Artykuły

Jak to było w Paryżu

Nie ufam zbytnio zapewnieniom po powrocie z zagranicznych występów naszych zespołów, którym w krają miewamy niekiedy to i owo do zarzucenia, że wszystko było dobrze, a sukcesy znaczne. Nie ufam również złośliwcom zapewniającym. że wszystko wypadło wręcz żenująco, a o sukcesie nie może być mowy.

I dlatego miłego rzecznika prasowego Teatru Wielkiego, p. Aleksandra Rowińskiego poprosiłem nie o te przetłumaczone (wiadomo... wybrane) głosy prasy francuskiej po niedawnych występach Teatru we Francji, kiedy to zaprezentowali widzom i recenzentom "Kniazia Igora" Borodina, lecz o komplet recenzji w oryginalnym brzmieniu.

Aż nie chciało się wierzyć: wszystkie dobre! Sporo oczywiście o samym Borodinie i o treści opery, nieco dywagacji w sensie: czym nas, ludzi Zachodu, raczy barbarzyński Wschód, ale - powtarzam - pochwały wręcz entuzjastyczne.

Wybieram z konieczności same rodzynki. "Kniaź Igor" w Wykonaniu Opery Warszawskiej piękny i wzruszający jak starożytna ikona", "...bardzo wielki spektakl, wielobarwny, lśniący, wybuchowy. Idący w parze z partyturą Borodina..." "Cóż za potok złota, purpury, brokateli!" "...wiele staranności dla przeniesienia nas w epokę rosyjskiego średniowiecza, kiedy jedynym budulcem było drewno..."

Wśród wokalistów na pierwszym miejscu Ewa Podleś "...ogromny, wręcz sensacyjny talent, który możemy podziwiać bez jakichkolwiek zastrzeżeń..." "...znakomity bas Andrzeja Saciuka..." "Teatr Wielki z Warszawy przyniósł ze sobą urzekający powiew świeżości płynący ze Wschodu..." "...kompetentna i pewna ręka Roberta Satanowskiego prowadziła spektakl w sposób barwny i zróżnicowany..."

O samym Borodinie niby nic nowego, a jednak jakże sympatycznie: "Cesarski rzeczywisty radca stanu, a jako zawód uboczny geniusz muzyczny". O śpiewających ogólnie:. "Głosy jakby specjalnie powołane dla wydobywania linii melodycznych dzieła Borodina".

Czyżby więc na nic nie narzekali? Owszem - na brak dokładniejszego streszczenia "orientującego w meandrach akcji..." Francuzi nie byliby sobą gdyby nie strzelili historycznej gafy: pod zdjęciem ukazującym rycerzy Putywla przed wyruszeniem na bój czytamy - "Papież błogosławi wyruszających na krucjatę". Ale to kącik humoru czytelny tylko dla nas... ludzi Wschodu.

A więc w sumie klęska czy sukces?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji