Artykuły

Lalka, Lalka

"Lalka" w reż. Wojciecha Kościelniaka z Teatru Muzycznego w Gdyni na XXX/XXXI Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Felieton Romana Pawłowskiego z cyklu Kronika Wypadków Kulturalnych

Wiele było wyjątkowych przedstawień na zakończonych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, jednak dla mnie wydarzeniem osobnym pozostaje musical "Lalka" Wojciecha Kościelniaka i Piotra Dziubka z Teatru Muzycznego z Gdyni. Musical to wciąż u nas niedoceniana forma teatralna, utożsamiana z teatrem komercyjnym. Spektakl Kościelniaka jest rehabilitacją gatunku i dowodem na to, że musical może być twórczy i przekazywać istotne sensy, nie tracąc nic na popularności.

Łatwo byłoby na kanwie "Lalki" zbudować sentymentalną opowieść o rozterkach kupca galanteryjnego zakochanego w zbiedniałej arystokratce. Kościelniak odrzuca tę najsłabszą, melodramatyczną warstwę powieści Prusa, wyostrza za to współczesny temat zderzenia klas, uzależnienia od pieniędzy i żądzy awansu. Robi to środkami musicalowymi - przynależność klasowa pokazana jest tu za pomocą choreografii. Arystokraci poruszają się w sposób przerysowany, jedni stąpają jak rasowe konie, inni podrygują jak zepsute marionetki. Wszyscy mają grubą warstwę makijażu, który zmienia ich twarze w maski. To świat dzisiejszych celebrytów, dziwacznych indywiduów wykreowanych przez specjalistów od wizerunku i chirurgów plastycznych. Rafał Ostrowski, który gra Wokulskiego, wygląda na ich tle jak gość z obcej planety: zwalisty, ciężki, rusza się niezdarnie. Dopiero później przejmuje przyruchy klasy, do której aspiruje. Temat awansu jest również rozegrany ruchem, droga Wokulskiego do wyższych sfer prowadzi dosłownie z dołu na górę: kupiec wychodzi spod sceny i wspina się po drabinie podwieszonej na sztankiecie.

Doskonałym pomysłem było nawiązanie w muzyce do swingujących lat 30. XX wieku, bo to dla współczesnego widza perspektywa bliższa niż wiek XIX. Muzyka Piotra Dziubka tworzy atmosferę szampańskiej zabawy, nad którą wisi cień katastrofy. To dancing na "Titanicu", na którym orkiestra przyśpiesza, im bliżej końca. W ironiczną konwencję spektaklu świetnie wpisują się kostiumy Katarzyny Paciorek: Łęcka nosi tylko kawałek sukni przypięty do dessous, bo na więcej ją nie stać, z kolei cylindry subiektów są za duże, jakby wyrażały ich przerośnięte ambicje. Zapada w pamięć scena, w której była prostytutka, obecnie szwaczka, śpiewa dziękczynną pieśń swemu dobroczyńcy, wlokąc za sobą sznur splecionych tkanin - symbol pracy ponad siły.

Powieść Prusa była wynikiem rozczarowania sytuacją w kraju u schyłku XIX wieku, kryzysem elit, słabością gospodarki, rodzącym się antysemityzmem, narastającymi nierównościami ekonomicznymi. Dzięki Kościelniakowi "Lalka" odzyskuje swój społeczny pazur, z popularnego romansu zmienia się na powrót w zaangażowaną wypowiedź wielkiego społecznika. Kilka lat temu głośno było o planach wystawienia powieści Prusa w Narodowym. Czy nie lepiej zamiast robić nowe przedstawienie, przenieść spektakl Kościelniaka z Gdyni do Warszawy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji