Artykuły

Niżyński przemówił

Na mrocznej scenie stoi człowiek-artysta, tancerz. Zaczyna opowiadać o sobie. Urywa, walczy sam ze sobą, nie wie, jak zacząć. Już wie - będę grał, będę grał szaleńca - wykrzykuje. To Krzysztof Kolberger..., nie, to Niżyński!

Spektakl teatralno-baletowy pt. "Święta wiosna" wymyślił Krzysztof Zaleski. Fascynację legendą tancerza wszech czasów Wacława Niżyńskiego przełożył na język teatru. Powstał monodram opowiadający o przeżyciach i uczuciach słynnego tancerza, ale również o wewnętrznej walce artysty z sobą i otaczającym go światem. Światem, który boi się prawdy i niszczy jednostki próbujące ją głosić. To, czego nie da się wypowiedzieć słowami, tańcem i ruchem, wyrażają artyści baletu Teatru Wielkiego. W ten sposób na scenie im. Emila Młynarskiego powstała nowa jakość, przedstawienie operujące jednocześnie językami dwu sztuk. A efekt jest ze wszech miar udany. Uwagę zwraca także ciekawe wykorzystanie funkcjonalnej scenografii autorstwa Joanny Machy i znakomita reżyseria świateł wyłuskujących z mroku postacie tancerzy.

Tekst monodramu napisany przez Krzysztofa Zaleskiego na podstawie "Dziennika" Wacława Niżyńskiego wciąga od pierwszych minut spektaklu i nie pozwala ani na chwilę wyrwać się z zaklętego kręgu opowieści. Nie ma tu pustych miejsc. Gdy milknie słowo pojawia się taniec. Uwaga widza płynnie, prawie niedostrzegalnie przenosi się z Niżyńskiego-opowiadacza na Niżyńskiego-tancerza (Sławomir Woźniak). Kameralna w większości choreografia autorstwa Emila Wesołowskiego i Sławomira Woźniaka wybucha niespodziewanie dwiema wielkimi, pełnymi ekspresji scenami: sceną rewolucji w sztuce i tańczoną wojną. W tych kilku momentach spektakl z lirycznego przemienia się w drapieżny, kipiący energią, żądzą, uniesieniem. Niezwykle udane pod względem choreograficznym jest trio Diagilewa, Tancerza i Młodzieńca oraz samotny taniec Niżyńskiego mający wyrażać cierpienia, jakie niesie ze sobą wojna. Przejmujące!

Królem przedstawienia jest Krzysztof Kolberger. W roli Mężczyzny stworzył on wielką kreację. Wystarczy spojrzeć, jak zmienia się grając raz wrażliwego Niżyńskiego, raz Niżyńskiego małpującego Diagilewa. Kiedy w finale aktor wyciąga ramiona ku światłu, prowadzi je przez baletową piątą pozycję, rosyjskiej kukiełki Pietruszki, obserwujemy cały los tancerza zamknięty w ruchu. Doskonałe kreacje taneczno -aktorskie stworzyli również Sławomir Woźniak, Anita Kuskowska (Balerina) i Anna Lipczyk (Pani w etoli). Na uznanie zasługuje także występ Walerego Mazepczyka w roli Mężczyzny we fraku. On nie grał, nie tańczył Diagilewa. On nim był.

Należy także wyrazić szczególne uznanie dla pięknie wydanego programu opracowanego przez Pawła Chynowskiego. Zgromadzono w nim bardzo bogaty i ciekawy materiał ikonograficzny ukazujący Niżyńskiego na wszystkich etapach najpierw błyskotliwej kariery, a potem smutnej wegetacji w stanie choroby psychicznej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji