Artykuły

Teatr dla dzieci to poważna rzecz

Za co właściwie przyznali mu ten Order Uśmiechu, skoro w pracy zdarza mu się strasznie krzyczeć i kląć? Dlaczego dzieciom wiedza o tym, co to dziewica, nie jest niezbędna? Czy wystarczy wiedzieć, jak zrobić smoka na paradę? Pytania zadaje Marta Paluch, a odpowiada ADOLF WELTSCHEK

Mam dla Pana prezent. To będzie test.

- Cytryna? I mam ją zjeść?

Oczywiście. I jako kawaler Orderu Uśmiechu posłać mi potem szeroki uśmiech.

- Czy jestem jego godzien, tak? (zajada cytrynę)

Tequili niestety nie mam. O! Nawet się Pan nie skrzywił. Na wręczeniu orderu dostanie Pan całą szklankę soku z cytryny.

- A wie pani, że ostatnio ćwiczyłem picie soku z cytryny. Jest bardzo zdrowy na zgagę. Bo mimo że jest kwaśny, ma odczyn zasadowy.

Na kaca dobry?

- Może tego kaca pomińmy, bo o dzieciach rozmawiamy.

To prawda, że o nominacji dowiedział się Pan ostatni, z notatki agencyjnej?

- Tak było. Wiedziałem, że wcześniej Jacek Kuroń dostał. Ogromnie się ucieszyłem.

Papież też dostał.

- To naprawdę nobilitujące mnie towarzystwo. Cieszę się, że dzieci doceniły mnie i moich współpracowników. Ekipa, która trwa na posterunku naszego teatru, jest niezwykła. Są tu panie, które pracują po 40 lat! I dlatego robimy różne szalone rzeczy, łącznie z Paradą Smoków.

Tłumaczy Pan dzieciakom, co jadł smok i co to jest ta dziewica?

- Kieruję się zdrowym rozsądkiem. Nie wydaje mi się, że najważniejszą sprawą w ich życiu jest...

...kwestia posiłku smoka?

- Otóż to. Najważniejsze, by wyposażyć dzieci w odpowiednią ilość fantazji i wyobraźni. Bo to zdecyduje, czy potem będą marzyć o wielkich celach, odkryciach. U nas w teatrze dzieci dostają dużo bodźców, by ta wyobraźnia mogła kiełkować. Nie sądzę, żeby wyjaśnianie kwestii dziewic w tym pomogło.

Myślę, że one i tak wiedzą.

- Może, niech sobie wiedzą, ale nie ode mnie. Ja chcę w nich przez nasze spektakle zaszczepić determinację i wiarę w siebie. Również w to, że warto być dobrym i robić dobre rzeczy. Po to, żeby mogły potem spokojnie wejść w wilczy świat dorosłych.

Z dziećmi jest Pan poważny, czy bez przerwy żartuje?

- Ja w ogóle jestem dość poważnym facetem... jeśli chodzi o poważne rzeczy. A robienie teatru jest niezwykle poważną rzeczą, tak samo dla dorosłych jak dla dzieci.

Nie ma śmichów-chichów?

- Mogą być, ale trzeba to robić śmiertelnie poważnie. Z pełną odpowiedzialnością.

Dzieciaki na jakiejś głupocie Pana przyłapały?

- To by trzeba dzieciaki zapytać. Choć wydaje mi się, że żaden mnie publicznie nie skompromitował. To znaczy nie wstydzę się tego, co robię, a robię to, co myślę. Więc na razie powodu nie ma. Choć mam świadomość, że dzieci są bardzo przenikliwe. Potrafią w dość bezpośredni, bezkompromisowy sposób manifestować swoje niezadowolenie. Na szczęście nam na spektaklach zdarza się to bardzo rzadko.

Podpowiadają bohaterom?

- Rozwijają bajki po swojemu. Zdarzało się, że opowiadały np. co zrobiłyby z wilkiem z bajki o Czerwonym Kapturku.

Czyli to, co go spotkało, to jeszcze pikuś?

- Na to wychodzi. Ale na tym przykładzie widać, jak pobudzana jest ich wyobraźnia.

A Kapturka im żal?

- Ostatnio najwięcej emocji budzą postaci Calineczki oraz dziewczynki - przyjaciółki Wielkomiluda. To taki duży, niezgrabny brzydal z naszego spektaklu. Widzę, że na widowni dzieci drżą o losy małych dziewczynek - laleczek w świecie olbrzymów.

Krzyczą, płaczą?

- Wszystko robią. Jeśli wciągną się w historię, próbują ingerować w przebieg akcji. Krzyczą "uważaj!" albo wyrażają dezaprobatę wobec złych bohaterów.

Na przykład?

- Nie będę tu używał słów...

... powszechnie uznanych za obraźliwe?

- Zdecydowanych.

Ja sama chciałam na spektaklu schować pod fotelem królewnę Śnieżkę.

- Bo natura nas tak zakodowała, że bronimy słabszych. Mamy naturalne pokłady dobra.

A nadal strasznie Pan krzyczy i klnie w pracy?

- Tylko od święta. Gdy nie mogę zrozumieć irracjonalnych zachowań. Każdemu daję prawo do trzech błędów. Ale gdy sytuacja się powtarza po raz czwarty, wyzwalają się we mnie pokłady... niecodziennej energii. I wtedy rzeczywiście potrafię być straszny.

Z orderem już wyzwalać Panu nie wypada.

- Ależ ja w stosunku do dzieci mam niewyczerpaną cierpliwość. Tylko dla dorosłych ta granica istnieje.

___

ADOLF WELTSCHEK, SZEF TEATRU GROTESKA W KRAKOWIE

Świeżo upieczony kawaler Orderu Uśmiechu. Zostanie nim odznaczony na wniosek młodych podopiecznych świetlicy środowiskowej TPD Chatka Puchatka. Absolwent reżyserii krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, był też aktorem teatru STU w Krakowie. Od 1998 r. jest dyrektorem teatru Groteska, który wystawia głównie lalkowe adaptacje bajek i baśni dla dzieci i młodzieży. Na deskach teatru odbywa się także Festiwal Małych Form Teatralnych. Adolf Weltschek jest również pomysłodawcą wielkiego widowiska - corocznej Parady Smoków w Krakowie oraz Reality Shopka Szoł - przedstawienia kabaretowego z udziałem polityków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji