Artykuły

Zostaję tutaj, czyli jasna strona miasta Łodzi

- Po raz pierwszy wygrało wydarzenie rodem z Łodzi, które ma z Łodzią wiele wspólnego, stąd wyrosło - TOMASZ RODOWICZ o projekcie "Oratorium Dance" Teatru Chorea, który wygrał plebiscyt Energia Kultury.

Małgorzata Mijas: Czy główna nagroda w plebiscycie Energia Kultury była dla Pana zaskoczeniem?

Tomasz Rodowicz: W jakimś sensie tak, ale przed ogłoszeniem wyników nie miałem złudzeń, że mamy szansę wygrać z takimi wydarzeniami, jak koncerty Rogera Watersa, czy Sade. Zaskoczeniem było to, że docenili projekt nie tylko jego uczestnicy, ludzie z nim związani, przyjaciele i rodzina, ale osoby ze świata kultury i nie tylko. A przecież spektakle były tylko dwa i obejrzało je 1100 osób.

Jak Pan myśli, co ich urzekło?

- Może to, że nie o sam spektakl chodziło, ale o poukrywane talenty, możliwości i odwagę tych ludzi. I to, że dla nas i dla uczestników było wielkim wyzwaniem zmierzenie się amatorów z zawodowymi artystami, stworzenie grupy, zmotywowanie do ciężkiej pracy, zagrożenie sytuacjami w domu, w szkole, bo przecież praca nad projektem wymagała wielu wyrzeczeń z nimi związanych. A chodziło o zmianę myślenia o Łodzi, o miejscach, których na co dzień się nie zauważa i w efekcie konieczność zmian postaw. I po raz pierwszy wygrało wydarzenie rodem z Łodzi, które ma z Łodzią wiele wspólnego, stąd wyrosło. To jest ogromne zwycięstwo, dla tych młodych ludzi, dowodem na to, że są jasną stroną tego miasta.

Co to oznacza dla Chorei?

- Przede wszystkim możliwość kontynuacji projektu, poparcie w środowiskach artystycznych i kulturalnych, poparcie władz miasta. Oznacza to możliwość rozwijania tej idei, kształcenia przez sztukę. Bo dzięki Oratorium Dance Project pojawiło się pewne novum.

Jakie?

- Po pierwsze, integracyjność. Chodzi o mieszanie środowisk, nie tylko dotarcie do osób w jakimś stopniu wykluczonych, ale połączenie skrajnych światów, żeby ci ludzie mogli działać razem, bo nie liczą się podziały. Ważne, żeby zrozumieli, że są wartościowi, nieważne, z której ze stron pochodzą. Po drugie, to ryzyko sięgania w różne miejsca tego miasta, które nie ma złych dzielnic, czy rejonów. Podwórka Piotrkowskiej mogą być tak samo niebezpieczne, jak te na obrzeżach miasta. Łódź jest niejednolita, dziwnie poskładana. Po trzecie, zaryzykowaliśmy też przekrój przez generacje. Do młodych ludzi i dzieci dołączyliśmy grupę 50+, to był ewenement. Bo młodzież często nie akceptuje innych grup wiekowych: ani dzieci, ani osób starszych. Trzeba odrzucić te schematy. I tutaj nastąpiło to zderzenie. To była niezwykła moc. Dokonaliśmy bardziej pozytywnego przekroju miasta. To pokazuje, że są takie projekty, takie działania, na wysokim poziomie, które tworzą nową jakość. To jest podnoszenie poprzeczki. Tego wszystkiego, o czym mówię, nie widać na scenie.

Jak Chorea trafiła do Łodzi?

- Błąkaliśmy się trochę. Niektóre miasta składały nam jakieś oferty, ale wybraliśmy Łódź. Bo Łódź była najbardziej niejednoznaczna. Miasto to nie budynki, miasto to ludzie. Spotykaliśmy się z artystami, władzami miasta, przyjeżdżaliśmy do Łodzi przy różnych okazjach, znaliśmy tutejszą publiczność. Urzekł nas sposób myślenia ludzi, otwartość. I na początku nikt nic nam nie obiecywał. Nie było tutaj takich teatrów i grup, mogliśmy wypełnić niszę. Wiedzieliśmy, że jest tutaj duże zainteresowanie teatrem.

A jak to jest dziś?

- Dziś, po latach, mogę powiedzieć, że nigdy się tak dobrze nie czułem, jak w Łodzi. Nie zamieniłbym jej ani na lukrowany Wrocław, ani na bogaty Poznań, ani na Warszawę. Nawet, gdyby proponowano mi wysokie stanowiska. Nie mógłbym zostawić tych ludzi. Tutaj przestrzenie i miejsca są urzekające. Łódź ma niezwykłą dynamikę, a to, mam wrażenie, docenić może tylko ktoś z zewnątrz. Jestem z Warszawy, podróżuję i w inny sposób poznaję miasta... po ich energii.

Czuję się niekomfortowo w otoczeniu wielkich neonów, w sytuacji rozpasanych widowisk, lepiej zaś w przestrzeniach bezpośrednich, zagrożonych, bo tam się pojawiają najważniejsze pytania, tam można coś żywego rozpoznać. Tu warto szukać.

A najbliższe plany?

- Chcemy powtórzyć ODP w Wytwórni z Orkiestrą FŁ, w drugiej połowie czerwca, prowadzimy też rozmowy o współpracy z Narodowym Centrum Kultury. Z Wielkim Chórem Młodej Chorei pracujemy nad projektem "Pieśni świata". Prowadzimy rozmowy w sprawie Warszawskiej Jesieni i z Jurkiem Owsiakiem, który chciałby całość ODP lub jego część zaprosić do siebie na Przystanek Woodstock. Planujemy także obchody 70-lecia wywózki dzieci z getta, z Centrum Dialogu imienia Edelmana, to projekt teatralno-historyczny. Te wszystkie przedsięwzięcia świadczą o tym, że warto, i że się chce to robić dalej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji