Artykuły

Tomasz Lis broni Szapołowskiej

"Tomasz Lis na żywo" stał się w poniedziałkowy wieczór areną dyskusji o teatrze jako miejscu świętym - pisze Donata Subbotko w Gazecie Wyborczej.

Dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert zwolnił dyscyplinarnie Grażynę Szapołowską, gdy ta nie pojawiła się w pracy. Aktorka zignorowała zespół, kilkusetosobową teatralną publiczność i zerwała spektakl "Tanga" Mrożka, wybierając wielomilionową publiczność show TVP2 "Bitwa na głosy". Niezależnie od tego, co teraz opowiada Szapołowska, nazywająca zdarzenie publicznym linczem, w tym sporze to Englert ma rację. Każdy inny dyrektor każdego innego zakładu pracy powinien na jego miejscu postąpić tak samo. Ponieważ rzecz nie dotyczy afery w fabryce drutu, a jej bohaterami nie są brygadzista i jedna z robotnic, sprawa stała się medialna.

Na odsiecz koleżance z anteny ruszył Dwójkowy publicysta Tomasz Lis, który ze swojego programu "Tomasz Lis na żywo" uczynił na chwilę arenę ważnej dyskusji o teatrze jako miejscu świętym. W poniedziałkowy wieczór - który był kiedyś domeną Teatru TV - zdezorientowani widzowie telewizji publicznej mogli choć przez moment posłuchać dyskutujących o misyjności swojego zawodu aktorów: Joannę Szczepkowską, Andrzeja Seweryna, Cezarego Żaka i Michała Żebrowskiego.

Seweryn, na co dzień kolega dyrektor z Teatru Polskiego, solidaryzował się z Englertem. Szczepkowska podzieliła aktorów na rasowych i nierasowych, zaliczając koleżankę Szapołowską do tych drugich - ot, "pracownik nie przyszedł na swoją zmianę". Żak w wykonywanym przez siebie zawodzie nie zauważa żadnej misji, stawia raczej na przyzwoitość, Michał Żebrowski natomiast twierdzi, że teatr to rzecz święta, jednak czasy się zmieniły.

Bez dwóch zdań czasy się zmieniły - jednak nie same z siebie, ale przy udziale ludzi. Dziś aktor stracił na znaczeniu i autorytecie na korzyść tzw. celebryty.

Pula aktorów, którzy przechodzą metamorfozę w celebrytów, zwiększa się. Nie ma im się co dziwić - chcą się załapać. Z tego powodu Jan Englert, choć wygrał bitwę, zapewne przegra wojnę. Dylemat, czy ważniejsza jest rola w reklamie margaryny, czy w "Hamlecie" Szekspira coraz częściej rozstrzyga prosta matematyka wyrażająca się ilością zer na kontrakcie.

Czy można mieć pretensje do aktora - jak spytał w programie Lis - że chce "zapewnić sobie spokojną starość"?

Zgodnie z duchem tabloidyzacji mediów gospodarz programu wyciągnął też spod stołu plotkę i zarzucił Englertowi nierówne traktowanie aktorek. Podobno, gdy Beata Ścibakówna, żona dyrektora Narodowego, brała udział w "Tańcu na lodzie", to mąż zmienił dla niej grafik, a teraz dla Szapołowskiej uczynić tego nie chciał. W programie nie dostaliśmy jednak szansy weryfikacji tej informacji. Sprzeniewierzając się dziennikarskim standardom Tomasz Lis nie zadał bowiem tego pytania samemu Englertowi (który - choć nieobecny w studiu - wypowiedział się dla programu przed kamerą), ale Andrzejowi Sewerynowi, który honorowo uchylił się od odpowiedzi.

Telewizja, zwłaszcza ta publiczna, odegrała ponurą rolę w obniżeniu statusu zawodu aktora. Kiedyś aktor miał wybór - żeby nie popaść w medialny niebyt, nie musiał pojawiać się w serialu, reklamie czy programie rozrywkowym, bo mógł np. w Teatrze TV. Niestety, teatr i inne telewizyjne enklawy kultury ciut wyższej od kultury bakterii zostały praktycznie zlikwidowane rękami płatnych (z misyjnego abonamentu) morderców dobrego smaku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji