Artykuły

Poznań. Nowy spektakl Teatru Ósmego Dnia

7 lipca o godz. 21 odbędzie się premiera projektu społeczno-artystycznego "Osadzeni. Młyńska 1", zrealizowanego we współpracy Teatru Ósmego Dnia z Aresztem Śledczym w Poznaniu.

Projekt jest rezultatem współpracy Teatru Ósmego Dnia z Aresztem Śledczym przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. Przez wiele tygodni spotykaliśmy się z ośmioma osadzonymi, próbowaliśmy poznać i zrozumieć ich historie. Staraliśmy się oddzielić w ich losie to, co przytrafiło się tylko im od tego, co przytrafić się może każdemu. To było najbardziej pociągające - pokazać ból istnienia niezależny od czasem drastycznych, kryminalnych czynów. Poza społeczną genezą ich losów, poza fatalnymi zaniedbaniami, jakich doznali, poza fatalnymi czynami, jakich się dopuścili - chcieliśmy odnaleźć w nich to, co nieoczywiste, nieuchwytne. Odkrywaliśmy, że "zło jest banalne", a człowieczeństwo - skomplikowane. Dlatego zależało nam, by nasi bohaterowie przeczytali Rilkego - najbardziej metafizycznego z metafizycznych poetów:

Patrz, żyję. Z czego? Ani dzieciństwo ni przyszłość

nie tracą nic ze siebie Byt niezmierzony

wytryska z mojego serca.

7 lipca, godz. 21.00

8 lipca, godz. 16.00

Bilety do nabycia przez strony: malta-festival.pl, eventim.pl oraz w 300 punktach sprzedaży Eventimu, których lista dostępna jest pod adresem: eventim.pl.

***

Osadzeni. Młyńska 1

Rozmowa z Ewą Wójciak o najnowszym spektaklu Teatru Ósmego Dnia.

Na początku spektaklu "Osadzeni. Młyńska 1" cytujesz jednego z jego bohaterów, który pyta: Czy my i nasze życie możemy być dla kogoś interesujący? Dlaczego o tych losach warto opowiedzieć?

- Coraz bardziej interesujące wydają mi się prawdziwe ludzkie świadectwa i to, w jaki sposób człowiek zapisuje świat swoim życiem. Coraz mniej natomiast mam zrozumienia i tolerancji dla indywidualnych fikcji artystycznych, rzadko potrafię odnaleźć w nich coś wartościowego. A te biografie mnie poruszają. To jest osiem bardzo różnych historii, które składają się na obraz człowieka, w którym wszystko się komplikuje, a nie upraszcza. Wydaje mi się to pociągające, ponieważ im dłużej żyję, tym bardziej doceniam właśnie tę komplikację i brak prostych odpowiedzi - także dotyczących skrajnych wartości. Te historie pokazują uwikłanie człowieka w nieustającą dialektykę skrajności, a ponadto są niekiedy świadectwem bardzo żywej inteligencji i dystansu do siebie i tego, co się przeżyło. Osadzeni, z którymi się spotykaliśmy, zdecydowali się opowiedzieć swoje biografie publicznie. Również dlatego są one tak ważne - bo to nie było proste, to była odważna decyzja.

Gdy z wielu godzin nagrań wybierałaś to, co znajdzie się w scenariuszu, na co zwracałaś szczególną uwagę? Czego szukałaś w tych historiach?

- Szukam zawsze tego samego - jakiegoś momentu w człowieku, kiedy stoi on na krawędzi między złem a dobrem, prawdą a kłamstwem, światłem a ciemnością, kiedy staje przed wyborem, koniecznością samookreślania, oceniania siebie, kiedy musi na nowo interpretować swoje relacje ze światem. W historiach osadzonych to widać bardzo wyraźnie.

Wartością naszych spotkań było to, że mogli opowiadać, o czym chcieli, mówić o rzeczach, o których normalnie nie mówią. To było czasem wstrząsające i zaskakujące dla nich samych.

Na początku waszej pracy wyzwaniem było zdobycie ich zaufania. Czy to się od początku udawało?

- W zasadzie tak, pewnie wpłynął na to sposób, w jaki się do nich zwróciliśmy. Dużo im opowiadaliśmy o tym pomyśle, spotykaliśmy się, pokazywaliśmy im fragmenty naszych przedstawień, część z nich przychodziła do teatru. Próbowaliśmy się nawzajem poznać. Ważnym momentem było dla nich zobaczenie "Paranoików i Pszczelarzy", bo dzięki temu mogli się przekonać, na czym polega metoda pracy, którą im zaproponowaliśmy. Uświadomili sobie, że to będą ich historie, że będą autentyczni, że nie zostaną schowani za żadnymi fikcyjnymi postaciami.

Zaproponowałaś, by przeczytali "Elegie Duinejskie" Rilkego. Dlaczego wybrałaś akurat te utwory?

- Rilke to jeden z poetów, którzy mnie ukształtowali i którzy do dzisiaj robią na mnie piorunujące wrażenie. On mówi o istocie człowieka w tak uniwersalny sposób jak być może nikt inny. Mam wrażenie, że w metafizyczności i uniwersalizmie tych utworów odbijają się losy bohaterów naszego przedstawienia. Od początku oczywiście zdawałam sobie sprawę, że będę musiała przebrnąć przez barierę pewnego stereotypu. Wśród osadzonych jest paru, którzy czytają dobrą literaturę, ale wiadomo, że stereotyp jest inny. Wiedziałam, że będę musiała ich przekonać, wyjaśnić czemu wybrałem tę poezję.

Spodziewałaś się, że tak chętnie będą się z nią mierzyć?

- Nie, bałam się tego. Wierzyłam jednak, że odnajdą w tym coś swojego, że te strofy dotykają ich losu. Oczywiście wiedziałam, że zamknięcie i izolacja sprzyjają wewnętrznej, głębokiej refleksji niezależnie od poziomu wykształcenia. I to się potwierdziło - nawet ci spośród nich, których historie życia wydają się dość banalne i pozbawione wzniosłych momentów, okazali się skłonni do rozmyślania o rzeczach ostatecznych.

Co łączy te historie? Poza wyrokami i miejscem, w którym się znaleźli, dostrzegasz w nich jakieś wspólne wątki?

- Wspólnym motywem jest na pewno doświadczenie życia bezrefleksyjnego, które mają za sobą - życia w pośpiechu, w automatyzmie, życia podporządkowanego zdobywaniu pieniędzy. A potem nagle, po krótkim okresie sukcesu materialnego, gdy jak niektórzy mówią o sobie byli królami życia, znaleźli się w zupełnej pustce. To dopełnia obrazu człowieczeństwa.

Osadzeni są obecni w tym spektaklu poprzez swoje historie, opowiedziane przez was i przez nagrania wideo, na których sami czytają "Elegie" Rilkego. Zastanawiałaś się, jakie znaczenie ten projekt może mieć dla nich?

- Wychodziłam z intencją, by dla obu stron było to ciekawe przeżycie, ale nie zakładałam, że komuś przyniosę światło. Dziś wiem, że to doświadczenie stało się dla nich z różnych powodów istotne. Potwierdza to przekonanie o nieskończoności człowieka, o tym, że są w nim ogromne możliwości, których sobie nie uświadamia. To spotkanie z teatrem, ze środowiskiem, z miejscem było dla niektórych z nich jak odkrywanie innej planety. Nie mieli dotąd kontaktu z takimi ludźmi, z takim stylem rozmowy czy taką kategorią świata.

To spotkanie okazało się niezwykle ważne również dla nas. Otworzyło nam nową perspektywę postrzegania człowieka - człowieka dźwigającego się z doświadczenia krytycznego.

Co jest głównym tematem, głównym dramatem tego przedstawienia?

- Głównym dramatem jest zmaganie, o którym wspomniałam wcześniej. Rilke w ich wykonaniu może być pociągający, bo jest dla nich trudny. O ten wysiłek w spektaklu chodzi. Jedną z bardziej fantastycznych chwil w naszych relacjach był moment, gdy oni po pierwszych próbach czytania wierszy ocierali pot z czoła i mówili, że wiedzieli, że będzie trudno, ale nie że aż tak. Oni przekraczają siebie czytając tę poezję tak jak wcześniej przekraczali siebie opowiadając o swoim życiu. To przekraczanie pociąga mnie najbardziej.

Rozmawiała Paulina Skorupska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji