Artykuły

Warszawa. Trzy Alicje na praskim podwórku

"Alicja w krainie czarów" fascynuje nie tylko dzieci. Młody reżyser Paweł Passini [na zdjęciu] przygotowuje na Pradze spektakl oparty na tej kultowej książce.

U Passiniego Alicje będą trzy. - Pierwsza porządna i skrupulatna, czysty rozum. Bluzeczka porządnie zapięta i równa spódniczka. Druga to wariatka, pali się na niej sukienka. Rozchichotana, pomylona. A trzecia jest infantylna i rozmarzona: wyją za nią psy, ma łzy w oczach i księżyc nad głową - mówi Paweł Passini, reżyser. Razem z Alicjami cały kram aktorów, mimów, szczudlarzy i klaunów wyleje się 25 czerwca z pomalowanego, wariackiego autobusu na stare praskie podwórko.

- Wynajmujemy od Zakładów Transportu Miejskiego trzydrzwiowego ikarusa. Stanie się fragmentem scenografii i sceny. Zajedzie na miejsce przedstawienia i przywiezie teatr. Jak w dawnych trupach wędrownych czy cygańskich - zapowiada reżyser.

Dwie z Alicji - Agata Zyglewska i Joanna Wichowska - związane są z Akademią Praktyk Teatralnych "Gardzienice" i w przedstawieniu zagrają też na skrzypcach. Trzecia - Maria Czykwin - jest studentką ostatniego roku Akademii Teatralnej. Kostiumy do przedstawienia powstają w ASP w Łodzi, a scenografia - w ASP w Warszawie.

Na spektakl można oczywiście trafić z zaproszeniami i biletami. Ale jest on też przeznaczony dla ludzi, którzy przypadkowo znajdą się na miejscu - na przykład mieszkają w praskiej kamienicy. Trochę na zasadzie: nie znasz dnia ani godziny, jak pod oknem wysypie ci się teatr.

- Chcę zobaczyć trzech Dandysów, którzy godzinami siedzą i popijają herbatkę. Chcę zobaczyć Białego Królika, który wybiega z bramy i ciągle nie może zdążyć. W "Alicji" świat zaczyna się zmieniać i mienić - opowiada Passini. - Dla pewnej grupy czytelników, także dla mnie, ten tekst jest kultowy: marzenie o krainie czarów, o jakieś dziurze, przez którą można przejść, a tak naprawdę uciec, w magiczny świat. Ta bajka jest smutna, bo pełna rozczarowań. Dlatego chciałem ją umiejscowić w Warszawie: pełno tu wzlotów, które potem okazują się snem - dodaje.

Krainą czarów staną się nie tylko praskie podwórka, ale też kilka miejsc lewobrzeżnej Warszawy - prawdopodobnie Pole Mokotowskie i Agrykola. Artyści nie ukrywają jednak, że Praga ma specjalne znaczenie.

- Kiedyś ta dzielnica była odsunięta w cień. Mieszkałem w Śródmieściu i pamiętam ją z dzieciństwa jako miejsce zabaw, przygód, wypraw, trochę niebezpieczne, trochę tajemnicze. Bardzo mnie intryguje, jak teraz zmienia się Warszawa, a odkrywanie na nowo starej Pragi jest właśnie jedną z tych zmian - mówi Paweł Passini.

* * *

Paweł Passini (ur. w 1977 r.) w tym roku kończy Wydział Reżyserii na warszawskiej Akademii Teatralnej. Przez trzy lata był związany z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych "Gardzienice", gdzie zrealizował swój pierwszy spektakl. W zeszłym roku wyreżyserował "Klątwę" Wyspiańskiego w Opolu (główna nagroda na 29. Festiwalu Konfrontacje Teatralne) oraz "Dybbuka" w poznańskim Teatrze Nowym. Obecnie pracuje nad projektami dla Starego Teatru w Krakowie i Polskiego w Warszawie.

Gdy Paweł Passini organizował pierwsze próby "Alicji w Krainie czarów" na praskim podwórku, Ewa Zaborowska otwierała swoją różową kawiarenkę Pędzący Królik przy Moliera. Zabawny zbieg okoliczności? A może już moda na "Alicję" w Warszawie?

* * *

Alicja w kawiarni Pędzący Królik

Baśń Carrolla zawładnęła umysłem Ewy, gdy miała sześć lat i uczyła się czytać. To była jej pierwsza książka. Porządnie wydana, z magicznymi ilustracjami pani Olgi Siemaszkowej. Gdy Ewa wyrosła i poszła do pracy, "Alicja" powędrowała na półkę, bo pracownicy agencji reklamowych nie mają za wiele czasu na czytanie. Tak było przez okrągłe 15 lat, aż w końcu Ewa zrezygnowała z pracy w agencji, bo poczuła się jak ten pędzący królik z Carrollowskiej baśni. Sięgnęła po swoje stare wydanie "Alicji" i proszę - od kilku tygodni przy ul. Moliera działa jej urocza kawiarnia. To prawdziwie baśnowe miejsce: na podłodze mozaikowe kafle, a na nich różowe fotele, okrągłe stoliczki i krzesełka z komiksowym obiciem (głównym bohaterem tego komiksu jest oczywiście pędzący królik, którego wielki obraz zawisł również na jednej z różowych ścian). Zaglądamy do menu, a tu fragmenty "Alicji". Za dużo jest tego, by wszystko opisać, w każdym razie we wszystkich detalach tego miejsca czuć ducha bohaterki kultowej książki Lewisa Carrolla. - Gdy czytam "Alicję", czuję się, jakbym znowu miała sześć lat. Ta książka wciąż jest dla mnie magiczna i zwariowana - opowiada Ewa Zaborowska. I przyznaje, że przez te wszystkie dorosłe lata "Alicja" tak naprawdę nigdy jej nie opuściła.

Anna Krężlewicz

Pędzący Królik, ul. Moliera 8, czynne pon.-pt. w godz. 8-22, sob., niedz. 9-22

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji