Artykuły

Warszawa. Smak monodramu

Trwa 9. Ogólnopolski Przegląd Monodramu Współczesnego. W programie konkursowym m.in. premiera teatralnej wersji powieści Fannie Flagg - "Smażone zielone pomidory". Jako wydarzenie towarzyszące - "Dzienniki rowerowe" Piotra Cieplaka.

Przegląd organizuje Stowarzyszenie Teatru Konsekwentnego, a spektakle pokazywane są w Starej ProchOFFni (ul. Boleść 2) oraz na Scenie Staromiejskiej Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej (ul. Jezuicka 4).

Przez kilka dni mamy okazję zobaczyć monodramy z całej Polski. W programie są zarówno pokazy premierowe, jak i już sprawdzone tytuły, np. "Ja" Arkadiusza Jakubika - przebój Teatru IMKA (niedziela, godz. 17. Stara ProchOFFnia ul. Boleść 2).

Szczególnym wydarzeniem jest pokazywany jako impreza towarzysząca spektakl-koncert Piotra Cieplaka "O niewiedzy w praktyce - czyli rowerem do Portugalii". Reżyser czyta swoje dzienniki rowerowe z podróży do Lizbony. Na scenie towarzyszy mu świetny duet muzyczny SzaZa, czyli Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki (niedziela, godz. 21, Stara ProchOFFnia, ul. Boleść 2). Wśród premier są m.in. "Smażone, zielone pomidory" w adaptacji i reżyserii Remigiusza Grzeli, w wykonaniu Elżbiety Czerwińskiej (sobota, godz. 19.30, Stara ProchOFFnia, ul. Boleść 2).

Spektakle oceniać będzie jury, w którym znaleźli się m.in. krytyk teatralny Jacek Wakar, Michał Walczak - dramaturg, reżyser oraz dyrektor artystyczny przeglądu Adam Sajnuk (Teatr Konsekwentny). Bilety na spektakle konkursowe 15 zł, na wydarzenie pozakonkursowe 40 zł.

Rozmowa z Remigiuszem Grzelą, autorem adaptacji i reżyseram spektaklu "Smażone zielone pomidory"

Dorota Wyżyńska: Jest taka obiegowa opinia, że monodram to materiał dla gwiazd. Dla aktorów, którzy są popularni.

Remigiusz Grzela: Znam tę opinię, że monodram może zrobić tylko "aktorka z nazwiskiem". Między innymi o tym jest nasz spektakl. To osobista wypowiedź Elżbiety Czerwińskiej, którą kilka lat temu namówiłem na powrót do zawodu po długiej nieobecności spowodowanej najpierw likwidacją zespołu w Teatrze na Woli, a potem chorobą mamy Eli i innymi życiowymi okolicznościami. Przez lata stała po drugiej stronie, produkowała i woziła spektakle. Zaczęła grać, prowadzi bloga, gdzie opisuje ten niełatwy powrót.

Więc co ma zrobić aktorka bez nazwiska, jeśli nie najtańszą budżetowo, ale w gruncie rzeczy najtrudniejszą dla aktora formę? Nie podpieramy się scenografią. Praktycznie zrobiliśmy ten spektakl u mnie w mieszkaniu. Jest krzesło, stolik, mikrofon, pudło z rekwizytami. Teatr, który pakujesz w pudełko.

Dlaczego uznałeś, że z książki "Smażone zielone pomidory" warto wykroić właśnie monodram?

- Długo szukaliśmy odpowiedniego tekstu. Mniej więcej w tym samym czasie obejrzeliśmy ponownie film według powieści Fannie Flagg. Bohaterka filmu Evelyn próbuje uratować samą siebie, dzięki przyjaźni ze starszą panią Threadgoode dostaje szansę na zmianę swojego życia, całkowicie uwalnia je od ograniczeń, problemów, znajduje w sobie miejsce, w którym dotąd stał mur i rozwala go, krzycząc: "Towanda!". Kiedy Ela powiedziała: "Evelyn to ja" byłem pewny, że to ten powód, dla którego powinna zrobić monodram.

Zgodę na ten spektakl dostałeś osobiście od autorki Fannie Flagg. Opowiedz, jak do tego doszło?

- Napisałem szczery list, opisałem powrót Eli do zawodu, załączyłem DVD z jej rolami, również tłumaczenia angielskie moich tekstów. Wysłałem też kwiaty z wizytówką, którą potwierdziłem, że bardzo nam zależy. Nie wierzyłem, że się uda, jednak odebrałem telefon ze Stanów, od pani Teresy, polskiej przyjaciółki Fannie Flagg, która powiedziała: "Fannie jest wzruszona. Róbcie!".

Monodram to trudna forma dla aktora. Ale również dla reżysera. Na co starasz się uważać?

- Nie określiłbym siebie jako reżysera, to nie mój zawód, na szczęście. W tym wypadku raczej poczucie obowiązku. Chciałem, żeby to była możliwie osobista wypowiedź Eli, pomagam jej w tym. Dużo rozmawialiśmy, potem dużo słuchałem, starałem się postawić siebie w roli widza i z tej pozycji korygowałem spektakl, aranżowałem sytuacje sceniczne, to był nieustanny proces zmian i wyrzucania wszystkiego, co niepotrzebne. Bardzo nam też pomagała Agata Kabat, doprowadzając w zasadzie ten spektakl do końca, bo pewnie do dzisiaj nie wyszlibyśmy z prób w mieszkaniu. Zwracałem uwagę na szczerość i pamiętałem, że trzeba mieć powód, aby zagrać monodram, że coś musi być w aktorze, co tłumaczy sięgnięcie po tę formę i co przekona widza.

Jaki smak mają "Smażone zielone pomidory" na scenie?

- Są soczyste i słodkie, kwaśne i lekko cierpkie. I w powieści, i w filmie, i u nas na scenie, budzą tęsknotę za wszystkim, co nas spotkało dobrego i złego. Pani Threadgoode mówi, że "Bóg nie zamyka jednych drzwi, jeśli nie chce otworzyć drugich". Warto powalczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji