Artykuły

Płock. Nowicki kontra Mokrowiecki

Jan Nowicki wystąpi wreszcie na płockiej scenie. Tuż przed sobotnią premierą "Rozmów z Piotrem", publicznie wygłosił mocne uwagi pod adresem dyrektora Marka Mokrowieckiego. Ten postanowił odpowiedzieć.

Zarzuty Nowickiego [na zdjęciu] pojawiły się na konferencji prasowej, poświęconej "Rozmowom z Piotrem". Obecny na niej Jan Nowicki - reżyser spektaklu, jeden z występujących i etatowy aktor płockiego teatru - nie tyle wrzucił kamyczek do ogródka dyrektora Marka Mokrowieckiego, co cisnął ich całą garść. Na konferencji dyrektor był nieobecny.

Rafał Kowalski: Jest konflikt między panem a Janem Nowickim?

Marek Mokrowiecki: Nie, dlaczego?

Uczestnicy konferencji prasowej, dotyczącej "Rozmów z Piotrem", sporo się o panu nasłuchali.

- To zapewne przez nerwową atmosferę, która panuje zazwyczaj "za pięć dwunasta" przed premierą.

Jan Nowicki, przepraszając dziennikarzy za nieobecność Marka Walczaka i Piotra Bały - którzy w czasie konferencji występowali w "Pinokiu" - za przyczynę podał zbyt częste granie w płockim teatrze spektakli porannych. Tymczasem, według niego, teatr powinien żyć wieczorami. "Rano to można leczyć kaca lub wyjść w pole z kosą" - powiedział Nowicki.

- Porównanie obrazowe, ale nie zgadzam się z panem Janem. Poranne przedstawienia to nasz chleb powszedni, by nie powiedzieć - manna z nieba. Przecież spektakli dla dzieci nie można grać wieczorami, ich porą jest głównie przedpołudnie. Nie można też ograniczyć ich liczby, bo cieszą się dużym zainteresowaniem młodej widowni. A co za tym idzie, zyskuje też budżet teatru. I jeszcze jedno: "Pinokio" czy "Bestia i Piękna" to nie są żadne chałtury, które powstały w kilka dni. To rzeczy z krwi i kości, bo szanujemy młodszych widzów, podobnie jak tych starszych.

Nowicki nie krył zdziwienia, że w marcu, kiedy ma ponad pół miesiąca wolnego, "Rozmowy z Piotrem" mają być grane tylko dwa razy...

-... Za to w lutym, łącznie z premierą, aż dziesięć. Na dodatek wszystkie w godzinach popołudniowych. O tym pan Jan nie wspomniał. Nie możemy marca podporządkować tylko "Rozmowom z Piotrem". Gdybyśmy chcieli tak zrobić, musielibyśmy zrobić to kosztem "Wydmuszki", która cieszy się dużą popularnością. To wbrew logice. Zdjęcie na jakiś czas "Wydmuszki" mogłoby sprawić, że widownia by o niej zapomniała. W marcu przyjeżdża też do nas Teatr Polonia ze spektaklem "Antoine". W rezultacie i ten zarzut jest dla mnie nie do przyjęcia.

Gdy scenograf Sebastian Kudas powiedział podczas konferencji, że swoje dzieło oparł głównie na materiałach znalezionych w płockim teatrze, Jan Nowicki skomentował, że Marek Mokrowiecki, choć kieruje pięknym teatrem, ma "węża w kieszeni". Ma pan takiego węża?

- Oczywiście, że mam, bo inaczej puściłbym teatr z torbami. W przypadku jednak "Rozmów z Piotrem" gdzieś go schowałem. Bo, choć spektakl grany będzie na scenie kameralnej, scenografia do niego kosztuje tyle, co na dużą. To tyle w tym temacie.

Na pytanie, dlaczego na pierwszą premierę w Płocku, ze swoim udziałem, kazał czekać prawie dwa lata, Jan Nowicki odpowiedział: "Proszę pytać pana dyrektora, dlaczego nie doszło jeszcze do wystawienia Trzech sióstr Czechowa albo któregoś z dzieł Szaniawskiego". No to pytam.

- Mogę udowodnić, że niemal co miesiąc wysyłałem panu Andrzejowi Domalikowi [reżyserowi "Trzech sióstr" z udziałem Jana Nowickiego w roli Czebutykina - red.] nasz repertuar, ze wskazaniem wolnych terminów. Do tego nie omieszkałem go zaprosić. Nie przyjechał, potem kręcił film, następnie stwierdził, że wolnym terminem dysponuje dopiero jesienią 2012 r. Dlatego nie uda nam się wystawić "Trzech sióstr" w ramach Międzynarodowego Dnia Teatru w marcu tego roku. W tej sytuacji Jan Nowicki nie zawinił.

Czyją jednak winą jest to, że dopiero po upływie prawie dwóch lat mamy pierwszą premierę z udziałem Jana Nowickiego? Podpowiem: po tym, jak związał się z płockim teatrem, udzielał się w innych projektach, choćby filmowych.

- Ja tego nie powiedziałem (śmiech ).

W obliczu tych wszystkich zarzutów, zapytam raz jeszcze: jest konflikt między Janem Nowickim a Markiem Mokrowieckim?

- Odpowiem tak: pan Jan przez lata był filarem krakowskiego Teatru Starego, teraz jest aktorem płockiego Teatru Dramatycznego. Przeżył więc swego rodzaju zderzenie, które jednak musi spowodować obopólne porozumienie, dotarcie się. Pan Jan musi stać się częścią naszego zespołu.

Długa nieobecność, zarzuty, a pan podchodzi do wszystkiego ze spokojem. Nie boi się pan, że na tym wszystkim cierpi pana autorytet?

- Nie obawiam się i powtórzę: jestem przekonany, że niebawem będziemy tworzyć jeden organizm. Jeszcze w tym roku chcę doprowadzić do jeszcze jednej premiery z udziałem Jana Nowickiego. Miałoby być to wystawienie jednego z dzieł Jerzego Szaniawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji