Artykuły

"Lir" Bonda

W Teatrze Współczesnym jak na obrazie W. Maksimowa "Wsio w proszłom" wszystko świadczy o mi­nionej wielkości. Teatr jest zaniedbany i sypie się, a i na scenie....

"Lir" Edwarda Bonda należy do powiększającej się stale serii parafraz z Shakespeare'a. Robili je, jak wiadomo, Brecht, Durrenmatt, Stoppard, Ionesco. Znana Shakespearowska fabuła i nowa interpreta­cja, nowe odczytanie wąt­ków i znaczeń; jakby - zauważył to Jan Kłossowicz - dramaturdzy próbowali inscenizacji, wchodzili w rolę współczesnych reżyse­rów, którzy w klasyczne teksty wkładają to, co sa­mi chcą powiedzieć, nie traktując ze zbytnią pedan­terią ani Shakespeare'owskich postaci, ani fabuł jego sztuk.

Edward Bond jest jed­nym z ciekawszych angiel­skich dramaturgów śred­niego pokolenia, autorem między innymi słynnej sztu­ki "Saved", którą przed kil­ku laty zdjął z afisza Lord Szambelan, za niemoralność, propagowanie postaw antyspołecznych i kilka po­dobnie ciężkich grzechów głównych, a która dzisiaj grana jest na scenach kil­kunastu krajów z Anglią włącznie. W sztuce tej, po­kazanej i w Warszawie w czasie gościnnych wystę­pów londyńskiego zespołu English Stage Company, podmiejskie wyrostki z nu­dów podpalają wózek z niemowlęciem. Scena ta przeraziła Lorda Szambelana od spraw cenzury tea­tralnej, ale nie tak, jak ży­czył sobie autor. "Saved" nie jest sztuką o zdziczeniu, lecz ostrzeżeniem przed nim. Ten mały podmiejski światek, ci ludzie pozba­wieni nałogu myślenia poddających się wyłącznie in­stynktownym impulsom, żyjący jakby w ciągłym półśnie, w jakiejś półświadomości - to jest to nie­bezpieczeństwo, jakie wska­zywał Bond.

Edward Bond jest pisarzem o głębokim instynkcie społecznym. W jego "Lirze" można odczytać nieomal pe­łen zestaw jego obaw, stra­chów, obsesji. Wydaje się jednak, że to co najważ­niejsze, odsłonił Bond w jednym z wywiadów. Po­wiedział on: "Człowiek współczesny znajduje się w permanentnym stanie napię­cia, stale się boi i wskutek tego staje się agresywny... Społeczeństwo rywalizacji musi samo siebie zniszczyć. Nie ma innej możliwości, gdyż na tym polega cała dialektyka przemocy - ja grożę tobie, ty grozisz mnie i trzeba wreszcie groźbę spełnić... Ponadto agresyw­ność wywołuje lęk, a to prowadzi do jeszcze więk­szego okrucieństwa.

I tak następuje eskalacja napięcia. Jeśli więc społeczeń­stwo pójdzie dalej tą dro­gą, to samo siebie zniszczy. I nie ma tu żadnego "może", ,,prawdopodobnie", "przypusz­czalnie" - to się po prostu sta­nie".

Edward Bond w swoim "Lirze" pokazuje tę eskalację okrucieństwa. Jego "Lir" to twardy, okrutny, opętany fobia­mi władca, córki (inaczej nazy­wające się niż u Shakespeare'a Bodice i Fontanella - nie są złe z natury, lecz po prostu ukształtowane przez ojca - nie mogły być inne rosnąc u boku takiego człowieka. Kordelia, która w sztuce Bonda nie jest córką króla Lira, lecz ludo­wym przywódcą powstania, wciągnięta w wir okrucień­stwa nie może sama stosować innych metod. Zwyciężając nie tylko zabija Bodice i Fontanellę, ale i samego Lira już nieszkodliwego, bo pozbawio­nego władzy. Więcej - bo już świadomego tego mechanizmu, który sam uruchomił i który sieje zniszczenie. Bond każe Lirowi zrozumieć to, co sam zro­zumiał: to strach, poczucie za­grożenia powoduje, że czło­wiek staje się okrutny. Jest w tym "Lirze" nie mechanizm walki o władzę, jak to można odczytać u Shakespeare'a, lecz mechanizm narastania okru­cieństwa, jest to sztuka nie o tym, do czego człowiek dąży, lecz o tym, przed czym ucieka. Niestety, z przedstawienia reżyserowanego w Teatrze Współczesnym przez ERWINA AXERA trudno jest wysnuć jasną myśl. Jest w nim jakiś brak klarownej koncepcji, brak decyzji, czym ma być ta inscenizacja. Znakomity aktor TADEUSZ ŁOMNICKI z wiel­ką subtelnością psychologiczną i inwencją aktorską analizuje klęski Lira, jest to zrobione perfekcjonistycznie, tyle że jakby bez celu. Bez świado­mości, co się tu oto z tym kró­lem Lirem stało i dlaczego. Tak jakby Łomnicki poza swoi­mi zainteresowaniami pozosta­wił odpowiedź na pytanie, dla­czego dzieje się to, co się dzie­je, wyłącznie zajmując się sub­telnościami przekazu we­wnętrznych drgnień duszy granej postaci. Spektakl jest świetnie obsadzony: Kordelię gra MAJA KOMOROWSKĄ, Bodice - MARTA LIPIŃSKA, Fontanellę - STANISŁAWA CELIŃSKA, Lorda Warringtona - TADEUSZ BOROWSKI, Młodego - OLGIERD ŁUKA­SZEWICZ, Cieślę - JÓZEF NALBERCZAK, Posługacza - EDMUND FIDLER, Lekarza - WIESŁAW MICHNIKOWSKI, Radcę Dworu - WŁADYSŁAW KRASNOWIECKI.

Mimo jednak tych doskona­łych nazwisk przedstawienie pozostawia widza obojętnym. Sztuka Bonda nie jest bezna­miętną opowieścią o królu ty­ranie i jego złych córkach, lecz pełnym pasji ostrzeżeniem, krzykiem nieomal - przeciw społecznym mechanizmom, któ­re nie zahamowane, nie pow­strzymane w porę prowadzą do samozagłady. Nieważne, czy diagnozy Bonda są słuszne - wystawiając jego sztukę trze­ba je uznać za własne, trzeba je przynajmniej z jakimś zaangażowaniem przedstawić - inaczej szkoda fatygi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji