Artykuły

- Nie ma trudnej publiczności. Ona po prostu albo jest, albo jej nie ma. Jeżeli ludzie przychodzą do teatru i wychodzą usatysfakcjonowani po kolejnych premierach, to jest fantastycznie - rozmowa z jubilatem PIOTREM MACHALICĄ, dyrektorem częstochowskiej sceny.

Dyrektor artystyczny częstochowskiego teatru, Piotr Machalica, w ubiegłym tygodniu obchodził w naszym mieście jubileusz 30-lecia pracy artystycznej. Znany aktor teatralny i filmowy z Częstochową związany jest od ponad 5 lat.

Beata Marciniak: Jak ocenia pan częstochowską publiczność i aktorów?

Piotr Machalica: Udało nam się przywrócić widzów do naszego teatru. A zatem te pięć i pół sezonu nie było stracone. Nie ma trudnej publiczności. Ona po prostu albo jest, albo jej nie ma. Jeżeli ludzie przychodzą do teatru i wychodzą usatysfakcjonowani po kolejnych premierach, to jest fantastycznie. Natomiast częstochowski teatr tworzy bardzo zawodowy zespół. Praca tutaj to moja kolejna przygoda.

Jaki repertuar chce pan pokazywać w Częstochowie?

- To jedyny teatr w mieście, więc musi zaspokoić różnorodną widownię. Dlatego - choć często ciągnie nas w stronę repertuaru trudnego - nie omijamy ani farsy, ani komedii, ani bajki. Ludzie przychodzą do nas, aby się wzruszyć i pośmiać. Ale wzruszenia i emocje zależą od tego, co im zaoferujemy: jaki to będzie materiał literacki, kto go wyreżyseruje i czy uda się reżyserowi "wyczarować" aktorów.

Czy teatr w Częstochowie powinien opierać się na własnym repertuarze czy na tak zwanych gościnnych występach?

- Jedno nie wyklucza drugiego. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji, rzecz jasna. Bazujemy, oczywiście na własnych produkcjach z naszymi aktorami. Ale zdarza się, że zapraszamy kogoś do współpracy. I to zarówno uznanych już aktorów, jak i bardzo młodych. Prowadzimy także szeroko zakrojony impresariat. Wymieniamy się repertuarowo z innymi ośrodkami, ale też, podczas festiwalu "Przez dotyk", pokazujemy sztuki, których sami - z różnych powodów - byśmy nie wyprodukowali.

Na dużym ekranie grywa pan w telenowelach. Obecnie można pana zobaczyć w serialu "Prosto w serce", wcześniej w "Złotopolskich" oraz w serialu "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy". Czy będą kolejne role filmowe i jakie?

- Pracy zawodowej mam bardzo dużo, przynosi mi ona ogromną satysfakcję. Natomiast jeżdżenie trasą DK1, gdzie ciągle są jakieś remonty, jest męczące. Dlatego w tym sezonie nie zamierzam angażować się w kolejne produkcje. Zresztą teraz wszystko zależy od czasu. Kiedyś miałem sporo propozycji filmowych, ale byłem młodym człowiekiem i aktorem. Teraz rzadko robi się filmy poważne. Królują romantyczne komedie lub obyczajowe błahostki. Na razie żaden z producentów nie widzi mnie w żadnej z tych ról i nie jest mi jakoś specjalnie żal z tego powodu.

Ile spektakli wystawianych jest w Częstochowie w sezonie?

- Ilość premier zależy od budżetu. Staramy się produkować w sezonie od pięciu do ośmiu nowych tytułów. A gramy rzeczywiście bardzo dużo: w okolicach trzystu pięćdziesięciu przedstawień w ciągu dziesięciu miesięcy. Do tego dochodzą jeszcze akcje edukacyjne, warsztaty teatralne dla młodzieży, salony poezji. Musimy być niezwykle żywotni aby utrzymać się na powierzchni finansowej, ale też i chcemy być niezwykle żywotni, aby utrwalać się w świadomości mieszkańców Częstochowy. Słowem - naprawdę mamy co robić.

***

Piotr Machalica jest osiemnastym dyrektorem częstochowskiego teatru.

Teatr Miejski Rozmaitości powstał w 1927 r. za zgodą władz miejskich w sali Reduty przy ul. Strażackiej 8. Jego dyrektorem został aktor Jan Otrembski.

W 1931 roku Teatr Miejski Kameralny przeniósł się do nowej siedziby przy ul. Kilińskiego 15. Od 1938 do 1956 roku funkcjonował jako Teatr Miejski. Potem otrzymał imię A. Mickiewicza. W latach 1979-1984 roku budynek przy ul. Kilińskiego przeszedł modernizację.

W 1994 r. dyrektorem naczelnym i artystycznym teatru został Henryk Talar, w 1997 r. Marek Perepeczko, w 2003 r. Katarzyna Deszcz, natomiast od 2006 r. dyrektorem naczelnym jest Robert Dorosławski, a artystycznym Piotr Machalica.