Artykuły

...czy kto widział kwadratowy cyrk?

Trudno orzec, czy warszaw­skie przedstawienie "Clownów" przygotowane przez studentów PWST w Teatrze Powszechnym jest prezentem darowanym lu­dziom polskiego cyrku w setną rocznicę istnienia tej chwaleb­nej instytucji. Bo teatralny cyrk Andrzeja Strzeleckiego (autor scenariusza i reżyser) jest bardzo smutny i nie traktuje problemu ab ovo (jak przysta­ło na okrągłą rocznicę), ale ra­czej penetruje ostatnie czter­dzieści lat.

Obiegowa to prawda, że clown, ten etatowy rozśmieszacz jest nieskończenie smut­nym człowiekiem. Jeszcze smut­niejszym od cyrkowych zwierząt, z których wbrew ich woli i naturze robi się wariata ku uciesze gawiedzi. A przecież "dobry clown, Panie i Panowie, powinien mieć tyle umiejętnoś­ci i talentów, że przerasta to nieraz możliwości jednego, na­wet wybitnie utalentowanego człowieka; clown musi być wspaniale wygimnastykowany, musi mieć doskonałe warunki zewnętrzne i nieodzowną "vis comica". Okrutne jest prawo cyrku. Na tle trwającej błaze­nady gorzko i nieludzko brzmią zwierzenia clownów z chylące­go się ku upadkowi teatru. Ale machina działa bez zarzutu do momentu, kiedy KTOŚ poczuje się dotknięty, Nikt nie lubi, żeby publicznie prześmiewano się z niego. Ale to już zupełnie inna sprawa.

Dyskutować można by było, czy rodzaj commedie dell'arte jest najlepszym wyborem dla kandydatów na profesjonalistów. Najczęściej w takich wypad­kach oscyluje się w stronę kla­syki. Bo jednak "Clowni" przy bogatej zawartości myślowej i konieczności zastosowania róż­norodnego tworzywa teatralne­go, na tę okazję, jaką jest przedstawienie dyplomowe, są spektaklem dosyć trudnym. Jednak szóstka młodych aktorów - Adam Bauman, Piotr Furman, Mieczysław Morański, Bogdan Szczesiak, Witold Bieliński i Dariusz Odija, którego trzeba koniecznie wyróżnić, zdecydowanie obroniła dobry wybór prowadzącego ich reży­sera. Zaprezentowali niczym fachowi cyrkowcy doskonałe przygotowanie pantomimiczne, pewną dojrzałość i ową "nieodzowną vis comica", która z pewnością będzie potrzebna i póź­niejszym Hamletom.

Przedstawienie w Powszech­nym jest nie tylko tragiczną opowieścią o losie clownów w upadającym teatrze. W barw­nym spektaklu (staranna oprawa plastyczna Ewy Czernieckiej-Strzeleckiej), rozbudowa­nym na skecze, najbardziej re­fleksyjnym i chyba najmniej obiegowym wydał mi się ten o trzech, którzy posiadali kijek, sznurek i ścierkę. Były to przedmioty - w ich przekona­niu - najbardziej bezcenne. Kiedy połączyli je w jeden dziwaczny przedmiot - dla nich okazały się bezużyteczne. Ale wszystkim trzem pozostały wspomnienia o cudownych dniach ( kiedy byli posiadaczami sznurka, kijka i ścierki).

Jeżeli jeszcze nie widzieliście kwadratowego cyrku, idźcie ko­niecznie do Powszechnego. Wy­jaśni Wam to umowną krągłość wielu instytucji. Dowiecie się przy okazji, dlaczego pocz­ciwy burak nie został przyjęty do pęczka włoszczyzny i dla­czego, skądinąd sympatyczny pawian, nadal bez żenady pre­zentuje krasny zadek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji