Artykuły

Sopot. Teatr Telewizji zwija się powoli

Wiktor Zborowski [na zdjęciu] nie bardzo już pamięta, co to jest teatr telewizji. Pesymistycznie zapewnia: Jest to dziedzina, która się zwija powoli.

Łowcy autografów odeszli wczoraj [6 czerwca] zawiedzeni sprzed kina Polonia w Sopocie. Na przedpremierowy pokaz telewizyjnej "Antygony" nie przybył reżyser spektaklu Andrzej Seweryn. Ale nie narzekajmy. W tym roku dopisały gwiazdy. Można było się przekonać, co jest modne w wielkim świecie. Jakie jada się lody? Kto z kim chadza na piwo? Jaki kolor włosów ma czarujący wamp Ewa Kasprzyk.

Na V Festiwal Dwa Teatry zjechali do Sopotu znani twórcy radiowi, telewizyjni i filmowi oraz goście z Polski. W galerii Triada odbywały się spotkania z reżyserami i gwiazdami. Twórców pytano, czy warto wystawiać klasykę? Komu jeszcze potrzebny jest teatr radiowy i telewizyjny? Aktorów - czemu występują w reklamach? Jednocześnie w kinie Polonia i Teatrze Kameralnym 16 słuchowisk i 15 spektakli walczyło o Grand Prix. W tym roku w teatrze telewizji królowała współczesność. Nie brakowało jej też na antenie Polskiego Radia.

Co ludzi dręczy

Przewodniczącą jury oceniającego słuchowiska już po raz trzeci była znana aktorka, Grażyna Barszczewska. Która jak zawsze zapewnia, że istnieje wielka potrzeba słuchania rzeczy mądrych... i dopóki tak jest, róbmy to. Jeśli przestaniemy i stracimy nadzieję - to nawet inteligencji zacznie się podobać to, co jest jej na siłę wciskane. Tym bardziej że rzeczy wartościowe nie muszą być nieatrakcyjne. Wybitny reżyser radiowy Henryk Rozen uważa, że słuchowisko nie zmienia się tak bardzo jak film czy telewizja. Choć przyznaje, że odkąd mamy wspólną Europę, świat się staje jakby mniejszy.

- Główna zmiana, jaka nastąpiła, to odejście od tematów politycznych - mówi Rozen. - Teraz przyszedł czas na to, by porozmawiać o tym, co ludzi dręczy na co dzień. Jeśli pojawia się temat polityczny, to jako satyra. Znika też z anteny radiowej klasyka. Coraz krótsze są formy. Nikt nie chce już godzinnych słuchowisk.

Fotoreporterzy polowali na sławy Oblegani przez wielbicielki byli Marian Opania i Wiktor Zborowski. - Zostałem sprowadzony do Sopotu celem wykonania

piosenek na zakończenie festiwalu - mówi Wiktor Zborowski. - Jedną śpiewam w duecie z Mańkiem, drugą solo.

- Mam rzecz podobną - dodaje Marian Opania. - Wczoraj z Krzysiem Kowalewskim i Stanisławem Brudnym zagrałem w Teatrze Kameralnym "Czapę" Janusza Krasińskiego. Był to spektakl radiowy na żywo. Jestem zaskoczony, że tak wiele osób przyszło.

Która się zwija

Wiktor Zborowski nie bardzo już pamięta, co to jest teatr telewizji. Pesymistycznie zapewnia: Jest to dziedzina, która się zwija powoli. I za chwilę przestanie istnieć. Natomiast w słuchowiskach występuję chętnie, gdyż na radiu się wychowałem.

Marian Opania dodaje: - Co jest dobre i godziwe do zagrania, sprawia mi przyjemność.

Na to Wiktor Zborowski podchwytliwie pyta przyjaciela: - Wolisz zagrać w złym filmie za duże pieniądze, czy w bardzo dobrym przedstawieniu za darmo?

- Jestem cwany wiem, że coś fajnego zawsze się opłaci. Obaj panowie ubolewali, że sztuka radiowa powoli zanika.

- Jak się słyszy te radia komercyjne, to ręce opadają - narzekali. - Tylko nabijanie rytmu, reklamy, gadaniny o polityce i ploteczki. Niedługo będziemy narodem muzykalnych debili. Honor ratuje jeszcze radio publiczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji