Artykuły

"Stacha"

Stanisława Przybyszewska była nieślubnym (i nie chcianym przez ojca) dzieckiem malarki Anieli Pająk i kończącego karierę pisarza, otoczonego dwuznaczną sławą satanistycznego szubrawca. Zrodzona została w poczuciu winy, wyciągniętej na dodatek na widok publiczny. Właśnie ów skandal narodzin, skazujący wszelkie życiowe gesty na teatralność i śmieszność, wydaje się głównym motywem spektaklu Iwony Kempy, która na scenie kameralnej Teatru Nowego w Łodzi wystawiła debiutancką sztukę Anny Schiller "Stacha". Wejście bohaterki w świat dokonuje się na specyficznych warunkach. Stacha (rewelacyjna Magdalena Dziembowska) musi się zmierzyć z "geniuszem" ojca. Jednocześnie, osierocona przez matkę w jedenastym roku życia, tuła się po obcych domach. Wszystko to sprawi, że jej krótkim życiem rządzić będzie obsesja bycia obiektem cudzych działań, przedmiotem manipulacji. Dlatego w łódzkim spektaklu najbliżsi Stachy - Matka, Ojciec, narzeczony Wacław - przedstawieni są karykaturalnie. Nawet gdy odchodzą z życia bohaterki, odżywają w jej głowie jako upiorne fantomy, wpychające ją w gotowe role: kobiety, artystki, córki geniusza.

Szybki montaż, płynność zmian, wprowadzenie wewnętrznego planu akcji odrealniają sceniczny świat, pulsujący natrętnymi obrazami. Ta obróbka - korzystna dla sztuki - zmienia sens tekstu. W dramacie Przybyszewski istnieje jako tęsknota dziewczynki wznoszącej nieobecnemu ojcu pomnik. Pierwsze ich spotkania nie niszczą tego obrazu, otrzeźwienie przychodzi dopiero z czasem. W łódzkim spektaklu ingerencja ojca w życie Stachy - sygnalizowana choćby przez włączenie listów Przybyszewskiego do Anieli Pająkówny - jest od początku jej przekleństwem. Kabotyńskie gesty pisarza, demistyfikujące jego legendę, sprowadzają ich relację na poziom tragifarsy.

Z niezgody na pospolitość życia zrodzi się w bohaterce strategia ucieczki. Gdy Stacha zostanie sama w baraku Polskiego Gimnazjum w Gdańsku, wypowie wreszcie słowa: "Teraz mam cały czas dla siebie. Nikomu nic nie jestem dłużna". Uciekając z tego świata, wybierze rzeczywistość wykreowaną w wyobraźni. W świecie tworzonego w gorączce dramatu "Sprawa Dantona" utożsamia się z herosem rewolucji, Robespierre'em. Danton - który według niej zdradził swój geniusz, zafałszował własny impuls tworzenia, ulegając żądzy władzy i pokusie życia - ma twarz ojca. Podobnie jak jej "kochanek" Robespierre, Stacha przegra walkę, bo ciało odmówi jej posłuszeństwa. W poszukiwaniu ostatecznego kształtu własnego życia sięgnie po zabójczą morfinę, którą będzie zdobywać w zamian za seksualne usługi świadczone lekarzowi. Dlatego jej manifestacyjne słowa o wolności, które wieńczą łódzki spektakl, podszyte są ironią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji