Artykuły

Konkury z Panem Boga

Samobójczym strzałem kończy życie groteskowy i znużony Don Juan, upozowany na postać z opery czy kina Felliniego. "Czy przyjdziesz do mnie" - pyta z pokorą Boga Don Juan Marana, niegdyś zajadły grzesznik, dziś pokutujący mnich, który w mistycyzmie odnalazł sens życia. "Dokąd mam iść" - bardziej do siebie niż do Boga mówi Don Juan Tenorio - racjonalista i cynik, który w otaczającej pustce rozpaczliwie chciałby go odnaleźć. Ten trzeci, zawieszony między nihilizmem a wiarą, Don Juan z przedstawienia Marka Fiedora nie byłby tak przejmujący bez swoich braci w pysze i zwątpieniu.

Postać rzucającego wyzwanie Bogu wolnomyśliciela nie opuszcza zbiorowej wyobraźni. Każda epoka tworzy własne wersje. Fiedor, opierając się na jedenastu tekstach, zbudował precyzyjny scenariusz, w którym Don Juan przegląda się w swoich wariantach i odbiciach. Trzy wątki - trzy historie Don Juana - rozwijające się w kolejnych krótkich odsłonach, przeplatają się jak warkocz. Spektaklem rządzi zasada kondensacji i skrótu, a bohaterowie to nie postaci z krwi i kości, lecz raczej uosobienia odwiecznych mechanizmów, w które uwikłany jest człowiek. Nawet jeżeli - tak jak Don Juan - naiwnie uważa, że to on wyznacza reguły gry.

I tak purpurowy Don Juan (Zygmunt Józefczak) wjeżdżający na scenę w teatralnej loży przywołuje użycie i przepych kojarzone z tą postacią. Monika Jakowczuk (Brygida), naśladująca w tyle sceny każdy ruch i gest Kordelii (Iwona Budner) rozmawiającej z podstarzałym Don Juanem na proscenium, przywołuje wszystkie - przeszłe i przyszłe - podboje uwodziciela z Sewilli. To ona też, kobieta zgwałcona przez Don Juana Marana (Janusz Stolarski) w pierwszej, pełnej dramatyzmu scenie-pantomimie spektaklu, złamie opory pobożnej Inez (Anna Radwan). Uwodziciel, rzucając wyzwanie Bogu, szerzy wszak deprawację. Wizjom sennym nowicjuszki, w których don Juan kopuluje z ksienią zakonu, towarzyszy pulsujący, zmysłowy, zdyszany rytm.

Muzyka jest zresztą jednym z bohaterów, a nie tylko tłem wydarzeń. Fragmenty Requiem Mozarta, w które wchodzą współczesne brzmienia kompozycji Bolesława Rawskiego, nie tylko uwypuklają wyrazistość scen, ale dopowiadają sensy. Przywołują Dzień Gniewu, ale też przebaczenie.

Dążenie do wymownego skrótu przejawia się w scenografii. Don Juan wiecznie do czegoś dąży lub przed czymś ucieka - ekwiwalentem tego stanu rzeczy staje się współczesny dworzec, z przeszklonymi przesuwanymi drzwiami i ławką. Tu Don Juana Tenorio (Szymon Kuśmider) spotyka zrozpaczona, lecz pełna godności Elwira (Ewa Kaim), by na własne oczy przekonać się o tym, co już przeczuwała.

Prywatna wojna z Bogiem przyjmuje w tym wątku najbardziej wyspekulowany i przewrotny charakter. W wyrafinowanym monologu o rozkoszy żądającej coraz to nowych podniet pobrzmiewa bardzo współczesne nienasycenie płynące z naskórkowego, pospiesznego pomysłu na życie. Balansowanie na niebezpiecznej granicy uwidacznia rozgrywana na wiszącym pomoście scena, w której Don Juan wypiera się wiary w cokolwiek... z wyjątkiem arytmetyki. Wykonywane kilka metrów nad ziemią ewolucje Sganarela (Krzysztof Globisz /Jacek Romanowski) budzą lęk o bezpieczeństwo aktora, przez co przerażenie sługi nihilizmem pana staje się bardziej namacalne, dotkliwsze.

Fiedora najwyraźniej nie interesuje bowiem Don Juan jako malowniczy awanturnik i uwodziciel. Don Juan to przede wszystkim niebezpieczny stan ducha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji