Artykuły

Poznań. Ostra wymiana zdań na komisji kultury

Niespodziewany finał miało wczorajsze posiedzenie komisji kultury sejmiku wojewódzkiego w Teatrze Nowym. Po jego zakończeniu doszło do ostrej wymiany zdań między dyrektorem Nowego Januszem Wiśniewskim, a reporterem TVP Bartłomiejem Pomianowskim.

Proszę pana, czy ja pana pytam, czy pan ruch... 4-letnie dziewczynki z przedszkola? - zapytał dziennikarza reżyser.

Radni chcieli poznać odpowiedź Wiśniewskiego na zarzuty stawiane mu przez "Gazetę" i "Głos Wielkopolski". Dotyczyły one m.in. zaangażowania syna dyrektora, Łukasza Wiśniewskiego, w tzw. Projekt Afrykański, małej ilości premier w teatrze i złego traktowania aktorów Nowego.

- Media publikują bzdury - zadeklarował Wiśniewski. I argumentował: - Projekt Afrykański to pomysł syna, który poznał tamtejszych twórców podczas prywatnej podróży. Kiedy jechał tam jako wysłannik teatru, miał już gwarancje, że mamy europejskich współpracowników, instytucje teatralne z Rumunii, Anglii i Włoch. Do końca wakacji powinniśmy zakończyć rozmowy dotyczące projektu. Łukasz proponuje ciekawe rzeczy. Reżyserowane przez niego sztuki cieszą się powodzeniem u publiczności. Nepotyzm? To tak jakby zarzucać Jerzemu Stuhrowi, że gra ze swoim synem - mówił Wiśniewski. Radni w większości przyjęli jego argumenty.

Burza wybuchła chwilę później. Bartłomiej Pomianowski z TVP 3 poprosił szefa Teatru Nowego o wypowiedź do kamery. Ten nie chciał, proponował inny termin. Reporter nalegał. Pomianowski: - Próbowałem wielokrotnie wcześniej umówić się z panem Wiśniewskim. Bez skutku.

W końcu dyrektor wybuchnął: - Nie mam przyjemności z panem rozmawiać, bo pan ma z góry przyjętą tezę i nie ciekawią pana moje odpowiedzi. To tak, jak ja bym jakieś absurdalne oskarżenie wobec pana wysunął. A czy ja pana pytam, czy pan ruch... 4-letnie dziewczynki z przedszkola?

Wiśniewski: - To prawda, podałem taką metaforę. Może rzeczywiście przykrą, ostrą i brutalną. Nieprzyjemną również dla mnie.

To jednak nie był koniec ostrej wymiany zdań. - Niech pan mnie w d... pocałuje młody człowieku - zakończył ją dyrektor Nowego. Wiśniewski: - On nie chciał słyszeć o innym terminie rozmowy, chciał mieć nagranie, jak uciekam przed kamerą. No i dałem się podpuścić.

Czy tak powinien zachować się szef publicznej instytucji kultury? - Takie słowa oczywiście nie powinny paść, są niedopuszczalne. Pamiętajmy jednak, że cała sytuacja miała swój kontekst - mówi "Gazecie" Jacek Bartkowiak z Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego, który był świadkiem scysji. Wiśniewski: - Żałuję, wstydzę się tych słów. Powinienem mu po prostu powiedzieć, że za chwilę wezmę go za ucho i wyprowadzę z teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji