Artykuły

Zbrodnia, wina i sumienie

- Nie jestem filozofem, duchownym czy lekarzem. Nie jestem od odpowiadania na rozmaite skomplikowane i trudne pytania. Jestem dramaturgiem, czyli "układaczem dramatów" i moją rolą jest ich zadawanie w teatrze - mówi TADEUSZ SŁOBODZIANEK, dramaturg.

Olsztyńskie Spotkania Teatralne otworzy spektakl "Nasza klasa" warszawskiego Teatru na Woli.

Rozmawiamy z Tadeuszem Słobodziankiem, autorem sztuki, która otrzymała nagrodę Nike 2010.

"Nasza klasa" to dramat inspirowany wydarzeniami w Jedwabnem, ale nie opowiadający bezpośrednio o nich. To nadaje mu uniwersalny charakter?

- Opowiadam co prawda o Polsce XX wieku, ale przede wszystkim interesują mnie Polacy jako ludzie różnych wyznań, typy psychologiczne czy klasy społeczne. Polacy katolicy i Polacy Żydzi. Moi bohaterowie są fikcyjni, chociaż ich losy są inspirowane prawdziwymi historiami. Oznacza to więc, że są udokumentowane. Natomiast, jak sądzę, uniwersalny charakter bierze się z tego, że próbuję dociec tego, czego zawsze docieka literatura, czyli zbrodni, winy i sumienia, czy też skomplikowanych relacji między oprawcą i ofiarą. Myślę, że dzięki temu "Nasza klasa" jest zrozumiała i odbierana jako tragedia pod każdą szerokością geograficzną.

Jak pracował Pan nad dramatem?

- Czytałem książki historyczne Jana Grossa, którego uważam za polskiego Sołżenicyna i reportaże Anny Bi-kont, opracowania historyków IPN w sprawie Jedwabnego czy Radziłowa, ale też mnóstwo antysemickiego badziewia sprzedawanego w kościołach i rozmaitych faszystowskich wydawnict. Obejrzałem wiele filmów, ale też odbyłem wiele rozmów z ludźmi z białostocczyzny, skąd pochodzę i których mentalność dobrze znam. Największe wrażenie zrobiły na mnie dzienniki młodych Żydów sprzed wojny. Przez 10 lat ogłaszano konkursy i oni przysyłali swoje pamiętniki. To jest wstrząsające - marzenia i troski kilkudziesięciu osób, których losy urywają się w 39 roku. To niesamowite, jak opisywane są sprawy codzienne, drobne zdarzenia, które przekształcają się w horror.

W "Naszej klasie" odpowiada Pan na pytania o tragedię czy je zadaje?

- Nie jestem filozofem, duchownym czy lekarzem. Nie jestem od odpowiadania na rozmaite skomplikowane i trudne pytania. Jestem dramaturgiem, czyli "układaczem dramatów" i moją rolą jest ich zadawanie w teatrze. Po to, aby każdy mógł samodzielnie szukać na nie odpowiedzi. "Nasza klasa" zadaje pytania o wolność i przeznaczenie, na które każdy z widzów, utożsamiając się w pewien sposób z każdym z bohaterów, musi sobie odpowiedzieć, czy też odczuć, co by zrobił, będąc na jego miejscu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji