Artykuły

W rytmie maszyny parowej

Dawno, dawno temu wystarczyłoby "Żołnierza królowej Madagaskaru" skwitować kilkoma zdaniami w rodzaju: chcąc zadowolić gusty mniej wybrednej części publiczności i dbając o kasę teatr wystawił komedyjkę muzyczną, czyniąc to udatnie i pokazując pełnię swoich możliwości. Wszyscy bawili się świetnie. Dziś można by dodać, że taka opinia jest w dalszym ciągu słuszna i dorzucić zdanie na temat wartości zdrowego śmiechu w czasach powszechnej i dość ponurej fascynacji polityką i pieniędzmi.

Rzeczywiście, jest to przedstawienie bardzo dobre, choć jeśli ktoś zawierzył reklamie mówiącej o szampańskiej zabawie i wyobraził sobie nieustającego kankana, mógł czuć się początkowo nieco zawiedziony. Spektakl prowadzony jest bowiem w rytmie maszyny parowej uwożącej mecenasa Mazurkiewicza z Radomia do Warszawy, a rzecz dzieje się w wieku XIX. Najpierw powoli, później też spokojnie, choć już wartko i z chwilowymi przyspieszeniami, aż do prędkości, która zadowala nawet widzów przyzwyczajonych do samochodów, dowcipów z kreskówek i szybkiego montażu kina amerykańskiego.

W pierwszej części reżyser Piotr Cieplak (druga realizacja w Toruniu i zarazem druga realizacja w ogóle) starał się wydobyć walory żartu językowego, tak ważnego dla Tuwimowskiej adaptacji starej farsy Dobrzańskiego. Unikał "dowcipasów" i przerysowań, tym bardziej podkreślał w ten sposób świetny efekt komiczny sytuacji, tworzonych tu głównie z udziałem małego Kazia - Jarosława Felczykowskiego (wykonanie równie znakomite, jak decyzja obsadowa). Dało to bardzo dobry rezultat z jednym wyjątkiem: Jolanta Teska (Sabina) robi wrażenie skrępowanej reżyserskim zamysłem roli, co powoduje, że mając możliwość rozegrania równorzędnej, a nawet prowadzącej partii jest "tylko" dobrą partnerką Włodzimierza Maciudzińskiego. Chętnie jednak przyjmę do wiadomości, że jest to celowe skontrastowanie ze spontaniczną rywalką, aktoreczką rewiowego teatrzyku.

Jeżeli założymy, że z kreacją aktorską widz teatralny spotyka się niezwykle rzadko, a czasem nigdy, to Mazurkiewicz Maciudzińskiego kreacją nie jest.

Pamiętając jednak, że ta rola jest lokomotywą przedstawienia i wymaga w równym stopniu talentu, rzemiosła i dostosowania własnej osobowości całkowicie do potrzeb roli - wszelkie komplementy pod adresem tego aktora są dozwolone i uprawnione. Jest on obecny na scenie przez większą część przedstawienia i w tym czasie przeistacza się, walczy ze sobą szepcąc słynne "bój się Boga, Mazurkiewicz", równocześnie wycina w walcu (!) hołubce, śpiewa, brawurowo wchodzi w rolę w roli. Słowem - bardzo rzetelne, przekonujące aktorstwo.

Równie dobre wrażenie sprawia rola Kamilli, Bożeny Borowskiej, dobrze przygotowana zarówno wokalnie, jak tanecznie, i aktorsko. Tu z kolei pewnym zaskoczeniem jest pewien chłód i dystans ze strony towarzyszących jej - zwłaszcza w scenach zbiorowych - panów. Nie sprawdzają się w tej sytuacji pomysły rodem raczej z Schulza niż z realiów ogródkowego teatrzyku.

W przedstawieniu "Żołnierza" jest więcej elementów sprawiających przyjemność i satysfakcję: wprowadzenie żywej muzyki w wykonaniu Państwowej Orkiestry Kameralnej, która pod dyrekcją Stanisława Welanyka imituje brzmienie zespołu operetkowo-rewiowego. Szkoda może, że nie towarzyszy już zajmowaniu miejsc na widowni.

Bardzo troskliwe i precyzyjne jest prowadzenie wszystkich ról drugoplanowych (np. Niko Niakas i Zofia Melechówna). Nade wszystko zaś dobre przygotowanie wokalne całego zespołu (zasługę dzielą zapewne aktorzy z Barbarą Zadrogą) i taneczne. Wszystkie układy choreograficzne robią wrażenie naturalnych i nie wymuszonych, a finezyjny, z rozmachem odtańczony finałowy kankan skłonił publiczność premierową - z natury chłodną - do żądania wielokrotnych bisów. Sprawiedliwość wymaga wreszcie wyraźnego docenienia oprawy scenograficznej - eleganckiej, funkcjonalnej i dowcipnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji