Artykuły

Swinarski w Katowicach

Dwanaście lat temu, w marcu 1999 roku, Muzeum Historii Katowic zaprosiło na wystawę "Konrad Swinarski - szkice i Katowice" - pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.

Towarzyszyła ona drugiej edycji festiwalu Interpretacje, poświęconego pracom reżyserów młodego pokolenia. Miała z nim ścisły związek, ponieważ główną nagrodą jest Laur Konrada, a jego nieformalnym patronem Konrad Swinarski, który sporą część swej młodości spędził w stolicy Górnego Śląska. Ponieważ pierwszy Laur Konrada Annie Augustynowicz wręczała Barbara Swinarska, dała się wkrótce namówić do przekazania Katowicom wielu pamiątek po sławnym mężu. Były to przede wszystkim jego szkice, projekty scenografii i kostiumów, obrazy, zdjęcia, pamiątki przeważnie, choć nie tylko, z lat pięćdziesiątych. Cały ten obfity zbiór trafił do rzeczonego muzeum, gdzie został opisany i skatalogowany, jak również uzupełniony zakupem kilku obrazów od osób prywatnych, a pokazany po raz pierwszy w salach secesyjnej kamienicy przy ulicy Szafranka 9. Wystawie towarzyszył katalog rejestrujący ponad sto pięćdziesiąt pozycji, opracowany przez Natalię Kruszynę i Katarzynę Gliwę.

Zebrani na otwarciu wystawy artyści zobaczyli, że prace Swinarskiego trafiły w dobre ręce, o czym drogą szeptaną rozeszła się wieść po całym środowisku, co miało ten skutek, że wielu przyjaciół i znajomych "Kondzia" dołożyło do zbiorów swoją cegiełkę. Zaczęły się one powiększać tak znacznie, że w Muzeum z definicji, czyli na co dzień, zajmującym się historią Katowic w najszerszym tego słowa znaczeniu powołano specjalną Pracownię Konrada Swinarskiego. Pani Maria Katarzyna Gliwa oddelegowana do pracy w owej komórce organizacyjnej, została Swinarskim zarażona. Zaczęła tak wnikliwe studia nad jego dziełami, że w dwa lata później opracowała Wybór recenzji ze spektakli Konrada Swinarskiego, ponad trzystustronicowy, bogato ilustrowany tom, który ukazał się nakładem Muzeum w 2001 roku, w ilości zaledwie trzystu egzemplarzy, co go skazywało na status białego kruka. Teatrologom, jeśli go tylko zdobędą, służy do dziś.

Katarzyna Gliwa nie tylko przyjmowała skrzętnie darowizny związane z pracą Konrada Swinarskiego. Starała się także je pozyskać od współpracowników; Ewa Starowieyska i Kazimierz Wiśniak znacznie zasilili zbiory Pracowni swoimi pracami powstałymi we współpracy z reżyserem, od Lidii i Jerzego Skarżyńskich także trafiło tu wiele projektów, a z teatrów udało się pożyczyć w depozyt lub odkupić niektóre kostiumy i rekwizyty. Na wystawie z roku 2007, wypełniającej całe górne piętro budynku, pokazano wiele kostiumów z "Dziadów" Mickiewicza, "Klątwy" i "Sędziów" Wyspiańskiego, nowo zdobyte projekty scenograficzne, szkice oraz egzemplarze reżyserskie i liczne pamiątki - medale, plakaty, zdjęcia prywatne.

Niedawno dostałam opasły tom Kronika Katowic wydany przez Muzeum w ubiegłym roku, gdzie pomieszczono zapis sesji "Swinarski dzisiaj" z października 2005 roku, zorganizowanej w trzydziestą rocznicę tragicznej śmierci reżysera. Można zatem przeczytać bardzo interesujący tekst szefowej Muzeum Starego Teatru, autorki ponad czterdziestu wystaw poświęconych artystom polskiego teatru, Anny Litak "Konrad Swinarski - inscenizacje teatralne w kontekście jego światopoglądowych i egzystencjalnych pytań". Autorka ze znakomitą znajomością zagadnienia omawia specyficzny sposób myślenia reżysera, ukształtowany przez pochodzenie. Matka byłą Niemką, zginęła z głodu w jednym z polskich obozów po wojnie, ojciec oficerem wojska polskiego, zmarłym przed wojną; związane jest z tym faktem szczególne doświadczenie bycia w dwóch kulturach, językach, co po wojnie przybierało formy oskarżeń, ostracyzmu, odrzucenia. Dla Niemców Swinarski był Polakiem, dla Polaków Niemcem, dla jednych komunistą, dla innych faszystą, stąd bycie w każdym z krajów łączyło się z poczuciem zdrady, cierpienia, wieloznaczności, a przynajmniej niejednoznaczności. Ta egzystencjalna właściwość osobowości nie pozwalała reżyserowi widzieć ani świata, ani ludzi jednowymiarowo, zatem i jego teatr był zawsze poszukiwaniem jedności w sprzecznościach. Poszukiwaniem złożonej, niejednoznacznej prawdy o ludziach, którą starał się odczytać z tekstu dramatycznego, nie przykrawając go do narzuconych z góry tez czy idei. Często powtarzał, że nie potrafi robić teatru poza swoim doświadczeniem. Starał się odczytać dany utwór najpełniej poprzez plan biografii autora, plan biografii własnej i aktorów, którzy potrafili wyrazić w swej grze osobisty stosunek do danego tematu. Dlatego przedstawienia, a także wielogodzinne próby Konrada Swinarskiego miały intensywność niemal samego życia, a aktorzy poczucie, że uczestniczą w bardzo ważnym, osobiście przeżywanym procesie twórczym. Także widzowie odbierali przedstawienia, jakby były doznaniem życia, i to bardzo osobistym.

Pełna dobrych emocji, by nie powiedzieć czułości, wobec Swinarskiego jest rozmowa Wojciecha Szulczyńskiego z Anną Polony o niezwykłej współpracy ze Swinarskim w Starym Teatrze, o tym, jak wiele mu zawdzięcza w sensie artystycznym i ludzkim. I w podobnym tonie utrzymane jest wspomnienie Szulczyńskiego, który poznał Swinarskiego jako student krakowskiej reżyserii, był jednym ze współautorów zapisu jego Dziadów, czyli uczestniczył w wielu próbach i spektaklach. Należy więc do zarażonych wielkością ich twórcy, czemu daje wnikliwe świadectwo.

Są to materiały ciekawe, zwłaszcza dziś, gdy w teatrze o tak skomplikowanej strukturze myślowej i wykonawczej chyba już nikt nie myśli. Lektura tekstów wygłoszonych na sesji przywodziła także myśli dość smutne, ponieważ w trzydziestą rocznicę śmierci Konrada Swinarskiego nie zauważyłam ani w prasie ogólnej, ani w specjalistycznej przypomnienia jego osoby, a zwłaszcza dorobku. A tu, w Katowicach staraniem "słabej" kobiety odbyła się sesja z sensem pomyślana i przez kompetentne osoby zrealizowana.

Pracownia imienia Konrada Swinarskiego staje się jednym z najważniejszych miejsc badania jego twórczości oraz propagowania pamięci o nim. Słowem, prace reżysera trafiły w dobre ręce; przybywa ich w sensie ilościowym, co cieszy, ale jeszcze ważniejsze, że dzięki troskliwej opiece i poczuciu misji ich opiekunki pamięć o Konradzie Swinarskim ma szanse wzbogacić się i przetrwać. Ponieważ z okazji pracy przy festiwalu Interpretacje udało mi się wiele lat temu namówić Barbarę Swinarskądo przekazania prac męża Muzeum Historii Katowic, myślę, że przyłożyłam rękę do słusznej sprawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji