Krawiec absolutny
Warszawski Teatr Współczesny wystawił sztukę Mrożka, napisaną w 1964 roku, pt. "Krawiec". Mimowolna analogia z pomysłem "Operetki", którą Mrożek dostrzegał, wydaje się nieporozumieniem. Gombrowicz kończy właśnie w tym punkcie, w którym autor "Krawca" rzecz swoją prowadzi. Autor "Operetki" wierzy w młodość, odrzucającą konwencje. Mrożek ukazuje co się stać może gdy owa młodość zaufa hasłom głoszącym bunt przeciw cywilizacji.
Kto inny obejmie przewodnictwo. Ten co nie tylko dyktuje mody jak u Gombrowicza ale i kreuje samą istotę zjawisk: krawiec, który swymi koncepcjami decyduje o formach cywilizacji. Kostiumy władców, togi profesorów, stroje artystów, tworzą tutaj kulturę. Zakrywając ciało kobiety, wzmagają jej atrakcyjność. Półnadzy barbarzyńcy szybko ulegają krawieckiej dyktaturze. Zgolą brody, włożą szaty tych, których ujarzmili. Tylko przedstawiciel naiwnej młodości próbuje bronić haseł czystej negacji, swoistego powrotu do natury. Łatwo zgadnąć co się z owym Carlosem stanie. Kult przemocy, jak w "Tangu" - obróci się przeciw swemu wyznawcy.
Ale krawiec? Ten "dyktator", uznający swą sztukę za rdzeń procesów historycznych, a nawet biologicznych? Myślący o coraz nowych formach działania? Nie bez powodu nazywany "mistrzem"? Marzy on o kostiumach, równocześnie uniwersalnych i wyjątkowych, wyrafinowanych i dzikich. Powstałych kosztem obdarcia ze skóry żywego człowieka: Carlosa.
Ów paradoks nasuwa poważne trudności realizacyjne. Siła pisarstwa, jakie reprezentuje Mrożek, polega na ścisłym wysnuwaniu konsekwencji z przyjętego założenia. Konsekwencji absurdalnie komicznych. Komizm wytycza granice między rozsądkiem a rzeczywistością, która chroni od makabryczności.
Pierwsze akty w przedstawieniu "Krawca" na scenie Teatru Współczesnego, w reżyserii Erwina Axera ukazywały konsekwencję wysnutą z komediowych założeń. Reżyser współdziała ze scenografia Ewy Starowieyskiej, wznoszącej w pracowni krawca śmiałe "wykresy", pokazującej działanie munduru. Podobnym kunsztem odznacza się współdziałanie z aktorami. Dialog Mrożka, pozornie prostu i "codzienny", mieni się siłą i szermierką replik. W roli Ekscelencji ujmuje Krzysztof Kowalewski bogactwem celnych niuansów, swobodą w rozwiązywaniu sytuacji, sygnalizowaniem transformacji duchowych. Wiesław Michnikowski jest Krawcem, który operuje gestem wielkiego znawcy i wyrafinowanego mistrza. Mieczysław Czechowicz dowcipnie ukazuje pewność siebie wodza - i zafascynowanie urokami kostiumu. Zofia Saretok, może aż zbyt dyskretna w epatowaniu tajemnicami, za mało zróżnicowana w prowadzonej grze, zmierzającej ku dominacji, miała skomplikowane zadania.
Może zbyt poważnie i dramatycznie ujmuje sprawę naiwnego Carlosa - Jan Englert. Jest zbyt intensywny, za małe zostawia pole marginesowi żartu. Ale to piekielnie trudne zadanie, pełne sprzeczności. Czy rozwiązalne? Łączy się z problemem zbyt poważnego ujmowania ostatniego aktu, owego finału, w którym słowa matki o wolności Carlosa mogą być dwuznacznie rozumiane. Jako oznajmienie wolności od życia lub - od zagrażającej zagłady.