Artykuły

Gdańsk. Premiera "Nie-Boskiej komedii" w Wybrzeżu

W niedzielę na Dużej Scenie teatru Wybrzeże w Gdańsku odbędzie się premiera "Nie-Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego. Przedstawienie reżyseruje Adam Nalepa.

Z Adamem Nalepą rozmawia Jarosław Zalesiński

"Nie-Boska" w polskich teatrach grana jest teraz sporadycznie. Dlaczego?

- Sam wieszcz powiedział, że jego dzieło bardzo trudno jest wystawiać. Nie napisał sztuki dla teatru, tylko do czytania przy kominku. I to się potwierdza.

Może powodem jest też to, że wielkie społeczne rewolucje zbankrutowały. Po co więc wracać do "Nie-Boskiej"?

- Bo jest w niej wiele innych tematów.

To, o czym mówi "Nie-Boska", tkwi w nas także dzisiaj. Pytania o dom, ojczyznę, o pochodzenie. Zdradzę, że dodaliśmy pewne teksty, ale także Zygmunta Krasińskiego. Na przykład z "Podziemi weneckich" pochodzi wspaniała scena, kiedy Henryk wędruje tak naprawdę przez piekło z Dantem. To również mamy w sobie. Świat zrobił się tak szybki, nikt nie zwraca na nikogo uwagi, każdy gdzieś goni.

Kiedy Pankracy mówi w "Nie-Boskiej", że stworzą teraz człowieka całkowicie od nowa, mówi jak człowiek nowoczesny, a nie tylko rewolucjonista.

- Absolutnie. To mnie zafascynowało, kiedy po raz pierwszy pół roku temu przeczytałem "Nie-Boską komedię"...

Jak to po raz pierwszy? Wagarował Pan w szkole?

- W Niemczech, gdzie się wychowałem, poznawałem w szkole Goethego i Schillera. Przeczytałem teraz "Nie-Boską" po raz pierwszy i zafascynowało mnie, że Henryk, główny bohater, stał się dzisiaj trochę antybohaterem, broniącym jakiegoś zrujnowanego porządku.

A Pankracy stałby się bohaterem pozytywnym?

- U Krasińskiego jest oczywiście od początku obsadzony negatywnie, jako przechrzta i burzyciel świata. Ale, jak pan zauważył, idea, że trzeba zawsze pójść krok dalej, że trzeba stwarzać coś nowego, pozwalając upaść czemuś, co chyli się ku upadkowi, jest naszym dzisiejszym sposobem myślenia.

Dla Pankracego ma Pan więcej sympatii niż dla Henryka?

- To mnie nawet trochę przeraziło. Ale przede wszystkim stwierdziłem, że to tekst bardzo aktualny i o nas. Tylko nie wiedziałem jeszcze, jak to ugryźć. Zacząłem się zastanawiać, czy nie pokazać tych dwóch ludzi jako postacie bardzo do siebie podobne.

?

- Ekstremalnie inne w swoich wypowiedziach i w stawianych celach, ale bardzo podobne w tym, jak te cele realizują.

Niszcząc wokół siebie innych ludzi? Henryk zniszczył nie tylko swój dom, także obrońców okopów Świętej Trójcy poprowadził do klęski.

- A jego śmierć w finale jest prześmieszna. Kiczowata, niepotrzebna. Henryk rzuca się ze skały, otwierają się niebiosa i w różowej chmurce pojawia się jakieś zbawienie. Jak to odczytać dzisiaj?

W kluczu religijnym.

- Wie pan, premiera początkowo planowana była przed wyborami. I okazało się, że konflikt Henryka i Pankracego zaczynał brzmieć politycznie, jakby była mowa o dwóch zderzających się ze sobą partiach.

Okopy Świętej Trójcy jako Krakowskie Przedmieście...

- Tego właśnie chciałem uniknąć. Gdzieś to pobrzmiewa, ale uważam, obserwując teraz Polskę, że chodzi w tym wszystkim o szerszy wymiar religijności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji