Artykuły

Kaukaskie kredowe koło

WIĘC mamy znowu w Warszawie Brechta. To już szósta jego sztuka na stołecznych scenach.

Oglądaliśmy dotąd "dobrego człowieka z Seczuanu", "Szwejka w czasie II wojny światowej", "Pana Puntile" (wszystkie w Teatrze Dramatycznym). "Operę za trzy grosze" (Teatr Współczesny) i "Matkę Courage" (Teatr Ziemi Mazowieckiej i Teatr Żydowski); poza tym studenci PWST pokazali w ramach warsztatu dyplomowego "Karabiny matki Carrar" i "Wyjątek i regułę". Stolica przoduje więc w przyswajaniu polskiej scenie utworów Brechta. Poza Warszawą wystawiono jeszcze właśnie "Kaukaskie kredowe koło" w Krakowie - jako pierwszą sztukę Brechta po wojnie (31.12.1954 r. - w inscenizacji i reżyserii Ireny Babel, twórczyni obecnego warszawskiego przedstawienia w Teatrze Powszechnym*). Poznań grał "Moralitet badeński" i fragmenty "Strachu i nędzy III Rzeszy", Teatr "Wybrzeże" - "Pana Puntile" a niedawno Teatr im. Wyspiańskiego w Krakowie wystąpił z polską prapremierą (niezbyt udaną) jednej ze słabszych sztuk Brechta - "Życie Galileusza".

To chyba wszystko. Dużo - jak na sześć lat, mało - w zestawieniu z całym dorobkiem dramatopisarskim Brechta (napisał ok. 30 sztuk). Mało, ale wymienione sztuki są reprezentatywne dla całej twórczości Brechta, ukazując pasjonującą dla teatrologa drogę rozwojową teatru Brechtowskiego od ekspresjonizmu i dydaktyki moralitetu, widocznych jeszcze w "Operze za trzy grosze" (szósta sztuka Brechta) po dojrzałą, rozwiniętą, epicką formę teatru "Kaukaskiego kredowego koła", w którym typowy dla Brechtowskiego teatru i dominujący w pierwszym okresie tzw. efekt obcości (Verfremdungseffekt), tj. krytyczny stosunek aktora do kreowanej postaci, narzucający podobny dystans widzowi, bardziej tu stonowany i mniej nachalny, nie wyklucza, więcej: dopuszcza w harmonijnym współdziałaniu tzw. przeżycie roli; spotkały się więc tu (szczególnie jeśli chodzi o czołową postać "Kredowego koła", Gruszę Wachnadze) dwie przeciwstawne przez długi czas konwencje: Stanisławowskiego i Brechta.

Irena Babel, której już pierwsza, krakowska realizacja "Kaukaskiego kredowego koła" stanowiła wydarzenie teatralne, stanęła obecnie wobec znacznie większych trudności, mając do dyspozycji małą i prymitywnie wyposażoną scenę, na której trudno było rozwinąć z epickim rozmachem wzruszającą historię Gruszy Wachnadze, stanowiącą twórczą transformację chińskiej opowieści, z wątkiem zaczerpniętym kolejno z biblijnej historii o sadze Salomona. Brecht przeniósł tę opowieść - dość zresztą umownie - do średniowiecznej Gruzji, a snuje ją przed widzem pieśniarz Arkady Czeidze, wspomagany przez 2-osobowy chór. Tę narracyjną część sztuki prowadzi bardzo kulturalnie Stefan Rydel. I chociaż Brecht wyposażył pieśniarza w autorską wszechwiedzę o przebiegu akcji i jej postaciach, nie ograniczając się jedynie do łączenia poszczególnych scen i wątków, zbudowanych jako zamknięte całości (Pieśniarz jest też komentatorem akcji, prowadzi ją, wybiega w przyszłość) - nie wyklucza to - przy narzuconym przez koryfeusza dystansie - przeżywania akcji, zwłaszcza głównego jej wątku Gruszy Wachnadze.

Gruszą jest Zofia Kucówna. Właśnie "jest", przeżywa tę postać, jedną z najpiękniejszych w literaturze dramatycznej. Krakowska Grusza była bardziej poetycka - Kucówna gra ją realistycznie, z dużą kulturą, dojrzałością, wyraziście, w stonowanej jednak ekspresji. To piękna i mądra kreacja. Drugą kreacją przedstawienia i drugim jego filarem jest rola "sędziego z przypadku" Azdaka. Wojciech Rajewski już niejednokrotnie zabłysnął swym oryginalnym talentem komediowym, szczególnie w rolach "plebejskich" - Azdaka może uważać za swe szczytowe osiągnięcie aktorskie.

Osiągnięciem inscenizacyjnym i reżyserskim Ireny Babel jest zrealizowanie na scenie jej własnej, twórczej koncepcji epickiego teatru Brechtowskicgo, bez poddawania się jego dość bałamutnym niekiedy i sprzecznym kanonom teoretycznym, bez ulegania wypracowanym już wzorom scenicznym, przede wszystkim Brechtowskiego teatru Berliner Ensemble. Nie wiem, czy mały Misza, przybrany syn Gruszy, ma symbolizować - jak chce jeden z naszych "brechtologów" - "przyszłość narodu niemieckiego", ale sztuka jest na pewno optymistyczna tym mądrym, dalekim od wulgarnej plakatowości optymizmem, nie często u Brechta spotykanym. Taka jest w każdym razie na scenie Teatru Powszechnego: udaną próbą "polskiej adaptacji" Brechta.

*) Bertolt Brecht - "Kaukaskie kredowe kolo". Przekł. Włodzimierz Lewik. Premiera w warszawskim Teatrze Powszechnym. Reżyseria Ireny Babel, scenografia K. Pankiewicza, muzyka Paula Dessau.

W krótkim sprawozdaniu nie sposób zająć się obszerniej omówieniem inscenizacji oraz poszczególnych ról (jest ich ok. 60), można więc tylko jeszcze wymienić chociaż kilka nazwisk tych wykonawców, których się zapamiętało. Więc Zofię Rysiówną (majestatyczna i ironiczna żona Gubernatora). Bogdana Łysakowskiego (junacki Simon Chachawa), Tadeusza Czechowskiego (Ławrenty Wachwadze), Tadeusza Janczara policjant Szauwa), Janinę Pollakównę (niańka Maro i Biedna Staruszka). Wszystkie zresztą postacie opracowane są bardzo starannie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji