Artykuły

Szekspir zawsze obecny

W Teatrze Polskim w Warszawie - Szekspir, i w teatrze Studio - Szekspir, w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, i w Teatrze Nowym w Łodzi. Szekspir w Grudziądzu i w Toruniu, Szekspir - zawsze obecny.

Nic w tym dziwnego. Ambicje teatrów chcą być mierzone awangardą, a wciąż są mierzone Szekspirem. To zresztą nie sprzeczność. Bywa Szekspir tradycyjny i Szekspir wciąż nowy. A jest też Szekspir znany i nieznany. Bo jedne sztuki Szekspira są grywane wszędzie i często, ale inne nie wszędzie i rzadko. Więc wszyscy mogą być zainteresowani w ich wystawianiu, tradycjonaliści i burzyciele, rutyniarze i pionierzy. Peter Brook zdobył sławę za "Króla Leara", ale wcześniej za odkrywczą realizację "Tytusa Andronikusa". Konrad Swinarski zbierał laury za "Sen nocy letniej", ale tak samo za "Wszystko dobre, co się dobrze kończy". Teraz Krystyna Skuszanka wystawia skąpo grywaną "Opowieść zimową". Polski wziął się do "Otella", o którym wszyscy, za to Studio do "Króla Jana", o którym mało kto.

"Otella" grywa się dla aktorów. Możliwości lirycznego wyżycia się w roli Otella przyciągały największych. U nas do legendy przeszedł murzyński aktor z Ameryki Aldridge, który zmarł w Łodzi w czasie występów gościnnych. Egzotyczna murzyńskość wspaniałego weneckiego kondotiera pociągała aktorów najwięcej. Popisywał się nią Kazimierz Junosza-Stępowski, a w Moskwie widziałem nieżyjącego już dziś Mordwinowa, jak z twarzą umazaną na czarno i z nożem w zębach błyskał białkami oczu, tworząc przy tym, o dziwo, wysoce humanistyczną kreację.

Obecnie w Warszawie Ignacy Gogolewski, choć posłużył się ciemną szminką i także z upodobaniem błyska bielą zębów, białkami oczu, nie położył nacisku na murzyńskość Otella - może pamiętając, że Otello to Maur, a więc Berber lub Arab. Owszem, robi liczne aluzje do kulturowej odrębności Otella w stosunku do obyczaju weneckiego - najważniejszy jednak jest w jego Otellu narcyzm. Ten Otello - jakby operowy w swoich zaśpiewach, jest mniej zapatrzony w Desdemonę, niż w siebie - to kabotyn niby Neron z tragedii Racine'a "Brytanik", w której to roli święcił niegdyś Gogolewski prawdziwy triumf. Ale Otello, choć generał, to nie kandydat na tyrana i roszady białymi rękawiczkami mu nie przystoją. W dodatku ten wybielony Otello nie ma partnerów, bo Jagon jest szary, a biała Desdemona przyćmiona. A inni z ich otoczenia są nijacy, choć reżyser (August Kowalczyk) starał, się każdemu z nich podsunąć jakąś własną sytuację. Nie skorzystali z niej albo źle skorzystali (scenograf).

Nie lubię "Otella", "tragedii z chustką". Bohdan Drozdowski, nowy tłumacz tej sztuki, jest innego zdania. Głosi jej chwałę. Ma prawo - zwłaszcza że dał przekład dobrze brzmiący ze sceny. Drozdowski od lat pracuje nad nowym polskim Szekspirem i rywalizuje z Sita, który najczęściej ostatnio figurował na afiszach jako tłumacz. Obecnie nastał sezon Drozdowskiego. "Opowieść zimową" grają w Krakowie w jego przekładzie, i w jego przekładzie toczy się obecnie w Studio "Życie i śmierć króla Jana". Dodam: w przekładzie chyba najlepszym z dotychczasowych osiągnięć translacyjnych autora "Konduktu".

"Król Jan" to jedna z Szekspirowskich "Kronik". Prawie nigdy nie grana. Czemu? Zgodzić się wypada z Drozdowskim, że to jedno z arcydzieł Szekspira. I Durrenmatt niepotrzebnie je parafrazował. Widzieliśmy tę parafrazę w Teatrze Dramatycznym. Była błyskotliwa i pełna efektów. Oryginalna sztuka Szekspira jest wielka.

O efekty w stylu "Studio" postarał się reżyser filmowy Bohdan Poręba. Zawsze chwalę związki teatru z filmem, i odwrotnie, Wajda nie powinien mieć monopolu. Chwalę tedy i Porębę, zwłaszcza że okazał się pojętnym uczniem. Dowcip w "Szpilkach": "Jana Bez Ziemi wyreżyserował Poręba bez pojęcia". Dla dowcipu dał się satyryk powiesić. Przedstawienie ciągną w dół niedociągnięcia aktorskie. Zbyt długo przyuczano aktorów "Studio" do przeświadczenia, że w teatrze słowo jest najmniej ważne, by mogli od razu podołać przedstawieniu, w którym słowo wróciło do łask. W przyszłości będzie chyba lepiej? Na razie najlepiej dawała sobie radę z "normalną" grą królowa-matka (Anna Milewska) oraz obaj królowie: angielski Jan (Gustaw Kron) i francuski Filip (Zygmunt Maciejewski). "Król Jan" nie był w Polsce grany od lat kilkudziesięciu. Upodobanie w sztukach Szekspira mało wyeksploatowanych doprowadziło przed paru laty do premiery "Cymbelina" w warszawskim Teatrze Polskim, a także do takiej anomalii jak przedstawienie "Peryklesa, księcia Tyru" w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Rekord wziął niedawno Teatr Nowy w Łodzi: jego "Henryk VIII, czyli wszystko to prawda", to przecież ostatnia Szekspirowska prapremiera polska - w 362 lata po premierze londyńskiej (zakończonej, jak wiadomo, pożarem teatru The Globe). I reżyser Jerzy Goliński wygrał - nie tylko przez magię nazwiska Shakespeare.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji