Artykuły

Tworzenie, złorzeczenie...

Pisanie, konstruowanie utworu dramatycznego nie polega na umiejętności budo­wania dialogu! Polega na nadaniu całości odpowie­dniego dramatyzmu! Sztuka Wyspiańskiego "Akropolis" pożywką dla teatralnych prze­wrotek! "Historia Jakuba" w Teatrze Współczesnym te­matem licznych dyskusji i za­biegów!

W ubiegły piątek, w Teatrze Współczesnym, uczestniczy­łem w "Historii Jakuba", kotur­nowej dramie wykoncypowanej przez Piotra Cieplaka. Przedstawienie zbiera złe re­cenzje. Z rzadka tylko jest chwalone. Reżyser Cieplak, w samoobronie, teksty złych recenzentów nazwał: intelektu­alnym zbydlęceniem. To nie jest epitet wyjęty z Biblii. Ra­czej odzywka z filmów Pasikowskiego. Tak nie można. Podobnie jak nie powinienem przedstawienia Cieplaka nazy­wać eklektycznym picem dla kmiotków udających inteligen­tów. Chociaż nie byłaby to cał­kowita pomyłka. "Historia Jakuba" to sztuka w wielkiej części nudna, nazbyt monotonna. Ma dwa wyraźne wątki. Jeden zupełnie zmarno­wany i jeden rewelacyjny (wą­tek wizualno-plastyczny). Wą­tek do cna zmarnowany to wielki, potoczysty, tasiemco­wy, zawodowo podany mono­log Eryka Lubosa. Monolog wielkosłowny, pracoholiczny, lecz "zabity na śmierć" przez przepływające w tle sceniczne obrazy. Widzowie, wychowani na telewizji, skokach Małysza, filmach akcji, zamiast czynić wysiłki dla zrozumienia potoku słów wypływających z ust Lubosa, poddawali się magii obrazków. Obrazków skądinąd bardzo znajomych. Przypomi­nających płótna Wróblewskie­go (Rozstrzelanie), minione sztuki Tadeusza Kantora, późniejsze naśladownictwa Janusza Wiśniewskiego. A nawet słynną krótkometrażówkę Zbi­gniewa Rybczyńskiego, pierw­szego Polaka, który dostał fil­mowego Oscara. Byłem wy­spany, lecz w teatrze mocno walczyłem z sennością. Mimo frapującego prologu, bardzo dobrego epizodu Zdzisława Kuźniara. Walczyłem z senno­ścią nawet przy chlupocie wo­dy w scenicznym jeziorze (li­cha imitacja walki w wodzie to chała).

Nie zawsze bowiem jest tak, że dłubiąc przy wielkiej drama­turgii, z artystycznych trzewi wydalimy owieczkę Molly. I nie ma sensu bronić się z tego po­wodu obraźliwym słowem: zbydlęcenie. Dobrym dla kiboli, nie dla sympatyków teatru. Stary i na pewno mniej zdolny kolega Piotra Cieplaka, niejaki Mikołaj Gogol, napisał tak: "Im prawdy są wznioślejsze, tym ostrożniej należy się z nimi ob­chodzić. Łatwo bowiem stają się banałami. A banałom już nie daje się wiary". Fakt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji