Artykuły

Tango bez Szapołowskiej

Ministerstwo Kultury chce, by aktorzy, którzy są na etatach, musieli otrzymać zgodę dyrektora na występy poza macierzystą instytucją. - Praca u konkurencji bez zgody dyrektora byłaby powodem do zwolnienia. - Dziś prowadzenie sceny to ekwilibrystyka. Powołanie ustawy kulturalnej ułatwiłoby je - mówi Jan Englert.

Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego, zwolnił dyscyplinarnie Grażynę Szapołowską - aktorka w sobotę, zamiast zagrać w "Tangu", zasiadła w jury nadawanej na żywo "Bitwy na głosy". Szapołowska chce pozwać Englerta. Widzowie, którzy przyszli w sobotę do Teatru Narodowego na "Tango" Sławomira Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego, usłyszeli od Jana Englerta, że przedstawienia nie będzie. Grażyna Szapołowska, która gra w nim Eleonorę, tego wieczoru wystąpiła w programie telewizyjnym TVP 2 "Bitwa na głosy". I do teatru po prostu nie przyszła.

- Często się zdarza, że aktorom terminy spektakli kolidują z nagraniami odcinków serialu czy planem filmowym - takich konfliktów mam w moim teatrze parę tygodniowo. Jednak za mojej pamięci nikt nie postawił kolegów i publiczności w takiej sytuacji! To nie jest zgodne z zasadami etyki aktorskiej - najważniejszy jest widz, dopiero na drugim miejscu jest aktor - mówi Englert.

Dodaje, że po poinformowaniu aktorki o zwolnieniu dyscyplinarnym rozstali się pokojowo. Dlatego ze zdziwieniem przyjął oświadczenie Szapołowskiej, które wysłała do mediów. Aktorka pisze w nim: "Świadomą i niezależną decyzją Dyrektora było pozostawienie spektaklu w repertuarze danego dnia oraz dystrybucja biletów i wejściówek do ostatnich minut".

Jan Englert tłumaczy, że już na początku miesiąca odpowiedział odmownie producentowi programu, który wysłał do niego prośbę o zwolnienie Grażyny Szapołowskiej z wszystkich spektakli, które gra w soboty - dni emisji programu. W pierwszą sobotę kwietnia w jury telewizyjnego show zamiast niej zasiadła aktorka Katarzyna Zielińska. Szapołowska zagrała "Tango" na występach gościnnych w Katowicach. - Przed 9 kwietnia nie dostałem żadnej oficjalnej informacji, że pani Szapołowska nie przyjdzie do pracy. Skoro można było ją zastąpić 2 kwietnia, to uważałem, że producent zrobi to także 9?kwietnia - mówi Jan Englert.

W oświadczeniu Szapołowska pisze, że ma zamiar pozwać Jana Englerta do sądu.

Englert uważa, że cała ta sytuacja jest dowodem na konieczność zmian w ustawie o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Ministerstwo Kultury chce, by aktorzy, którzy są na etatach, musieli otrzymać zgodę dyrektora na występy poza macierzystą instytucją. Teatr mógłby zażądać rekompensaty od producenta za udział aktora w filmie czy serialu i uzależnić od tego zgodę na współpracę. Praca u konkurencji bez zgody dyrektora byłaby powodem do zwolnienia. - Dziś prowadzenie sceny to ekwilibrystyka. Powołanie tej ustawy ułatwiłoby je - mówi.

Ale czy nie boi się, że gwiazdy aktorskie odejdą z teatru do lepiej płatnych zajęć? - W Teatrze Narodowym mam wiele gwiazd. Wszyscy wiedzą, że jestem ugodowym dyrektorem: często pozwalam grać w serialach i na innych scenach. Pani Szapołowska brała udział w polsatowskim "Jak oni śpiewają" i na przykład wtedy była zwalniana z wyjścia do braw po spektaklu, by mogła zdążyć na występ w telewizji. Ja też gram gościnnie w innych teatrach, np. w TR Warszawa u Grzegorza Jarzyny. Wszystko można poukładać tak, by wykonywanie innych zajęć nie odbywało się kosztem widzów.

Na zdjęciu: Grażyna Szapołowska w filmie "Wojna żeńsko-męska".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji