskiej, dekoracjami zaprojektowanymi przez Henryka Wanieka, muzyką Jerzego Satanowskiego.

Rzetelnie przygotowane przedstawienie ukazujące hiszpański "dom kobiet", jakże inny od tego, który możemy oglądać w Teatrze Nowym, od "Domu Kobiet" Zofii Nałkowskiej, chociaż oboje, Garcia Lorca i Zofia Nałkowska pisali swoje utwory mniej więcej w tym samym okresie. Inna skala namiętności, inne tło dramatu, chociaż i tu i tam bohaterkami są same kobiety. Przedstawienie, w którym jest tak różnorodna skala przeżyć, natłok nawarstwiających się sprzeczności pomiędzy postawami bohaterek dramatu, że tylko najostrzejsze cięcie mogło je rozładować. Jest to właśnie śmierć, która spada jak ostrze skalpela na dom, pełen duszących się namiętnościami kobiet. Śmierć zresztą zupełnie niepotrzebna, która "nie załatwia" sprawy, nie rozwiązuje węzła, jaki splątał ze sobą te biedne kobiety. W rzeczywistości bowiem współczujemy im.: surowa władza matki nie chroni córki przed upadkiem duchowym i fizycznym, ani samej Bernardy przed nienawiścią i wzgardą otoczenia.

Aktorki, występujące w dramacie miały przed sobą trudne zadanie zróżnicowania postaci. Oddanie ich na scenie słowami, gestami, całym ciałem nie było łatwym zadaniem i nie wszystkim aktorkom to się udało. Także i nie wszystkie kwestie były dopracowane warsztatowo: czasem było to recytowanie wyuczonych na pamięć zdań. Kilka ról byle świetnych, przede wszystkim Wiesławy Mazurkiewicz jako głównej bohaterki - Bernardy Alba, Mirosławy Dubrawskiej, występującej w roli najstarszej córki Augustias, Anny Jaraczówny jako Marii Josefy. Adelą była Joanna Żółkowska, Amelią - Danuta Kowalska z PWST, Magdaleną - Elżbieta Kępińska, Martirio - Ewa Dałkowska. W roli Poncji wystąpiła Aniela Świderska, Prudencją była Izabela Wilczyńska, Służącą - Marta Lewińska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji