Artykuły

Domy naszych wspomnień

"Dom przeznaczony do wyburzenia" w reż. Jacka Rykały w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Trudno wejść w to przedstawienie... Ogłuszeni poetyką teledysku i przytłoczeni codziennością, długo i z całych sił opieramy się klimatowi poezji, płynącemu ze sceny. Jacek Rykała, autor tekstu "Domu przeznaczonego do wyburzenia" a także jego reżyser i scenograf zmusi nas jednak do skupienia. Najpierw wzbudzając niepokój, wywołany powtarzalnością zdarzeń, potem zachwycając precyzją opisów, wreszcie odblokowując tamę naszych własnych wspomnień.

O tym spektaklu, zaprezentowanym na Scenie w Malarni Teatru Śląskiego, trudno zresztą mówić w kategoriach czysto teatralnych; to raczej akcja z udziałem widzów, coś na kształt eksperymentu artysty ze zbiorową wyobraźnią odbiorców. W sensie dramaturgicznym "Dom..." można nazwać materią daleką od doskonałości. Długie monologi poszczególnych postaci, wyłanianych spośród reszty tylko punktem światła, wygłaszane są statycznie, a akcja niczego nie dookreśla, bo jej po prostu nie ma. Na szczęście teatr to nie tylko możliwa do opowiedzenia intryga, lecz także sposób działania na emocje. Jacek Rykała skupia się głównie na tych ostatnich i -jak na scenicznego debiutanta - osiąga zaskakujące rezultaty. Oddech przedstawienia reguluje rytm muzyki, fantastycznie zmiksowanej przez młodego adepta... sztuk plastycznych - Zbigniewa Flakusa. Z nostalgicznych (dziś) nagrań Marty Mirskiej aranżer wydobywa nieoczekiwane tony -drapieżność, lęk, błędne koło nawracających motywów. W zmiennym tempie muzyki poruszają się postacie - głównie czwórka karciarzy, o ruchach przypominających mechanizm animowanych lalek lub aktorów z przedstawień Tadeusza Kantora. Czterech pokerzystów (?) wpadło ongiś w podświadomość Mężczyzny na Wózku - w tej roli Wiesław Sławik - i pozostało w niej na zawsze. Zatrzymane kadry nieistniejącej już rzeczywistości nosi w sobie każda z postaci, choć historię tytułowego domu opowiada tylko jedna: Kobieta, która Prasuje - Violetta Smolińska. Jej relacja nie pęcznieje od bólu; właściwie jest beznamiętna i przypomina jedynie fakty. A przecież każda rysa pękającego sufitu w jej wspomnieniu wydaje się raną żywego organizmu... Bo dom - i ten rozjechany przez buldożery, i ten z zieloną bramą, i ten z nekrologiem na drzwiach -to po prostu symbol czegoś, co każdy z nas pogrzebał fizycznie, ale nie unicestwił! Z historią domu krzyżują się odległe wspomnienia innych postaci: Kobiety z Talerzami, granej przez Krystynę Wiśniewską, Pijaka w interpretacji Jerzego Głybina, wspomnianego Mężczyzny. Każda z nich nosi w sobie smak ciastka, za pomocą którego Marcel Proust poszukiwał straconego czasu. To zaś, co wspominają, wydaje się pozornie banalne, a przecież jest kotwicą cumującą, ich i nas, w życiu. Tekst Jacka Rykały - wybitnego artysty plastyka -napisany jest tak, że widz wręcz widzi każdy obraz, przywoływany przez bohaterów. Z pełną odpowiedzialnością twierdzę, że dawno nie spotkałam się ze słowem tak wyrazistym; pachnącym, obdarzonym barwą i konkretnym kształtem, jak w monologach postaci tej sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji