Artykuły

Świat z okna Konrada Imieli

Dyrektor Capitolu fotografuje... widok z gabinetu. Jego dokument ma wielu fanów na Facebooku - to "dyrektorskie okno" KONRADA IMIELI.

Niepisane zasady są trzy:

1. Zdjęcie nie może być obrabiane. Bo dokumentuje rzeczywistość.

2. Gdy autora nie ma w pracy (urlop, delegacja), nie ma zdjęcia. Nic na siłę. Dokumentuje życie.

3. Nie fotografuje się o tej samej porze, tylko wtedy, gdy się Konradowi Imieli przypomni. To dokumentowanie świadome.

- O, dzisiaj jeszcze nie zrobiłem fotki - mówiąc te słowa, dyrektor Teatru Capitol podchodzi do okna w gabinecie przy Piłsudskiego. Wyciąga rękę z komórką , ustawia pod kątem tak, by złapać stały kadr. Zdjęcie nr 192 ląduje na Facebooku w galerii "Dyrektorskie okno". Jest 21 kwietnia, godz. 10.45.

Okno budowy

Zaczęło się 15 marca 2010 r. ok. godz. 14. Konrad Imiela podszedł do okna. Często mu się to zdarza - kilka razy dziennie słyszy hamowanie z piskiem opon, które kilka razy w tygodniu kończy się głośnym "buuum". - Policja ma chyba statystyki wypadków i kolizji na skrzyżowaniu Komandorskiej z Piłsudskiego. Ciekawe, czy coś z tym zrobią? - zastanawia się Imiela.

Ale 15 marca pomyślał o czym innym. Że może warto by zdokumentować szykującą się przebudowę teatru. I że można by zacząć od ruszającej budowy przylegającego doń hotelu Hilton. Kiedy wrzucił zdjęcie na Facebook, okazało się, że w kadr weszła mu lampa - dziś jest jednym z najistotniejszych elementów tego happenigu. Bo po pewnym czasie akcja "okno" zaczęła budzić zainteresowanie i emocje wśród przyjaciół i znajomych Konrada (głos zabrała nawet mama, która najbardziej lubi "zdjęcia popołudniowe").

Więcej zdjęć zobaczysz TUTAJ

W gabinecie wiszą portrety Majakowskiego, Witkacego i Waitsa, dlatego trudno się dziwić, że dyrektora zaczął bawić ten ocierający się o absurd pomysł. O absurd, bo pod pierwszymi zdjęciami ogłosił, że "postanowił utrwalać rzeczywistość widzianą z okna na Piłsudskiego 72 we Wrocławiu, w Polsce, ponieważ ta rzeczywistość dość dynamicznie się zmienia". Tymczasem na zdjęciach prawie nic się nie dzieje. Inwestor stawiający Hiltona wykopał dziurę, przeprowadził badania archeologiczne i dziurę... zasypał.

O ile więc na zdjęciu nr 1 widzimy jakąś koparkę i zaśnieżoną górkę, na zdjęciach z 2011 r. w tym miejscu jest puste pole zarastające trawą. Capitol też się nie zmienia, gdyż dopiero w ostatnią środę podpisano umowę z wykonawcą, który za 150 mln zł przebuduje teatr.

Prace jeszcze się nie zaczęły. Widoczne w tle Arkady również stoją jak stały. A i wchodząca w kadr lampa, choć intrygująca, na zdjęciach wygląda niezmiennie. W dzień po prostu jest. Wieczorem świeci.

Okno życia

A jednak cykl zdjęć Imieli opowiada jakąś historię. Może nawet kilka. Najbardziej dramatyczna odnosi się do życia samego "fotografa". Nocą z 21 na 22 czerwca na dyrektora Capitolu napadli bandyci. Pobili go i ukradli komórkę (tę, którą robił zdjęcia).

Na kilka tygodni Imiela trafił do szpitala. 22 czerwca zdjęcia nie było. A na tym z 23 czerwca po raz pierwszy... nie ma lampy. Zrobił je Hubert Zasina, wicedyrektor Capitolu. Przez kolejne kilka dni widok z okna pstrykała Dorota Wink z działu marketingu. 24 czerwca pod zdjęciami pojawił się wpis Konrada Imieli: "Poprawcie kadr". Tak naprawdę we wpisie, który zrobił ze szpitala, nie chodziło wcale o okno, ale o znak dla przyjaciół. Ale, oczywiście, kadr poprawili.

Po powrocie do pracy Konrad Imiela powrócił do fotografowania widoku z okna. Innym aparatem, choć tej samej marki i o tej samej rozdzielczości (Sony Ericsson, 10 mln pikseli).

Okno sztuki

Niedawno przyjaciel Konrada, Łukasz Wójcik, zwrócił uwagę, że ta zabawa powoli przeradza się w sztukę. - Jeszcze trochę i wejdziesz w artystyczny dyskurs z Reinerem Leistem - zauważył. Amerykański artysta przez 10 lat fotografował widok ze swego okna w Nowym Jorku XIX-wiecznym aparatem. Z okna artysty do 11 września 2001 r. widoczne były m.in. wieże World Trade Center. Ich brak na kolejnych zdjęciach uznano za wstrząsający dokument. Ekspozycja "Window" trafiła do Muzeum Fotografii.

- Nie mam takich ambicji, nawet nie wiem, czy warto zakładać widokowi z okna oddzielną stronę, chyba wystarczy album na Facebooku - śmieje się Imiela. Dodaje, że jakiś wrocławski dokument jednak z tej akcji się wyłania, można np. sprawdzić, jaka była pogoda, powiedzmy, 17 grudnia 2010 r. Jego znajomi mają jednak zastrzeżenia: że nie robi zdjęć ze statywu czy nie odnotowuje dokładnej godziny.

"Myślałem o tym, ale okno wychodzi na południowy zachód, więc porę dnia doskonale można odczytać po naświetleniu tej jakże pasjonującej architektury" - wytłumaczył w internecie.

A swoje okno bardzo polubił. Niedawno podarował mu drewnianego konika przywiezionego z Holandii. Stoi grzecznie na parapecie. Nie wpycha się w kadr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji