Artykuły

Piotr Klimek - muzyczny czarodziej

- Misją teatru dla dzieci jest rozbudzanie wyobraźni - mówi PIOTR KLIMEK, kompozytor, którego muzyka podbija polskie teatry lalkowe i dla dzieci. - Nigdzie indziej twórczość kompozytora nie jest odbierana tak intensywnie, impulsywnie i emocjonalnie, jak w teatrze dziecięcym.

Niedawno dostał nagrodę za najlepszą muzykę i piosenkę na 25. Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu. Hitem na rynku płytowym jest album "Piosenki do grania na nosie", na którym znalazły się utwory z przedstawień (m.in. "Pippi Pończoszanka" w szczecińskiej Pleciudze, "Pinokio" w łódzkim Pinokiu) powstałe we współpracy z Konradem Dworakowskim (reżyser, autor tekstów). Wkrótce zabrzmią na koncercie w radiowej "Trójce".

ROZMOWA Z Piotrem Klimkiem

Ewa Podgajna: Jaka jest rola muzyki w teatrze dla dzieci? Piotr Klimek: Muzyka w teatrze ma pomóc w opowiedzeniu historii, a ponieważ jest najbardziej abstrakcyjnym elementem tej opowieści, powoduje, że wyobraźnia dziecka zaczyna działać najmocniej. Jeżeli możemy mówić o jakiejś misji teatru dla dzieci, to jego główną funkcją jest rozbudzanie wyobraźni. Tego nam nie załatwi kino. W teatrze kompozytor jest jednym z twórców dzieła, musi się podporządkować treści przedstawienia. Podstawą kręgosłupa moralnego twórcy, a kompozytora w szczególności, powinna być cecha niemodnie nazywana pokorą.

Widz nie idzie na Klimka, tylko na pewną opowieść. Zaczynamy pracę z reżyserem od szukania odpowiedniego języka, który najbardziej będzie jej służył. A spektrum jest szerokie. Raz jest odpowiednia barokowa muzyka na instrumentach z epoki, raz pasuje Rammstein. Satysfakcja potrafi być równie mocna, jeżeli widzę dzieci wtopione w opowieść na scenie, które nie zdają sobie sprawy, że muzyka im w tym pomaga, jak i wtedy, kiedy wychodząc z teatru śpiewają refren piosenki. W spektaklu w Łodzi była taka piosenka, że trzeba uważać na mieście w nocy, bo można zniknąć jak kamfora. Czterolatki wychodzą śpiewając , jak kamfora". Nie znają słowa, pytają rodziców:, A co to jest kamfora?'. Czasami trzeba zbudować klimat, czasami hit, żeby po przedstawieniu zakotwiczyć

coś dzieciom w głowach. Nigdzie indziej twórczość kompozytora nie jest odbierana tak intensywnie, impulsywnie i emocjonalnie, jak w teatrze dziecięcym.

Stworzyli panowie z reżyserem Konradem Dworakowskim, dyrektorem Teatru Lalki i Aktora Pinokio w Łodzi, znakomity duet.

- Jesteśmy w podobnym wieku. Mamy podobny background kulturowy. Wspólne podejście do teatru dziecięcego i lalek - niebawienia się z dziećmi w teatrzyk dla dzieci. One czują się świetnie, kiedy są traktowane poważnie, postawione na zupełnie innym poziomie dyskusji, dowartościowane. W kinie wytwórnia Pixar wprowadziła bajki typu "Shrek", na które dzieci przychodzą z dorosłymi i każdy odbiera swoją warstwę komunikatu. To nie jest kino familijne, bo kino familijne to jest jedna historia opowiedziana do wszystkich, wszyscy się trzymają za ręce i rozumieją to samo. "Pippi Pończoszanka" to był moment, w którym zaczęliśmy konstruować właśnie taki teatr wielowarstwowy. Potem powstał szereg spektakli, w których jeszcze bardziej to eksplorowaliśmy, np. "Pinokio" jest o czymś innym dla dorosłych, a o czym innym dla dzieci.

Czym dla pana - jako osoby prywatnej - jest muzyka?

- Prostym środkiem komunikacji i wielkim dowodem na istnienie czegoś więcej niż świat materialny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji