Debata o festiwalach: okręty flagowe czy łódeczki?
Wrocław - 11. Warszawa - 10. Kraków - 9. A Poznań... 1. Tyle imprez tygodnik "Polityka" wyszczególnił w swym letnim rankingu imprez kulturalnych. Cóż zatem - poza zauważoną teatralną Maltą - jest poznańskim okrętem flagowym? Na to pytanie próbowali wczoraj odpowiedzieć uczestnicy "Bitwy morskiej" - debaty Sztabu Antykryzysowego dla Poznańskiej Kultury.
Na mostek kapitański zaproszono szefów największych festiwali, a także przedstawicieli Urzędu Miasta. Stawił się Łukasz Goździor, dyrektor Biura Promocji, odpowiedzialny za koncerty Poznań Dla Ziemi. Szeroko i niepochlebnie komentowana była nieobecność Sławomira Hinca, zastępcy prezydenta, a w istocie głównego sternika poznańskiej kultury.
O recepcie na rozwój swego przedsięwzięcia najdłużej mówił Michał Merczyński, przypominając historię Malty.
- Zaczynaliśmy w dobrym momencie, a przełomowy był rok 1993, gdy po otrzymaniu środków europejskich mogliśmy wystawić ponad 100 spektakli. Skąd sukces? Z pasji i odwagi w realizowaniu pomysłów. Mała łódka nie może się bać wielkiego oceanu - radził Merczyński.
- A ja wciąż czuję się małą łódeczką - śmiał się Tomasz Wendland, którego Mediations Biennale obecnie... nie ma żadnego budżetu. Odwrotnie niż Transatlantyk Jana A. P. Kaczmarka, któremu Poznań przyznał prawie 3 miliony złotych, choć ciągle nie jest znany kształt i program tej imprezy.
- To jest demotywujące dla tutejszych młodych artystów i animatorów. Jak można dać tak wielką sumę na imprezę człowiekowi, który nawet tu nie mieszka? - grzmiał z sali Łukasz Minta z agencji Go Ahead.
Nastroje tonował Antoni Szczuciński, szef Komisji Kultury Rady Miasta. - Festiwale nie są tak ważne dla rozwoju jak twórczość i edukacja kulturalna.
Znaczenie wielkich imprez celnie skwitował Krzysztof Podemski, mówiąc o ich antidotum na rozleniwiającą "kulturę udomowioną". Problem w tym, czy to wystarcza miastu z ambicjami promocji w Europie, za jakie chce uważać się Poznań.
Michał Merczyński - dyrektor maltafestiwal
Misją Malty było i jest "wbicie pala" w miasto: postawienie ważnych pytań, sprowokowanie dyskusji na ważne tematy. Jeśli festiwal nie jest kreatorem tych dyskusji poprzez istotne wydarzenia artystyczne, to po prostu nie ma racji bytu.
Tomasz Wendland - dyrektor Mediations Biennale
Sens organizowania festiwali tkwi w przekazywaniu ducha czasu z perspektywy młodych ludzi. Poznania nie stać na wiele imprez, dlatego poznańskie "okręty flagowe" powinny mieć wspólną strategię i wspierać się, wykorzystując swój potencjał.
Piotr Tatarski - producent festiwalu Transatlantyk
W przypadku Transatlantyku, poprzez film i muzykę chcemy mówić o ważnych sprawach społecznych, a przy okazji wypełnić lukę i zapotrzebowanie na dużą imprezę filmową w tym mieście. Dać coś Poznaniowi o znaczeniu ogólnoświatowym.
Łukasz Goździor - dyrektor Biura Promocji Miasta
Koncert "Poznań dla Ziemi" miał zaakcentować problematykę ekologiczną w roku konferencji klimatycznej. Dziś jesteśmy w przededniu decyzji o jego przyszłości. Może nią być także festiwal muzyczny, ale rozmowy o takim kształcie jeszcze trwają.