Artykuły

Olsztyn. Krystyna Tkacz śpiewa Brechta

Krystyna Tkacz wystąpi w Olsztynie z recitalem pieśni Brechta w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w piątek o godz. 17. Wstęp Wolny.

Wieki nie było pani w Olsztynie...

- Skoro pani mnie nie pamięta, więc musi być pani bardzo młoda! Byłam rzeczywiście wiele lat temu, ale wspominam te częste przyjazdy bardzo gorąco. Olsztyn zupełnie nieźle znałam. Pamiętam, że podobała mi się starówka, na której były sklepy z antykami. Interesują mnie rzeczy z historią, więc zwracałam na nie uwagę. Dzisiaj też macie takie sklepy?

Niestety, na starówce ich niewiele...

- Bo pewnie zastąpiły je banki i apteki! Wszystkie miasta zostały opanowane przez te instytucje. Olsztyn nie wyszedł z szeregu. Szkoda. Nie zmienia to jednak faktu, że chętnie tu wrócę.

Bo stara miłość nie rdzewieje.

- Jak przyjeżdża się do pracy, to trzeba pracować. Nie myśli się o starówce, jeziorach, plaży... To przykre, ale muszę uważać na głos. Upał albo mróz nie są moimi przyjaciółmi. Jeśli wieczorem mam koncert, wcześniej nie mogę oddychać pełną piersią. Pracuję głosem, więc nie biegam na plażę, bo podświadomość grozi mi zawsze palcem. Zawód aktora ma też to do siebie, że zabiera człowieka z życia osobistego. To dyspozycyjność, dyscyplina... Przyjadę z pianistką z Warszawy, więc zaraz czeka mnie próba, a po niej recital. Później będzie trzeba wrócić do domu. Ale może ktoś sobie o mnie przypomni, może ktoś pomyśli: rzeczywiście, jest jeszcze ta nasza Krystyna Tkacz! Kto wie, może przyjadę innym razem, może z większym koncertem do Olsztyna? Kto wie, może właśnie wtedy będę miała więcej czasu dla siebie?

Czyli jest pani jak "kobieta pracująca".

- Żadnej pracy się nie boję. Dużo się dzieje w moim zawodowym życiu, ale nie potrafiłabym inaczej żyć. Oprócz cieni jest też dużo blasków... Ktoś nawet powiedział, że aktorstwo jest jak narkotyk.

Czuje się pani uzależniona?

- Aż tak źle ze mną nie jest! Trzymam się w pionie, więc odtruwanie nie jest mi potrzebne. Mam poczucie humoru, a to ważne w życiu. Zwłaszcza, gdy ma się mało czasu dla siebie. Grafik mam tak wypełniony, że aż trudno mi wszystkie zajęcia wymienić jednym tchem. W pierwszej kolejności wymienię spektakl "Boska" realizowany w Teatrze Polonia. Na scenie występuję z Krystyną Jandą, Maciejem Stuhrem i Wiktorem Zborowskim. O tej sztuce dużo ostatnio się mówi, bo niedawno była pokazywana na żywo w telewizji. Osiągnęła oglądalność większą niż mecze piłki nożnej! Przywaliła między oczy różnym decydentom, którzy twierdzą, że kultura nie jest Polakom potrzebna. A ludzie potrzebują jej w tej samej mierze, a nawet w jeszcze większej, co sportu! Teatr ma więc taką samą popularność jak seriale i programy pokazujące gwiazdy jeżdżące na lodzie. Uszczęśliwiło mnie więc kolosalne zwycięstwo kultury wysokiej nad kulturą masową.

Ale seriale też nie są pani obce...

- Właśnie we wtorek zakończyłam pracę z serialem "Plebania". Ten tytuł zdjęto z ramówki, więc tego dnia mieliśmy ostatni dzień zdjęciowy. Nie wiem dlaczego "Plebania" zniknie z ekranu, bo oglądalność była ogromna! Ale nie mnie oceniać... Na razie myślę o Olsztynie.

Czyli dużo się działo, gdy pani tu przyjeżdżała.

- Kiedy grałam w Teatrze Współczesnym, przyjeżdżaliśmy do Olsztyna prawie z każdym przedstawieniem. Olsztyn był też jedną z pierwszych scen, które propagowały piosenkę aktorską. Pamiętam, że prawie co roku odbywały się w Jaraczu koncerty "Piosenka w teatrze". Raz nawet cały koncert z festiwalu opolskiego przyjechał na Warmię. Wszyscy przyjechaliśmy autokarem i występowaliśmy przez trzy dni...

Teraz w naszym teatrze piosenki mniej...

- To jest przykre i smutne. Kiedyś było inaczej i może właśnie dlatego tak uwielbiałam Olsztyn? Wtedy na scenie w Olsztynie występowała Kotulanka, Pakulnis i inne uznane aktorki. Gali muzycznych było wiele. Były w Olsztynie, a potem jeździły do Wrocławia na Przegląd Piosenki Aktorskiej. Kiedyś byłam też gościem na zamku i występowałam podczas "Śpiewajmy poezję". Potem do Olsztyna przyjeżdżać przestałam...

Aż w końcu ściągnął panią Bertolt Brecht.

- Będę w Olsztynie, bo poprosił mnie o to mój przyjaciel Wojtek Brojer, który napisał książkę "Marian Bogusz - Opera za trzy grosze - Bertolt Brecht". Zaśpiewam więc Brechta, którego wieki nie śpiewałam - właśnie dla Wojtka i dla wspólnych znajomych. W Olsztynie poznałam szalenie dużo ludzi, których teraz znowu zobaczę. Bardzo się cieszę z tego spotkania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji