Artykuły

Mózg Ionesco na scenie

W pierwszej kolejności uderza widza niezwykła plastyczność przedstawienia - o spektaklu "Ćwiczenia z Ionesco" w reż. Grzegorza Brala w Teatrze Studio w Warszawie pisze Karolina Matuszewska z Nowej Siły Krytycznej.

Twórczość Eugene'a Ionesco to niewątpliwie duże wyzwanie, zarówno dla jej interpretatorów, jak i inscenizatorów. Znalezienie odpowiedniego języka scenicznego dla teatru absurdu, do którego zwykło się ją zaliczać, nie jest prostą decyzją artystyczną. Ostatnio zmierzyć się z nią spróbował Grzegorz Bral w swoim projekcie "Ćwiczenia z Ionesco". Ten krótki spektakl, złożony z kilku etiud opartych na różnych tekstach autora, jest ciekawą zabawą, w której szuka się odpowiedzi na pytanie o najwłaściwszą dla twórczości rumuńskiego dramatopisarza formę. Szybko okazuje się, iż nie może być ona jednoznaczna i bezdyskusyjna, a wielość dróg i możliwości jest właściwie niewyczerpana.

W pierwszej kolejności w spektaklu Brala uderza jego niezwykła plastyczność. Reżyser tworzy gotowe obrazy - statyczne bądź ruchome, dialogowane lub pantomimiczne, ale zawsze piękne w swojej formie. Niemal dla każdego fragmentu udaje mu się znaleźć osobny styl inscenizacji. Najciekawszym pomysłem wydaje mi się teatralny komiks zastosowany już w pierwszej scenie, zainspirowanej "Łysą śpiewaczką". Na tle jasnego ekranu, na którym wyświetlają się w "dymkach" teksty i myśli postaci, żywi aktorzy wraz z rekwizytami ustawiają się w gotowe obrazy. Są oświetleni w taki sposób, że widać tylko ich czarne sylwetki. Nie pada przy tym ani jedno słowo czy dźwięk; muzyką tła jest milczenie. To, co zazwyczaj kojarzy się z teatrem i teatralnością, czyli ruch, zostaje tutaj zawieszone. Pojawia się pytanie, jak długo można się bez działania obejść.

Wspomniany wyżej ekran został jeszcze wielokrotnie zastosowany. Spuszczany w kilku etiudach nadaje scenicznej rzeczywistości zupełnie nową jakość. Coś, co jeszcze przed chwilą było przestrzenną i kolorową konstrukcją, przekształca się w swoisty teatr cieni. Bral przez cały czas bawi się przedmiotami, próbując tchnąć w nie nowe życie. Często zestawia je z organicznymi aktorami, sprawdzając ich wzajemne relacje. Odpowiedź na pytanie, co jest rzeczywiście żywe, a co martwe bądź sztuczne wcale nie jest oczywista. Postaci w tym przedstawieniu są mechaniczne i apsychologiczne. Często zanimizowane i o nieokiełznanej witalności, innym razem w ogóle się nie poruszają. Są czystymi figurami łączącymi w sobie elementy zwierzęce i mechaniczne, co nadaje im wymiar groteskowy. Trudno dostrzec w nich człowieczeństwo.

Poza obrazem, istotną rolę w spektaklu odgrywa jego strona muzyczna (Jacek Hałas). Reżyser buduje ją nie tyle z pomocą tradycyjnie rozumianych kompozycji, ile raczej ciszy i "pozasłownych" dźwięków. Przede wszystkim ważne są tu wszelkiego typu onomatopeje, które podkreślają zwierzęcość postaci, a także charakterystyczne dla Brala śpiewy wzorowane na staroobrzędowych pieśniach. Cała ta sfera znakomicie wpisuje się w świat Ionesco, który zawieszony pozostaje gdzieś pomiędzy mózgiem wariata na scenie a metafizyką i egzystencjalizmem z wyższej półki. Najpełniej jest to widoczne w scenie pracy twórczej literata, w której rytm odgłosów wydawanych przez wstukiwane klawisze na staroświeckich maszynach i nowoczesnych komputerach przeradza się w całą wielką symfonię muzyczną.

W tak misternie skonstruowany świat człowiek zostaje wrzucony niczym mechaniczna lalka, która nie ma nad niczym kontroli. Jest bezwolną figurą poruszaną animalnym pędem lub napędzaną siecią ukrytych trybików, która uniemożliwia wyjście poza skodyfikowane działanie. Jeżeli człowiek nie chce się zgodzić na żadną z tych opcji, jedyne, co mu pozostaje w tym absurdalnym świecie, to zgodzić się na włożenie kaftan bezpieczeństwa.

Z uwagi na fragmentaryczność i warsztatowy charakter spektaklu nie można tu mówić o wielkich kreacjach aktorskich. Wyróżnia się niewątpliwie najstarsza para aktorów: Irena Jun i Stanisław Brudny, którzy w konwencji tradycyjnego teatru dramatycznego (choć rozgrywanego wśród publiczności) odgrywają scenę z "Krzeseł". Oprócz tej jednej etiudy widać bardzo równą pracę zespołu, składającego się w większości z młodych aktorów.

"Ćwiczenia z Ionesco" trudno nazwać ambitną próbą zmierzenia się z twórczością przywołanego w tytule autora. To raczej jej przegląd i przybliżenie materiału, z jakim mamy do czynienia. Spektakl Brala stanowi natomiast bardzo dobry punkt wyjścia dla dalszych i głębszych poszukiwań. Nie można mu natomiast odmówić estetycznego piękna i precyzji w formie, które sprawiają, że rzecz to przyjemna dla oka i ucha, a przy tym nie pozbawiona momentów skłaniających do refleksji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji