Artykuły

Święty Paweł

Cały czas siedzą Tomaszewskiemu w głowie słowa opiekuna jego roku ze Szkoły Teatralnej, Krzysztofa Globisza, który życzył mu po dyplomie: ćwicz w teatrze, jak samuraj - o Pawle Tomaszewskim, aktorze Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka w Warszawie pisze Mike Urbaniak w Magazynie WAW.

"Bardzo dobrze pan wypadł, ale niestety nic z tego nie będzie. Niech pan sobie zoperuje oko i wróci do nas za rok" - powiedziała do niego ówczesna dziekan Wydziału Aktorskiego Aleksandra Górska. Odpowiedział w swoim stylu, że żadnego "za rok" nie będzie, bo on zdaje teraz.

Była końcówka grudnia 2010 roku. Poszliśmy z przyjaciółmi do teatru. Podobno dobre - tak mówią. Siadamy w pierwszym rzędzie. Cieszymy się na Stanisławę Celińską, którą uwielbiamy. Gra Makrynę Mieczysławską, jedną w większych mistyfikatorek dziewiętnastowiecznej polskiej emigracji. Zaczynają grać hymn. Dyryguje Paweł Miśkiewicz. Publika wstaje. My siedzimy. Nagle Joanna łapie mnie za kolano, ja ją. Na scenie pojawia się Bogdan Jański, Sługa Boży.

Asymetria

- Kiedy przygotowywaliśmy scenariusz "Klubu polskiego" - mówi reżyser spektaklu i dyrektor Teatru Dramatycznego Paweł Miśkiewicz - szukaliśmy współczesnego, młodego świętego, który w bezkompromisowy sposób chce się rozprawić ze wszystkimi demonami, z którymi zmaga się każdy człowiek wchodzący w dorosłość. Paweł, ze swoją wrażliwością i nutką anarchii wobec zastanych praw i porządków, wydał nam się idealny.

Paweł Tomaszewski. Rocznik 1983. Urodzony w Warszawie, wychowany nieopodal - w Zakroczymiu. To on spowodował, że złapaliśmy się z Joanną za kolana. - Widziałeś ten wzrok? - spytała. Ten wzrok przez długie lata był jego przekleństwem. - Kiedy miałem dziewięć lat przyjęto mnie to szkoły baletowej - mówi. - Oczywiście warunkowo, bo miałem zeza. Po niecałym roku wyrzucili mnie z niej za "brak koordynacji ruchowej". Z tym brakiem to była przesada, bo ja tam byłem najsprawniejszy. Ale wiesz, w balecie to trzeba co do milimetra. Był zdruzgotany. - Chciałem sobie te oczy wydłubać, bo skoro nie mogłem tańczyć, to po co mi one. Pierwsza depresja w życiu, jak sam mówi. Dziesięć lat później przystąpił do egzaminów do warszawskiej Akademii Teatralnej. - Bardzo dobrze pan wypadł, ale niestety nic z tego nie będzie. Niech pan sobie zoperuje oko i wróci do nas za rok - powiedziała do niego ówczesna dziekan Wydziału Aktorskiego Aleksandra Górska. Odpowiedział w swoim stylu, że żadnego "za rok" nie będzie, bo on zdaje teraz. Nie chciał iść do wojska, więc "uciekł" do Białegostoku, gdzie ze świetnym wynikiem dostał się na słynny Wydział Lalkarski. Dzwoni telefon. Ojciec: - Nie zachowuj się jak tchórz. Musisz pojechać na egzaminy do Krakowa. Tam się na pewno uda. W Krakowie był tylko raz, na szkolnej wycieczce: Rynek, Wawel, te sprawy. Mama wyprasowała koszulę, ojciec zawiózł go na dworzec. - Widzisz moją jedynkę? - powiedział podczas egzaminu do tamtejszej Szkoły Teatralnej Krzysztof Globisz łapiąc się za ząb. - Tylko ja mam taką. I uwielbiam twojego zeza.

Pytam o to obłędne - jak zawyrokowalismy z Joanną - spojrzenie Dorotę Sajewską, współscenarzystkę "Klubu polskiego" i naczelną dramaturg Teatru Dramatycznego. - To są czary. Ja w ogóle łączę jego charyzmę ze wzrokiem. Dla mnie oczy Pawła są jego centrum. Choć ciało ma także piękne, rozpustne - dodaje z uśmiechem. - Ale bez wątpienia najbardziej niesamowita jest asymetria jego patrzenia. Nieprzyjęcie Tomaszewskiego do Akademii Teatralnej wcale jej nie dziwi: - W Krakowie stawia się na indywidualność, a w Warszawie mają foremkę, do której chcą wszystkich przycinać, co widać potem w rozlicznych serialach.

Miśkiewicz: - Każda cecha indywidualna, która jest świadomie używana, czyni z aktora ten jednostkowy, niepowtarzalny byt. Pięknych chłopców w teatrach mamy mnóstwo. Paweł jest, jakby to powiedzieć, takim brzydszym kwiatkiem, ale przez to bardziej ukorzenionym i dzikim. Jego urody trzeba się dopatrzyć.

Za wcześnie na śledzia

- Tuż po szkole dostałem propozycję zagrania w Teatrze Powszechnym. Poszedłem na pierwszą próbę. Punktualnie był jeszcze tylko Benoit. Palił w kącie papierosa i się nie odzywał. Ja siedzę pod salą prób. Czekamy. Dzwoni telefon: - Gdzie jesteś? ­Jest już dziesięć po dziesiątej. Schodź do nas! Idę do bufetu, a tam aktorzy wpierdalają śledzia. Pomyślałem, że w moim aktorskim życiu jest jeszcze za wcześnie na śledzia. Po pięciu próbach podziękowałem im za współpracę i wyszedłem z teatru.

Samuraj

Już podczas studiów dostaje sporo propozycji. Debiutuje na deskach Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Gra w Starym Teatrze w Krakowie, Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu, Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. I ląduje w Warszawie, gdzie zanim dostaje rolę Jańskiego w "Klubie polskim", gra w "Bańce mydlanej" w reżyserii Andrzeja Pakuły (ani mnie, ani Joannie spektakl się nie podobał), a wcześniej w "Niepokojach wychowanka Törlessa" - debiucie reżyserskim Kuby Kowalskiego.

Tymczasem nie wypala kilka teatralnych przedsięwzięć, kurczy się stan konta. - Czy ty wiesz, co to znaczy zostać z pięcioma złotymi w kieszeni? Musisz wtedy zdecydować, czy kupisz sobie papierosy, czy zrobisz placki ziemniaczane. Musiał pożyczać od rodziny, a bardzo tego nie lubi. Pojawia się główna rola w filmie. Radość. Przed rozpoczęciem planu zdjęciowego spada jednak do epizodu. Frustracja. To wtedy zapada decyzja. Serial. - Są oczywiście nikczemne tasiemce - mówi Tomaszewski. - Ale są też ambitniejsze produkcje. Gra Kubę, chłopca noszącego walizki, w polsatowskim "Hotelu 52". - To jest wdzięczna rola, no i konkretne pieniądze. Trochę mnie przez ten serial ludzie rozpoznają, ale bez przesady. Głównie są to panie w Carrefourze i dozorca w bloku, w którym mieszkam. Jest teraz dla mnie bardzo miły. Miśkiewicz: - Paweł mignął mi gdzieś w telewizji ostatnio, co odnotowałem z dużym zdziwieniem, bo długo trzymał się od tego z daleka. Był bardzo bezkompromisowy, uważnie kierował swoją karierą, wystąpił w paru offowych filmach. Zawsze sobie wyobrażał, że będzie grał tylko w teatrze. Nie chce zostać Rysiem z "Klanu", oj nie. Pokochał za to kino. Chciałby grać w pięknych filmach. Póki co, ma za sobą kilka ról drugoplanowych i jedną główną w obrazie Grzegorza Packa "Środa, czwartek rano", za którą nagrodzono go na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych "Młodzi i film". Cały czas siedzą Tomaszewskiemu w głowie słowa opiekuna jego roku ze Szkoły Teatralnej, Krzysztofa Globisza, który życzył mu po dyplomie: ćwicz w teatrze, jak samuraj.

Pudel

"Młoda i piękna Magda Lamparska, którą kojarzymy z takich serialowych hitów jak 39 i pół oraz Hotel 52, nie spotyka się już z Tomaszem Karolakiem. Ich romans był burzliwy, ale też bardzo krótki. Widać, że Lamparska ma słabość do kolegów z planu, bo w sercu aktorki zagościł kolejny mężczyzna - Paweł Tomaszewski. Razem grają w serialu Hotel 52. Spotykają się nie tylko w pracy, ale także prywatnie" - donosił w sierpniu zeszłego roku jeden z plotkarskich portali. - To naprawdę nie była żadna kalkulacja. Po prostu trzymaliśmy się z Magdą za ręce i pocałowaliśmy. Zdałem sobie wtedy sprawę, jak łatwo znaleźć się na takim portalu. Opowiadanie o swoim prywatnym, emocjonalnym, seksualnym życiu jest dla niego żenujące. Nie widzi powodu, żeby to robić. Czy coming out przeszkadza w Polsce aktorom w karierze? - Wolałbym, żeby to kim się jest, jakiej jest się orientacji seksualnej, nie miało znaczenia w relacjach zawodowych, decydowaniu o obsadzie. Kiedyś usłyszałem podczas castingu od jednej reżyserki, że ona nie szuka kibica geja. Zamurowało mnie kompletnie. Ty pizdo, pomyślałem. A ja się tak cieszę, kiedy mogę zagrać mordercę albo kibica w bejsbolówce - bo takie role też gram. Chociaż chciałbym kiedyś zagrać geja w jakimś pięknym filmie.

Korytarz

- Mąż Krystyny Jandy umierał na tym samym oddziale onkologicznym co moja mama. On umarł w styczniu, moja mama w kwietniu. Mijałem się z Jandą na szpitalnym korytarzu. Spotkaliśmy się potem na planie "Tataraku". Wyciągam trupa z wody.

Pani Staszko, uwielbiam panią

Spektakl się kończy. Bardzo na nas zadziałał. Joanna mówi, że widzi go u Warlikowskiego. Ja też. A Tomaszewski? Czy się widzi? - Pewnie, że tak. Ale to chyba nieładnie tak mówić, prawda? Jakoś tak nieskromnie. Myślę, że Nowy Teatr to bardzo hermetyczna grupa, co może być nieźle męczące. Po chwili dodaje: - Przyjąłem pracę u Pawła Miśkiewicza. Wiem, że mają z Dorotą Sajewską bardzo fajne plany. Cieszę się, że jestem tu, w Dramatycznym. Nie wiem, co będzie za rok, ale teraz nasze myślenie o teatrze jest podobne. To jest ten czas. Pytam o Tomaszewskiego członka zespołu Nowego Teatru, który zgadza się na wypowiedź, ale tylko anonimowo: - Krzysiek Warlikowski jest trochę snobem. Oprócz talentu, liczy się dla niego to, czy ktoś jest rozpoznawalny, zachwycają się nim media. Iwo Vedral, reżyser teatralny: - Paweł jest bardzo utalentowany, a do tego lojalny, szczery i nie kalkuluje. Cieszy mnie, że zdecydował się, by dołączyć do zespołu Teatru Dramatycznego. Z wrodzoną sobie skromnością skupia się na graniu. Czy onieśmiela go praca z wielkimi nazwiskami? W "Klubie polskim" grają i Celińska, i Trela. - Przed spektaklem robiłem przysiady i pompki, żeby się trochę doenergetyzować. Obok, w kulisach, siedziała już wyciszona Stanisława Celińska. Podszedłem do niej i powiedziałem: "Pani Staszko, uwielbiam panią". Jak reaguje na coraz szerszy krąg fanów i fanek? - Kiedy grałem w "Blaszanym bębenku" w Wybrzeżu, to dziewczyna, której brat był statystą, przychodziła na wszystkie spektakle w tygodniu. To jest niesamowite, że ktoś poświęca ci cztery wieczory swojego życia. Dla mnie to największy komplement.

Antychryst

Miśkiewicz: - Paweł całego siebie wystawia na pokaz, razem ze swoją niegotowością, zmętnieniem i takim bardzo fajnym, współczesnym, zawadiackim, lekko anarchistycznym stosunkiem do struktury, w którą wchodzi. Dorota Sajewska: - On jest zbuntowanym wrażliwcem. To, co nas w Pawle fascynuje, to błąd, który staje się jakąś boskością. Wpisany w twarz, język, ciało, sposób mówienia, rytm. Błędna dykcja, błędna obecność, błędne poruszanie się, błędny wzrok. To jest szalenie kręcące i szlachetne. Jański też był taką postacią, mistyczną w rozkiełznaniu. W dzienniku, który pisał, chciał się wyspowiadać, oczyścić, a wyszło z tego osiemset stron zapisów sprzecznych pragnień i pożądań, rozpustnych myśli i czynów. Oczywistym było, że jeśli chcemy poszperać w tej postaci, to z Pawłem, bo on ma w sobie coś z Chrystusa i jednocześnie z Antychrysta. Taką podwójność. Vedral: - On jest chłopcem i dojrzałym mężczyzną w jednym. Jest w nim niesamowita wrażliwość i jakaś ciemna siła. Nurkuje, szuka, popełnia błędy. Obserwowanie jego teatralnej drogi to prawdziwa przyjemność. Wychodząc z teatru, Joanna zapaliła papierosa i powiedziała, że to jest polski James Dean. Do schrupania. Sajewska: - To samo powiedziały moje studentki. Ale pod żadnym pozorem nie wolno go skonsumować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji