Artykuły

Romeo i Julia bez miłości

"Kochankowie z Werony" w reż. Jacka Głomba w Teatrze im. Modrzejewskiej w Legnicy. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"Kochanków z Werony", legnicką wariację na temat Szekspirowskiego "Romea i Julii", legnicki Teatr im. Modrzejewskiej wystawia na Scenie na Nowym Świecie. W spektaklu Krzysztofa Kopki i Jacka Głomba to właśnie nowy wspaniały świat ze swoim porządkiem przynosi krach wielkiej miłości.

Głomb i Kopka ożenili opowieść o klęsce wielkiego uczucia z historią o końcu świata, nadciągającej katastrofie, która za chwilę pochłonie nie tylko Włochy, lecz także pół świata. Przenoszą akcję "Romea i Julii" w lata 20. ubiegłego wieku, w okres poprzedzający narodziny faszyzmu.

Na scenie pokazują świat zepsuty, zdegenerowany i właśnie przez ten rozpad intrygujący. Scenografce Małgorzacie Bulandzie udało się przestrzeń dawnego domu kultury zamienić w prowincjonalne włoskie miasteczko ze swoimi podwórkami, zaułkami, balkonami, świecami płonącymi we wnętrzu kościoła, do którego zaglądamy przez uchylone drzwi, suszącym się praniem, łuszczącym się tynkiem i drewnianymi okiennicami. W tle słychać tęskne, sentymentalne piosenki, przez które przebija się rytm charlestona. To nie Werona z kolorowych pocztówek, raczej prowincjonalna mieścina, w której kryzys i bieda czają się za każdym rogiem.

Ratunku szuka się tu na oślep, a wszystkie środki są równie skuteczne jak opium, narkotyk, po który sięga większość mieszkańców. Niezależnie od tego, czy lekarstwem ma być dewocyjna religijność, awangardowa sztuka, feminizm czy rozpusta.

Legendarni kochankowie z tego świata nie mogli zachować niewinności swoich literackich pierwowzorów. Kopka z Głombem dodają im zatem lat i doświadczeń. Romeo (Rafał Cieluch) to zblazowany dandys, spędzający czas w palarni opium z Rozaliną (Magda Biegańska), a kiedy jej zabraknie, nie pogardzi awansami kuzynki, chłopczycy w męskich spodniach i z nieodłącznym papierosem w długiej fifce (Ewa Galusińska). Nawet prawdziwe uczucie nie oznacza końca hulanek - po nocy spędzonej z Julią znów zabłądzi w objęcia dawnej kochanki.

Z kolei Julia (Magda Skiba) to buntowniczka z rozbitej rodziny. Ojczym (Robert Gulaczyk) marzy o tym, żeby pozbyć się jej z domu, matka (Małgorzata Urbańska), choć dostrzega dramat córki, jest gotowa sprzedać ją za odrobinę męskiej czułości. W tej wersji Szekspirowskiej historii to Julia ugania się za kochankiem.

Historia kochanków z Werony w ujęciu Kopki i Głomba jest w o wiele większym stopniu niż u Szekspira historią opowiadaną z perspektywy kobiet. To one przeżywają prawdziwą miłość i stają się jej ofiarami. Julia i jej matka, Rozalina, odtrącona kochanka Romea, i Viola, porzucona przez Parysa dla korzystnego mariażu, feministka Beatrycze i wodząca za mężczyznami tęsknym wzrokiem Marta, niania Julii. To one są największymi przegranymi - zarówno w wojnie uczuć, jak i tej drugiej, która dopiero nadejdzie. Jej grozę uosabia tutaj Parys, który z włoskiego arystokraty bawidamka niepostrzeżenie zamienia się w stróża nowego porządku. Nowy kostium (czarna koszula, oficerki i bryczesy) dodaje mu brutalnej siły, która rozbija w pył cały ten uroczo zepsuty świat. W legnickim przedstawieniu nie zginie z ręki Romea jak Szekspir przykazał. Przetrwa, żeby wytrzebić z zaułków Werony wszelki niepotrzebny sentyment, z miłością na czele, która tak uparcie wszystko komplikuje.

Przedstawienie uwodzi plastyczną wizją i filmowym montażem w klimacie starego kina. Nie ma w nim jednak tego, do czego przywykliśmy w legnickich spektaklach - najwyższych aktorskich lotów. Joanna Gonschorek zachwyca jako śmieszno-smutna Marta, mam jednak wrażenie, że większa część obsady gra poniżej swoich możliwości. Efekt jest taki, że zrealizowane w konwencji komedii slapstickowej scenki rodzajowe, zabawne obrazki z życia codziennego Werony zostawiają wyraźniejszy ślad w pamięci niż momenty zwrotne w akcji "Kochanków...". Inscenizacyjny pomysł Kopki i Głomba, choć spójny i sensowny, ginie gdzieś w tym wszystkim. Groza, jaka towarzyszy tragedii legnickich Romea i Julii, żeby mogła w pełni wybrzmieć, powinna być odpowiednio zaakcentowana. Tu tych mocnych akcentów zabrakło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji