Artykuły

Siedem gwiazd Królewny Śnieżki

- Wszystkie krasnoludki na sce­nę - wykrzykuje Krzysztof Kolber­ger. Przez chwilę słychać hałas i zamieszanie gdzieś za sceną. Jako pierwsza zza kulis wyłania się Alina Janowska i chowa się za poręczą łóżeczka z napisem "Mę­drek". Za nią wbiegają Maryla Rodowicz, Krystyna Tkacz, Ewa Wiśniewska i Danuta Rinn, które kucają tuż obok. Na próbie brakuje tylko zabieganej jak zawsze Krys­tyny Sienkiewicz. Rozbrzmiewa muzyka i pięć pań wspólnie z Mie­czysławem Gajdą odśpiewuje słynny przebój z filmu Walta Dis­neya "Hej ho, hej ho, do pracy by się szło...".

- Żadnych rozmów - mó­wi Krzysztof Kolberger, reżyser "Królewny Śnieżki i siedmiu kra­snoludków" w Teatrze Komedia. - Mikroporty już działają. Jeśli ktoś powie słowo, to bę­dę bił po ła­pach.

Mimo ostrzeżeń i próśb szefa, mało kto ma ochotę go posłuchać. Za kulisami trwa­ją rozmowy. Krzysztof Kol­berger nie wiedział chy­ba, co robi, de­cydując się na okiełznanie na jednej scenie tylu osobowo­ści teatru i est­rady.

Atmosfera wśród wykonawców jest sympatyczna. W czasie prób wszyscy są zdyscyplinowani, po­magają sobie nawzajem. Ale podczas przerwy ktoś ginie w foyer, inni dopytują się, co będzie dalej. Każda z pań ma coś do dodania, chce doradzać.

- Przepraszam, a czy w piosen­ce jest pik, pik czy puk, puk - pyta grzecznie Alina Janowska.

Blady Krzysztof Kolberger od­powiada spokojnie, że należy sprawdzić to w scenariuszu. Roz­poczyna się wertowanie scenopi­su. W końcu Maryla Rodowicz i Danuta Rinn ściągają ze sceny dociekliwą aktorkę.

- Mam długie nogi, ale nie do tego stopnia - słychać zza kulis donośny głos Danuty Rinn. - Tu potrzebny jest schodek, bo inaczej nie wdrapię się na scenę.

Po kilku minutach gwiazdy wchodzą w ogromnych butach. Mieczysław Gajda ma duży wiklinowy kapeć i za wszelką cenę próbuje go utrzymać w ręku.

Reszta krasnali dźwiga ogromne buciska i z trudem przenosi je z kąta w kąt. Zbigniew Wodecki, który objął kierownictwo muzycz­ne nad spektaklem, a jednocześ­nie gra księcia, nie może po­wstrzymać śmiechu, kiedy wszyst­kie krasnale defilują między sztu­cznymi drzewami.

- W tych butach nie da się przejść - denerwuje się Danuta Rinn i poprawia wielkich rozmia­rów kozak.

- Dlaczego lampki się jeszcze nie świecą - krzyczy reżyser. - Czekam na nie od tygodnia. Mam już stan przedzawałowy, a prze­cież w piątek premiera.

W tym momencie rozmowy mil­kną. Zapada grobowa cisza. Rozbłyskują światła, dyrygent daje znak muzykom. Próba przebiega coraz sprawniej. Ale nie na długo. Po chwili zno­wu ktoś ma problemy i nie wie, dlaczego...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji