Artykuły

Zabierz dziecko na "Sindbada" do Teatru Śląskiego

"Przygody Sindbada Żeglarza" w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Po latach na afisz Teatru Śląskiego trafił spektakl dla dzieci - "Przygody Sindbada Żeglarza". Okazuje się, że katowiccy aktorzy nie zapomnieli, jak powinno grać się przed najtrudniejszą, bo najmłodszą widownią.

Kiedy teatr dramatyczny przygotowuje spektakl dla dzieci, nie opuszczają mnie wątpliwości. Czy to nie wchodzenie w kompetencje scen dziecięcych (w naszym przypadku - Ateneum), szczególnie jeśli dzieli je od siebie tylko katowicki rynek? Wątpliwości znikają tym razem wraz z inscenizacją, bo dobry teatr obroni się w każdych warunkach.

Wiem, że Jarosław Kilian inscenizował poetycką wersję "Przygód Sindbada Żeglarza" wg tekstu Bolesława Leśmiana kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat. Jednak powtórzenie tytułu, pomysłu inscenizacyjnego i zespołu realizatorów nie ma większego znaczenia, jeżeli najmłodsi widzowie dostają barwne i przemyślane widowisko. W teatrze cenię szacunek do widza, szczególnie tego najmłodszego. Lubię, gdy spektakl przygotowany jest z największą starannością, równą premierze dla dorosłych. Lubię, jeśli lista realizatorów nie jest przypadkowa - muzykę tym razem skomponował Grzegorz Turnau, scenografię wraz z reżyserem stworzył Adam Kilian, a choreografię Katarzyna Anna Małachowska. W tradycyjnym spektaklu, bez udziwnień i multimediów, znalazło się miejsce dla zabawy rekwizytami, niespodzianek z teatrem cieni, dla pokazu magicznej latarni, wreszcie kilku melodyjnych piosnek, których ilość i forma nie zamienia przedstawienia w krzykliwy teledysk. Najmłodsi wodzą jak zaczarowani wzrokiem za wynurzającym się co chwila statkiem, za falującym od błękitu tkaniny oceanem, za dziwnymi potworami na morzu i lądach. Podczas wspólnej przygody czeka ich spotkanie z ludożercami z Afryki, piękną nieznajomą pożerającą diamenty, potworem, który potrafi wyczarować sobowtóry czy zaklętym instrumentem, do którego dźwięków nie można przestać tańczyć.

Widowiskowej scenografii towarzyszy dobra gra aktorska. Dla zespołu, który od jakiegoś czasu nie grał repertuaru dla dzieci, to prawdziwe wyzwanie. Prym wiedzie Dariusz Chojnacki - młody aktor gra Diabła Morskiego, postać najbardziej psotliwą, a jednak zyskującą największą sympatię u dzieci. Chojnacki ma talent i aktorskie predyspozycje, które pozwalają mu zapomnieć o powadze wcześniejszych ról i z pełnym zaangażowaniem wcielić się w bajkową postać. Tym razem pierwszoplanowy Sindbad Macieja Wiznera pozostaje w jego cieniu. Drugim złodziejem dziecięcej uwagi jest Wiesław Sławik prześmiewczo odgrywający swoją rolę poety Tarabuka, o rymach pozostawiających wiele do życzenia. Z dystansem, żartem, ale i z teatralną odpowiedzialnością cały zespół Śląskiego potraktował najnowszą premierę, nie sytuując jej na marginesie swoich działań. Reszta magii należy do Bolesława Leśmiana, który nie szukał w tej opowieści nachalnej puenty, nie podporządkował fraz taniemu dydaktyzmowi, lecz z kreatywnością dziecka i mądrością dorosłego bawił się finezyjnie językiem.

Najbliższy spektakl w środę o godz. 10.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji