W kurniku
Kurnik stoi na ruinach pałacu, gdzieś w pałacowo- (to przeszłość) -kurnikowej (to teraźniejszość), swojskiej krainie. Kiedyś były tu gracowane alejki, po których chodziły wolno złote bażanty, na posągach w parku siadywała papuga.
Dziś na grzędach w kurniku królują indyczki, kaczki i ambitna kwoka, która chciałaby wychować syna, kurczaka Czupurka, na bażanta, bo coś jej szumi w głowie, że bażant to było coś!
Tylko stara papuga gnieździ się jeszcze, zdziczała, w ruinach pałacu, tylko równie stary wyżeł pointer, zamieniony w podwórzowego Burka - pamiętają przeszłość. Z tej przeszłości pochodzi jeszcze podrzutek Przybłęda, którą w kurniku wychowała kwoka na służącą, a okaże się oczywiście, że podrzutek-odmieniec to samiczka bażancia, i że w genach przechowała rasę i klasę. O co bez skutków zabiegają plebejskie ptaki z grzędy w kurniku.
Ot, bajeczka. Jak z La Fontaine'a. Z morałem, urocza, niby dla dzieci - a dla wszystkich.
"Czupurek" Benedykta Hertza, utwór teatralny wierszem z lat dwudziestych - grywali w nim i Jaracz i Osterwa - przypomniany brawurowo przez zespół Teatru Nowego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w Królewskim Teatrze na Wyspie w Łazienkach. Przedstawienie w dawnym, najlepszym stylu Pana Adamowym: dowcipne, kolorowe, lekkie, relaksujące, satysfakcjonujące estetycznie i z głębszym znaczeniem, a jakże. Aktualne i zaktualizowane, w sam raz na nasze współczesne, często niemal kurnikowe rozhowory i maniery, polityczne i każde inne.
Kiedy w kurniku pojawi się cudem ocalały, przechowany w kniei Bażant Złocisty, ptak z ptaków, nie hołota, to cały kurnik rzuci się do podlizów i konkurów, cały będzie udawał, że jest stadem szlachetnym...
Bajeczka jak bajeczka, musi mieć i ma happy end. Ale co zostało pokazane, powiedziane i wyśpiewane - starczy za powód do refleksji. I zabawy, po równo jednego i drugiego.
Hanuszkiewicz wystawił to jak musical, pożenił style, pomieszał czasy, wyczulił na współczesność, i wyszła śpiewogra ciepło-zjadliwa, prześliczna, która jest jednocześnie miłą bajką dla najprawdziwszych dzieci (nie przestając cieszyć dorosłych).
Komplementy należą się niemal wszystkim - scenografowi (Mariusz Chwedczuk), twórcy kostiumów - znakomite!!! (Waldemar Zawodziński), choreografce (Irina Nowakowska) i muzykowi (Andrzej Żylis), autorowi tekstów piosenek (Feliks Forbert-Kaniewski) i aktorom: Robertowi Rozmusowi, Robertowi Tonderze, Sławomirowi Packowi, Julianowi Mere, Edycie Jungowskiej, Magdalenie Cwenównie, Beacie Bandurskiej, Mirosławie Nyckowskiej, Annie Wojton i tak dalej, do końca listy obsadowej. Kilka ról to majstersztyki, na przykład Kogut Tondery - wypracowana maska dętej, ptasiej próżności, wydającej z siebie wyłącznie kukurykuuuu; na przykład Wyżeł pięknie śpiewającego Juliana Mere, na przykład Przybłęda lirycznej i ślicznej Edyty Jungowskiej, na przykład chytreńka Kaczka Bandurskiej czy zdystansowany do wszystkiego Bażant Rozmusa, czy Indyczka Joanny Kurowskiej, czy Sroka Cwenówny, czy Papuga Małgorzaty Drozd...
W plenerze, na tle zachodu słońca i Pałacu na Wodzie, w bajkowej naprawdę scenerii - bajka o kurniku. Pójdźcie i zobaczcie. Grają w lipcu codziennie. A Hanuszkiewicz, nawiasem, przygotowuje dla tej królewskiej sceny jeszcze jedną letnią premierę - "Bakakaj" Gombrowicza.
CZUPUREK. Przedstawienie, które warto rekomendować. Do oglądania w lipcu w warszawskich Łazienkach, w Teatrze na Wyspie, zwanym - słusznie - Królewskim. Spektakl wyreżyserowany przez Adama Hanuszkiewicza, a zagrany przez aktorów Teatru Nowego to bajka zwierzęca Benedykta Hertza z lat 20. Drugiej Rzeczypospolitej. Pasuje dziś jak ulał do Trzeciej. Jest dla dzieci i dorosłych a dzieje się w kurniku. Ten "Czupurek" to musical, ze śpiewami, tańcami, specjalnymi "numerami". Naprawdę bawi!