Artykuły

eKG

Spektakl przenosi pułapki i wyzwania procesu twórczego na widza i wymaga, by ten wziął odpowiedzialność za progres bądź regres tlącej się w nim narracji - o "Życiu seksualnym dzikich" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Nowym Teatrze w Warszawie pisze Mateusz Masłowski z Nowej Siły Krytycznej.

Sercem "Życia seksualnego dzikich" jest instalacja migrującej Wyspy. Przestrzennego organu, wokół którego tętnią aktorskie interakcje, zastawki słów rozprowadzają obrazy i treści. Wielka czarna fałda zawieszona nad widownią. Oddaje poczucie pierwotnego schronienia, jak pod okapem wybrzuszonej stalaktytami ściany. Konstrukcja stopniowo przemieści się nad scenę, uwalniając nowe skojarzenia, zmieniając kierunki reakcji aktorów. Wobec żywej wyspy osiągamy wspólnotę z aktorami. Szukamy stosunku do jej ruchu, pulsowania, obcości. Jej sens leży w skuteczności, w zdolności oddziaływania na naszą gromadę.

"Migrująca Wyspa", wzdęta chmura burzowa, narośl, która przeciąża obraz sceniczny nieuchronnością. Jej konstrukcja zawiera dwa bieguny sprawy, którą żyje spektakl Nowego Teatru. Garbaczewski/Cecko/Wasilkowska badają w nim antynomie sztuczności i naturalności. Wywlekają je w sytuacji człowieka wobec środowiska zewnętrznego i głębiej, dotkliwiej, bardziej intuicyjnie - człowieka zstępującego w samego siebie. Weryfikują perspektywy. Dzikość spływa z innego, z obserwowanego i wytwarza się w obserwatorze. Badacz/Malinowski/Poniedziałek jest jak dokumentalista rozdrażniony brakiem efektów, który by uzyskać materiał filmowy, potwierdzić tezę, musi naruszyć podglądane środowisko. Zainscenizować w nim prawdopodobne zdarzenie.

W spektaklu/instalacji/akcji nie znajduję prostego przełożenia faktu z biografii Malinowskiego na treść dzieła. Badacz jest tu stopem energii zawiązanych w człowieku określonej kultury wobec człowieka drastycznie odmiennego. Spotkania puentują transgresje. Kontakt przebiega gwałtem, szarpie opresją i pozostawia maź nie strawionych szczątków. Sterylne warunki poznania okazują się życzeniem popularnej psychologii zachowań. Wkroczenie obserwatora w obszar innego znajduje wyładowanie jedynie w geście przekroczenia.

Dzikość przeciwstawia się człowiekowi skolonizowanemu imperatywami, także tymi o konieczności bycia naturalnym. W przestrzeni Domu Słowa Polskiego, naturalności zostaje przywrócona skrajność i nurt chaosu.

Gdzie wyruszyć dzisiaj, aby odzyskać doświadczenia badacza, trofeum zdobywcy białej plamy lądu? Przed Malinowskim początków XXI wieku rozwija się krajobraz niedostępny intuicji antropologa sprzed stulecia. Horyzont Wysp Triobrandzkich został załadowany w plik. Przedmiot badania - rzeczywistość obecnej i przyszłej refleksji - pozostaje zdeponowana w łączach i bazach danych.

Kategorie inności i dzikości determinuje wybór i dostęp do technik nowej komunikacji. Nowoczesność, w którą wnika "Życie seksualne dzikich", jest wyjątkowo ciekła. Nie wytwarza faktów w ich ostrości, ale impulsy, zapowiedzi kierunków rozwoju. Malinowski/Poniedziałek trafia w jej najbardziej abstrakcyjną, otwartą na komentarz, samoprzekraczającą się Zone. W takim świecie Malinowskiemu/Poniedziałkowi odpowiadałoby miano researchera'a, przeprowadzającego dochodzenie na wirtualnych przełęczach. Droga po sferach, które zakreśla spektakl Garbaczewskiego/Cecki/Wasilkowskiej może dezorientować, gubić nasze tropy, pozostawiać pęknięcie pomiędzy częściami, które dawały nadzieję na zestawienie. Podobnie rozpuszczona pozostaje forma i treść całej akcji Teatru Nowego. Twórcy sprawdzają hipnotyzującą skuteczność obrazu i słowa, która odracza potrzebę wyraźnych sensów i kategoryzacji.

Program "Życia seksualnego dzikich" zawiera rozmowę jego twórców, toczącą się wokół strategii artystycznych i prezentowanego nam projektu. Myślę, że nie tyle jest ona próbą uzasadnienia dzieła teatralnego, co aktem zawiązania dialogu z widzem wobec nagromadzonych przekroczeń. Dla mnie tekst programu jest zachętą do rozliczenia artystów z ich pracy, a zarazem podpowiedzią strategii uczestnictwa w "Życiu seksualnym dzikich".

W kwestii rozliczeń: logika twórców może być nieprzekraczalna dla niejednego z widzów, jest jednak wyłączna, zdecydowanie wystawiona na nasze stanowisko i wiernie przeprowadzona. Partycypacja widza w projekcie Garbaczewskiego/Cecki/Wasilkowskiej wymaga zmysłu stwarzającego, zbierającego dane, dźwięki i obrazy. Żądanie kierunku scalającego wszystkie napotykane wrażenia, interakcje i skoki myśli zamyka możliwość dialogu. Odbiera uczestnikowi twórczą opcję "zbieractwa" znaków i zestawiania z nich własnej opowieści. Spektakl przenosi pułapki i wyzwania procesu twórczego na widza i wymaga, by ten wziął odpowiedzialność za progres bądź regres tlącej się w nim narracji.

EKG - badanie napięć pomiędzy wirtualnym i naturalnym, oswojonym i dzikim. Rejestracja rzeczywistości spotkania w błysku światłowodu. To także badanie nowych obszarów naszej wrażliwości, jej wirtualnych uwikłań i zniewoleń. Kontrola przemian środowiska, w którym bytujemy. W środku tego świata przyczajony, ciemny monolit migrującej Wyspy: kurczącej się i rozkurczającej technotkanki zestawionej z drżeniem aktorskiej cielesności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji