Artykuły

Charme przedwojennych komedii filmowych

,,Clivia" w reż. Anny Kękuś w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna.

Dwie godziny bezpretensjonalnej rozrywki, pod warunkiem że kocha się "boski idiotyzm" operetek i przedwojennych filmów komediowych

Chociaż operetka postrzegana jest przez znawców jako gatunek wymarły, przestarzały, a nawet głupiutki, wciąż ma swoją wierną (i nie tak małą) publiczność. Zgrabnie napisana, wpadająca w ucho muzyka i intryga miłosna, o której wiadomo, że na pewno zakończy się happy endem, ciągle ma swoich wielbicieli. Takich też doznań dostarcza niesłusznie zapomniana przez polskie sceny "Clivia" Nica Dostala.

Akcja libretta dzieje się na granicy fikcyjnego południowoamerykańskiego państewka Boligwaj, gdzie amerykańska ekipa filmowa kierowana przez finansistę i politycznego intryganta Mr Pottertona kręci film o gauchach. Jego gwiazdą jest Clivia Gray. Ale w Boligwaju doszło do przewrotu i władzę objął generał Olivero zwalczający cudzoziemskie wpływy. Producent postanawia więc wydać miss Clivię za Boligwajczyka i zyskać w ten sposób przychylność władz. Na horyzoncie pojawił się przystojny miejscowy. Młodzi zakochują się w sobie. Szkopuł w tym, że to nie kto inny, tylko sam przebrany za pastucha generał Olivero.

Ale nie tyle ta naiwna opowieść jest w "Clivii" ważna, ile muzyka. Zgrabnie przez Nica Dostala napisana, prawdziwie rozrywkowa, taka do tańczenia lub przynajmniej wystukiwania rytmu nogą. W szczecińskiej inscenizacji porywa do tańca nawet chórzystów.

Inscenizacja Anny Kękuś ma w sobie charme przedwojennych komedii filmowych. Dobrze wpisuje się w taką atmosferę obsada głównych amantów. Agnieszka Maciejewska ma ładny głos, urodę i kiedy po pierwszych scenach przechodzi jej trema, nie musi wiele się starać, żeby uchodzić za gwiazdę przedwojennego kina Clivię Gray. Nie ustępuje jej Mieczysław Błaszczyk (Juan Domingo vel Olivero). Oboje śpiewają swoje partie bez zarzutu.

Jednak serce publiczności podbija przede wszystkim Piotr Zgorzelski, który w sympatycznie prześmiewczej roli Lelia Jacka Kopytki, wszędobylskiego reportera "Chicago Times", wprowadza do przedstawienia niezbędną dawkę ożywczego humoru. Dużo radości dostarcza widzom jego taniec w uwodzicielskim stroju hiszpańskiej tancerki.

Po takim przedstawieniu wieczorny spacer do domu smakuje wybornie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji