Artykuły

Co bym zrobił, gdybym był prezydentem Łodzi?

Dziś więcej energii trzeba strawić na zajmowaniu się "księgowością" niż na podnoszenie atrakcyjności i poziomu wydarzeń kulturalnych, bo tego wymagają przepisy. Uproszczenie przerażająco absurdalnie pokręconych biurokratycznych formuł jest koniecznie, jeśli chce się utrzymywać wzrost kultury - mówi Marcin Brzozowski, aktor, reżyser, pedagog, wykładowca na PWSFTviT w Łodzi, twórca Teatru Szwalnia.

Na początku muszę zaznaczyć, że nie czuję się odpowiednim kandydatem do piastowania funkcji prezydenta miasta. Może dlatego moja odpowiedź nie będzie miarodajna. Poza tym, z tego co mi wiadomo, największym problemem w przypadku piastowania tego urzędu, są ograniczenia prawne. Gdybym jednak był prezydentem, zająłbym się uporządkowaniem systemu promocji i dofinansowywania instytucji i ośrodków kultury, które nie są instytucjami miejskimi i nie korzystają z systemowych dotacji, ale współpracują z miastem i mają duży wkład w tworzenie kultury w Łodzi. Mówię to oczywiście z pozycji założyciela Teatru Szwalnia, mając za sobą kilka lat doświadczeń we współpracy z miastem, ale jest to teren, na którym jeszcze bardzo wiele można zrobić, zmienić na lepsze. Warto zadbać o jasne i przejrzyste zasady współpracy z instytucjami pozarządowymi. Dziś więcej energii trzeba strawić na zajmowaniu się "księgowością" niż na podnoszenie atrakcyjności i poziomu wydarzeń kulturalnych, bo tego wymagają przepisy. Uproszczenie przerażająco absurdalnie pokręconych biurokratycznych formuł jest koniecznie, jeśli chce się utrzymywać wzrost kultury. Istnienie obwarowań prawnych, które utrudniają istnienie najróżniejszym inicjatywom zniechęca w ogóle do działania. Albo do poszukiwania współorganizatorów poza Łodzią i realizowanie pewnych przedsięwzięć w zawieszeniu między kilkoma miejscami. Efekt jest też taki, że więcej czasu poświęca się na wydzieranie środków, aby dana instytucja mogła istnieć, niż na samą realizację projektów. Uważam również, iż niezwykle pożyteczne byłoby przygotowanie jakiejś formy konsultacji społecznych, które służyłyby realnym spotkaniom ludzi zajmujących się od strony praktycznej kulturą w Łodzi. Miałoby to niewyobrażalne korzyści, na budowaniu solidarności środowiska począwszy. Mogliby się na nich spotykać twórcy, animatorzy, mendedżerowie kultury, dowiadywać się i przedyskutowywać najbardziej palące sprawy. Organizowane raz w miesiącu lub raz na dwa miesiące pozowliłyby również określić jakiś kierunek dla kultury w Łodzi. Dawałyby one możliwość zorientowania się czy w działalności instytucji kultury w Łodzi jest jakaś spójność, czy działania tych instytucji nie dublują się niepotrzebnie, czy są należycie wspierane, czy się nie wykluczają. Przygotowanie i przeprowadzenie Regionalnego Kongresu Kultury ma niebagatelną wartość, ale jest to wydarzenie, które odbywa się raz na kilka lat, jeśli nie rzadziej. Natomiast takie małe, ale częste spotkania pozwoliłyby również wskazać miejsca, do których bardziej powinny być skierowane środki. Super ważną sprawą, nad którą dogłębnie bym się pochylił, jest sprawa skrupulatnego przyjrzenia się temu, jak rozliczane i pożytkowane są pieniądze publiczne. Moje ostatnie doświadczenia w Teatrze Szwalnia pokazują, że za kwotę 20 tysięcy złotych można przygotować i zrealizować cztery, pięć miesięcy repertuaru na całkiem niezłym poziomie. Pokazują to również takie akcje, jak "Dotknij Teatru", czy cała działalność Teatru Chorea, gdzie aż rzuca się w oczy stosunek nie tak wcale wysokich środków do wysokiej jakości, jaką udaje się uzyskać. Baczne przyglądanie się wydatkowaniu środków pozwoliłoby efektywnie te środki wydatkować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji