Artykuły

Janusz Warmiński - wspomnienie w 15. rocznicę śmierci (30.09.1922 - 02.11.1996)

Piętnaście lat temu zakończył ziemską wędrówkę Janusz Warmiński. Przez 42 lata kierował stołecznym Teatrem Ateneum. Był znakomitym dyrektorem i wybitnym reżyserem. Potrafił skupić wokół siebie wielkie indywidualności aktorskie i utalentowaną młodzież. Powierzał jej odpowiedzialne zadania. W Jego teatrze wyrośli na wybitnych artystów. Jego teatr reprezentował wysoki poziom artystyczny i nigdy nie świecił pustkami. Każde przedstawienie to sukces. Większość sztuk współczesnych reżyserował sam. Dramaturgia współczesna była Jego domeną. Czuł się w niej najlepiej, choć nie stronił od klasyki.

W Jego teatrze reżyserowali Andrzej Wajda, Konrad Swinarski, Kazimierz Dejmek, Jacek Woszczerowicz, Jan Świderski, Bohdan Korzeniewski, Maciej Prus i Jerzy Grzegorzewski. A na scenie: Antonina Gordon-Górecka, Aleksandra Śląska, Halina Drohocka, Mirosława Dubrawska, Ewa Wiśniewska, Alfreda Sarnawska, Hanna Skarżanka, Anna Seniuk, Krystyna Borowicz, Joanna Jędryka, Zofia Kucówna, Jacek Woszczerowicz, Jan Świderski, Jerzy Śliwiński, Jerzy Kamas, Gustaw Holoubek, Władysław Staszewski, Ryszard Kierczyński, Stanisław Libner, Witold Kałuski, Władysław Sheybal, Marian Rułka, Andrzej Seweryn, Roman Wilhelmi, Czesław Wołłejko, Leonard Pietraszak i Marian Kociniak.

Tu wyrósł na wytrawnego reżysera Zdzisław Tobiasz. Tu pierwsze sukcesy aktorskie odnosili Elżbieta Kępińska i Władysław Kowalski. Tu Warszawa oglądała na scenie Zbigniewa Cybulskiego w głośnej sztuce "Dwoje na huśtawce" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wszystkie przedstawienia Janusza Warmińskiego zachowywały klasę i smak artystyczny. Szybko nawiązywał kontakt z aktorem. Świetnie operował większymi grupami na scenie. Teatr był Jego pasją, drugim domem. Od rana do nocy przebywał w Nim, czuwał nad wszystkim. Dwukrotnie grałem u Niego gościnnie. W "Maturzystach" Zdzisława Skowrońskiego i w "Dziwaku" Nazima Hikmeta. Dwukrotnie chciał, abym został u niego na stałe w zespole i dwukrotnie wahałem się. Byłem młody i naiwny. Potem żałowałem.

W tym czasie poznałem Go bliżej. Nazywano Go "Chińczykiem". Małomówny, zamknięty w sobie, często milczący i uśmiechający się tajemniczo. Trudno było wyczytać z Jego twarzy, co myśli. Sprawiał wrażenie człowieka słabego i nieśmiałego. Były to jednak pozory. Kiedy trzeba było podjąć ważną decyzję, bez wahania podejmował ją. W trudnych chwilach zawsze można było na Niego liczyć. Tak było chociażby w czasie stanu wojennego, kiedy rozmawiał twardo z władzami o internowanych. Kiedy Kazimierza Dejmka pozbawiono Teatru Narodowego, przygarnął go do siebie wraz z aktorami, którzy na znak protestu odeszli z Narodowego. Działał w wielu ważnych sprawach. Podpisywał liczne apele do władz, upominając się o sprawy teatru i aktorów.

Budził szacunek i podziw w środowisku. Czasem zawiść. W stosunkach międzyludzkich kierował się dyplomacją. Ta umiejętność bardzo Mu się przydała, kiedy został prezesem Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI przy UNESCO. Od 1985 roku był honorowym prezesem. Uczestniczył w wielu międzynarodowych kongresach.

Przystojny, elegancki, zawsze świetnie ubrany i znakomicie wychowany.

Urodził się w Warszawie 30 września 1922 roku. Należał do pokolenia, któremu wojna zniszczyła młodość. Zapowiadał się na niezłego sportowca. Uprawiał różne dyscypliny sportowe. W rzucie dyskiem i i pchnięciu kulą zdobył mistrzostwo szkół warszawskich. Miał wiele pasji i zainteresowań. Studiował prawo. Znał kilka języków obcych. Zamierzał pracować w dyplomacji. Zwyciężył jednak teatr, który pokochał obłędną miłością. Poświęcił mu się bez reszty. W czasie okupacji studiował aktorstwo w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej (PIST). Działał w ruchu oporu. Walczył w zgrupowaniu "Kampinos". Jako dowódca plutonu brał udział w walce o lotnisko, a jesienią 1944 roku szkolił młodych AK-owców w rejonie Zakopanego.

Po wojnie zdał egzamin eksternistyczny. Zaczynał jako aktor w Poznaniu. Grywał przeważnie role amantów. Z Poznania przeniósł się do Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. Potem pracował z Kazimierzem Dejmkiem w Teatrze Nowym jako reżyser i dramaturg. Aktorstwo nie było Jego najmocniejszą stroną. Widziałem go kilkakrotnie na scenie w latach 40., kiedy przyjeżdżał do leżącej w gruzach Warszawy na gościnne występy z Teatrem Wojska Polskiego.

O ile jako aktor nie odnosił sukcesów, to jako dyrektor i reżyser sprawdził się znakomicie. Osiągnął najwyższe uznanie i sławę. Jego przedstawienia weszły na stałe do historii polskiego teatru. Najwybitniejsze z nich to "Śmierć komiwojażera" Artura Millera, "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa z genialną rolą Oli Śląskiej jako Blanche (prywatnie Jego żony), "Więźniowie z Altony" J.P. Sartre?a, "Biesy" w adaptacji Camusa wg Dostojewskiego, "Kuchnia" Wekslera i "Bal manekinów" Brunona Jasieńskiego.

Ponadto "Biografia" Maksa Frischa, "Cena" Artura Millera, "Wszystko w ogrodzie" Albeego i "Panna Tutli Putli" ze znakomitą Anną Seniuk. Jedną z najwcześniejszych i znakomitych Jego realizacji był "Neapol, miasto milionerów" z wielkimi rolami Antoniny Gordon-Góreckiej i Stefana Śródki. Rok przed śmiercią zrealizował sztukę Harwooda "Za i przeciw".

To On uruchomił drugą, a potem trzecią scenę w Teatrze Ateneum. Dzięki Januszowi Warmińskiemu narodził się pomysł Konkursu Debiutu Dramatycznego, który dawał wyróżnionym twórcom możliwość zaistnienia na deskach Teatru Ateneum.

Po stracie żony, wielkiej aktorki Aleksandry Śląskiej, załamał się kompletnie. Zaczął gasnąć. Czuł się samotny i opuszczony. Do ostatniej chwili wspierał Go i był przy Nim Henryk Łapiński.

Janusz Warmiński odszedł 2 listopada 1996 roku. Pochowano Go na Starych Powązkach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji