Artykuły

Myślenie może być rozrywką

- Łatwej rozrywki mamy aż nadto, otacza nas wszędzie. Za to brakuje nam powagi, za mało z nas czytało w dzieciństwie Goethego i innych wielkich twórców. Dążymy głównie do tego, by czuć się dobrze, fajnie, chodzić na pizzę i do kina, unikać ważnych pytań - mówi TOMASZ NOSINSKI, aktor Teatru im. Żeromskiego w Kielcach.

Młody i utalentowany aktor przebojem wszedł na kielecką scenę. W tym roku Tomasza Nosinskiego doceniła publiczność, ale on sam zachowuje pokorę.

Tomasz Nosiński. Najpopularniejszy kielecki aktor ostatniego sezonu. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, którą ukończył w 2008 roku. Związany z teatrami krakowskimi; Nowym i Łaźnia. W Kielcach dał się poznać dzięki roli Klienta w spektaklu "Samotność pól bawełnianych", którego premiera odbyła się w październiku 2009 roku. Spektakl odniósł sukces na wielu festiwalach w kraju i za granicą, a Tomasz Nosinski w minionym sezonie otrzymał za tę rolę Dziką Różę od dziennikarzy. Do zespołu kieleckiego teatru dołączył w sezonie 2010/2011, zaskarbiając sobie przychylność widzów. Jest laureatem Dzikiej Róży Publiczności.

Choć stwierdza, że Kielce są dla niego trochę zbyt małym miastem, w regionie ma ukochane miejsca, gdzie wybiera się na spacery. Podkreśla jednak, że przede wszystkim jest tu w pracy, a teatr ceni ponad wszystko i jest mu oddany. Dostrzegła to publiczność, która w tym roku uhonorowała go Dziką Różą.

Pytanie o nagrody jest dla Tomasza Nosinskiego nieco kłopotliwe. Pojawiają się bowiem głosy, że tak młodego aktora na początku jego kariery nadmierne pochlebstwa mogą zepsuć. On do wszystkiego podchodzi z dystansem. - Nagrody są jednodniowe. Są tylko etapem w życiu aktora, który można w jakiś sposób wykorzystać, bądź nie. Uznanie jest bardzo miłe, ale zawsze powtarzam, że nagroda nie może sprawić, by ktoś od razu poczuł się dobrym aktorem - stwierdza szczerze. Dodaje jednak, że satysfakcję z sympatii widzów wyrażonej na kuponach wypełnianych podczas plebiscytu ma ogromną.

MŁODY ZDOLNY

W Teatrze imienia Stefana Żeromskiego pojawił się w 2009 roku wraz z reżyserowaną przez Radosława Rychcika sztuką Bernarda Koltesa "Samotność pól bawełnianych" i od razu zrobiło się o nim głośno. Głównie ze względu na odważne nagie sceny, jakie w tamtym czasie nieco zaskoczyły kielecką publiczność. W 2010 roku dołączył do stałego zespołu teatralnego, zagrał ojca Bianki w "Białym małżeństwie" Tadeusza Różewicza i tytułową rolę w szekspirowskim "Hamlecie" i to właśnie tym ostatnim występem zelektryzował publiczność. Patrząc na Nosinskiego w dramacie ma się wrażenie, że nie gra Hamleta, ale naprawdę się nim staje na scenie. On sam uważa, że tak wymagająca rola jest cenna w jego dorobku aktorskim. - "Hamlet" jest dla mnie bardzo ważny z tego względu, że uświadamia mi, co już potrafię, a czego jeszcze nie, czego muszę szukać - przyznaje.

Sprawdzić mógł się także w innej sytuacji, jeżdżąc z "Samotnością pól bawełnianych" po amerykańskich festiwalach. - Widzowie tam są cudowni! Nie zadają elementarnych pytań. Bardziej interesuje ich człowiek, który wciela się w postać, temat sztuki, a nie inne czynniki - relacjonuje Nosinski. Podkreśla jednak, że każdego rodzaju spotkanie z widzami jest dla niego cenne. - Tym bardziej, jeśli są to młodzi ludzie, studenci. Zaprosili mnie studenci z kieleckiego uniwersytetu i było fantastycznie. Pytali o moją pracę, role, hobby. To była miła, otwarta rozmowa - wspomina aktor.

CZŁOWIEK TEATRU

Choć Nosinski na co dzień związany jest ze sceną kielecką, występuje też w teatrach krakowskich. Na tym jednak nie zamierza poprzestać. Upomniała się już o niego dziesiąta muza - kino. - Mam pewne plany filmowe, ale podchodzę do nich ostrożnie, z dystansem. Liczę, że uda mi się spełnić w tej dziedzinie, jednak potrzebuję na to czasu - mówi tajemniczo i nie chce zdradzać więcej. Na razie skupia się na ukochanym teatrze, który jego zdaniem jest... wszystkim. - Może być rozrywką, ale też totalnym dramatem, na którym chcemy się wzruszać i współczuć komuś. Łatwej rozrywki mamy aż nadto, otacza nas wszędzie. Za to brakuje nam powagi, za mało z nas czytało w dzieciństwie Goethego i innych wielkich twórców. Dążymy głównie do tego, by czuć się dobrze, fajnie, chodzić na pizzę i do kina, unikać ważnych pytań. A teatr może być rozrywką, ale też myśleniem. Przecież nawet w komedii przez śmiech dochodzimy do tego, co jest najważniejsze - przekonuje aktor. - Na szczęście, kiedy widzę ludzi, którzy głosują na "Hamleta" mam wrażenie, że nie wystarcza im już tylko rozrywka i dobry humor.

CUDNE KIELECKIE

Tak jak kieleccy teatromani polubili Tomasza Nosinskiego za jego sceniczną ekspresję, odwagę, niepokorną naturę artysty, tak i on ma dla nich wiele sympatii i z dużym naciskiem podkreśla, że w Teatrze imienia Stefana Żeromskiego pracuje mu się cudownie. - Ale Kielce są dla mnie trochę za małe. Niewiele mam tu swoich ulubionych miejsc, kawiarni, klubów. Jestem stworzony do życia albo w bardzo małej wsi, cichym miejscu, gdzie mogę pojechać na chwilę i odetchnąć, albo w bardzo dużych miastach - przyznaje z uśmiechem aktor.

Z upodobaniem zwiedza jednak region, w którego stolicy przyszło mu pracować i... zachwyca się nim. Są miejsca, które pokazuje znajomym odwiedzającym go w Kielcach. - Świętokrzyskie jest wyjątkowe - stwierdza z całą stanowczością. - Właśnie dlatego zabieram znajomych do Chęcin, na Święty Krzyż, do Świętej Katarzyny. To są miejsca, które uwielbiam, chodzę tam na spacery po to, żeby zebrać myśli, żeby się odprężyć. Czuję, że bije stamtąd cudowna energia - opowiada Nosinski.

Jednak, jeśli wakacje, to tylko w jednym miejscu - na Kaszubach. - Kaszuby moje ukochane! - tak mówi o rodzinnym regionie. Nie inaczej będzie także i w tym roku. - Właśnie tam chcę jechać, popływać kajakiem w moich ulubionych jeziorach...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji