Artykuły

"Maszyna do wydłubywania oczu"

Transplantacja sztuki Edwarda Bonda "Lir" na grunt polski nie okazała się zabiegiem szczególnie szczęśliwym. Niechybnie inscenizator, aktorzy, scenograf - uczynili wszystko, aby spektakl wypadł pod względem artystycznym możliwie najlepiej. Tak też się i stało. Akto­rzy grają wyśmienicie, mistrzowski popis gry Tadeusza Łomnickiego może nawet zachwycać, a mimo to...

Pełny wygłos dzieła sztuki, szczególnie teatru, zależy w dużej mierze od kontekstu społecznego i świadomości historycznej odbiorcy. Nie chodzi wcale o to, że "Lir" Bonda nawiązuje do słynnej tragedii szek­spirowskiej, ani tym bardziej o to, że tym samym nawiązuje do legen­dy brytyjskiej. "Lir" nie jest obcią­żony jakąś specyficzną "angielskością", która stanowiłaby barierę dla pełnego zrozumienia dzieła. Rzecz w tym, że sztuka Bonda wyrasta z atmosfery frustracji i zagubienia zachodnioeuropejskiego intelektu­alisty, który patrząc smętnie na po­dzielony świat, nie odnajduje drogi wyjścia. Można oczywiście w sztuce Bonda upatrywać przede wszystkim chęć wzniecenia alarmu społecznego, swoistą przestrogę moralną pod adresem społeczeństwa.

Z Bondowskiego pola widzenia znika jednak nawet chęć dojrzenia czyjejkolwiek racji. Wedle Bonda w świecie podzielonych racji w isto­cie wszyscy działają bezsensownie, w jednaki sposób zmierzając ku samounicestwieniu. Świadomość prawdy może posiąść jedynie czło­wiek chory umysłowo.

Bohaterem dramatu jest władca (Lir) ogarnięty obsesją budowy mu­ru obronnego, który uchroniłby jego kraj od zewnętrznego wroga. Rzecz dzieje się nigdzie, a więc wszędzie. W imię budowy muru szaleje terror, giną jego budowniczowie. Rewolucja ludowa odbiera władzę okrutnemu królowi. Ale nie wyrzeka się budo­wy muru. Zmienia się jedynie zew­nętrzna forma władzy. Terror pozo­staje.

Erwin Axer z teatralną dosłow­nością ukazuje sceny tortur włącznie z oryginalną maszyną do wydłuby­wania oczu, która zostaje wypróbo­wana na Lirze. Sceny makabrycz­nych tortur fizycznych nie przeraża­ją jednak. Przerażają tortury psy­chiczne. W obliczu ponurej idei bu­dowy, muru najbardziej wymyślne tortury blakną. Odsunięty od władzy i nienormalny już Lir zwraca się przeciwko swemu dziełu. Zaczyna niszczyć mur i ginie.

Erwin Axer, który zapewne tak samo jak widzowie polscy nie mogąc się pogodzić z katastroficz­ną wymową dzieła Bonda, zmienia zakończenie sztuki. Powraca do punktu wyjścia, gdy Lir w pełni glorii i chwały sprawuje rządy. Spektakl nabiera wówczas wielo­znaczności, stając się być może je­dynie koszmarnym snem okrutnego władcy.

Apel Bonda o porozumienie mię­dzy ludźmi dobrej woli brzmi szla­chetnie, choć sam autor zagłusza go swoją wizją niemożności nawiąza­nia dialogu. W świecie poszukują­cym porozumienia z coraz większym skutkiem przestroga Bonda po­brzmiewa fałszywym dźwiękiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji